Nurkowanie w Polsce
Nurkowanie w Polsce nikogo nie powinno dziwić. W końcu mamy Bałtyk i tysiące jezior. Dlaczego jednak rajem dla płetwonurków miałyby stać się stare kamieniołomy? Zakrzówek w Krakowie i Koparki w Jaworznie to miejsca pielgrzymek nurków w naszym kraju. Uwielbiam to drugie z nich.
Nurkowanie kojarzy nam się z niesamowitymi rafami koralowymi, bujną fauną, wakacjami, ciepłą wodą, może nawet z Jessicą Albą w piance czy bikini. Sport ten można uprawiać jednak w bardzo różnych warunkach i również czerpać z niego satysfakcję. Co więcej, wychodzę z założenia, że nawet chcąc nurkować jedynie w tych pięknych, bajkowych klimatach, sam kurs powinno się skończyć w Polsce.
Dlaczego w Polsce? Ponieważ woda jest tu rzadko kiedy wyjątkowo ciepła. 15 stopni latem to już luksus. Ponieważ widoczność rzadko przekracza granicę sześciu metrów, częściej może zdarzyć się, że z trudem rozpoznamy naszego partnera będącego tuż obok. Te dwa elementy sprawiają, że nurkowanie w Polsce wymaga nieco większego doświadczenia, nawet gdy jesteśmy początkujący. Opanowując podstawowe umiejętności w Polsce, dużo lepiej poradzimy sobie za granicą. Co więcej, dzięki ukończeniu takiego kursu zakładamy, że nie będziemy nurkować w warunkach gorszych niż w jego trakcie. Przynajmniej w teorii zatem tylko po kursie w Egipcie bez dodatkowego przeszkolenia nie powinniśmy nurkować w polskich wodach. Natomiast kończąc kurs w Polsce, możemy nurkować niemal wszędzie.
Szczerze wyznam, że nurkowanie w Polsce nie zawsze sprawia mi frajdę i teraz raczej z niego rezygnuję. Mimo zachwytu wielu osób nie podejmuję prób nurkowania na wrakach Bałtyku. Nie chcę też inwestować kilku tysięcy złotych w suchy skafander, by uzyskać lepszy komfort termiczny podczas nurkowania w naszych wodach. Są jednak miejsca, które warto zobaczyć, których nikt inny nie zobaczy.
Jeśli na przykład pochodzicie z Warszawy i będziecie robić kurs w Centrum Nurkowym „Pijawka”, to swój kurs OWD (Open Water Diver) będziecie kończyć na Zakrzówku. Jest to popularny akwen w Krakowie. Z głębokością nawet do 32 metrów. Pod wodą znajduje się tam Duży Fiat, autobus, furgonetka i wiele innych atrakcji. Na jednej ze ścian, także pod powierzchnią, znalazła się nawet tablica pamiątkowa dla uczczenia papieża Jana Pawła II. Młody Karol Wojtyła pracował tu w czasie II wojny światowej. Sam kamieniołom został zalany w 1990 roku.
Moim faworytem są jednak Koparki znajdujące się w Jaworznie przy ulicy Płetwonurków. To teren dawnego kamieniołomu Gródek. W 1997 roku zakład tonął w długach, dlatego elektrownia postanowiła odłączyć prąd. Stanęły pompy i po zaledwie kilkudziesięciu godzinach cała niecka kamieniołomu została zalana. Tym samym pod wodą znalazły się potężne koparki, ich łyżki oraz inne pozostałości po kamieniołomie. Później doszły dodatkowe atrakcje jak rower czy Polonez. W ostatnich latach baza nurkowa w dość skomplikowanych okolicznościach zmieniła właściciela – oceniam to osobiście na plus. Teren uporządkowano, powstało nowe ładne zaplecze, pod wodę trafił też wrak statku o nazwie „Wilhelm”.
Koparki to dla mnie miejsce idealne do poznania warunków nurkowania wrakowego, miejsce też stosunkowo blisko od Łodzi, Katowic czy nawet Warszawy. Nie ma dopływu wody, a głębokość to tylko 18 metrów, dzięki czemu woda jest stosunkowo ciepła. Jedyny mankament to brak łagodnego zejścia z brzegu, przez co nie ma tam warunków basenopodobnych, aby przeprowadzić demonstracyjne nurkowania dla laików. Jest to jednak świetne miejsce na pierwsze nurkowania po zakończeniu kursu czy sprawdzenie sprzętu.
W polskich wodach zwykle nie zobaczymy fantastycznych ryb oraz innych zwierząt. W jeziorach woda jest mulista. Trzeba więc szukać dodatkowych atrakcji. Te w kamieniołomach są wyjątkowo ciekawe.