iDresden 2016
Nadszedł dzisiaj „wielki” dzień – komfortowa podróż do Drezna po odbiór wcześniej zamówionego i opłaconego iPhone’a. Oczywiście nie mogło się obejść bez przygód, bo nie podróżowałem samotnie. Niektórzy mówią, że jego oczy pokryte są szafirowym szkłem… i że jego serce ma wbudowany Taptic Engine. My wiemy tylko, że nazywa się iStig!
Punktualnie o 5:00 rano, czyli o 5:05, iStig podjechał po mnie. Wsiadłem do auta, zrobiliśmy nasz secret handshake, potwierdzający, że my to my i ruszyliśmy przed siebie w nieznane, czyli A4-ką w kierunku Zgorzelca.
Niestety poranna kawa (czyt. Red Bull) wymusił na nas postój na MOP-ie1 do oddania hołdu naturze.
Po drodze towarzyszył nam niesamowicie duży i ciemny księżyc oraz piękny wschód słońca.
Korki na wjeździe oczywiście były, ale dojechaliśmy na czas. W sumie jechaliśmy, z postojem, dwie godziny i czterdzieści minut – o dziwo zgodnie z przepisami. iStig widocznie jeszcze spał za kierownicą.
O 7:45 podeszliśmy pod Apple Store, a w środku stała już grupa 16–17 osób. Zapytano nas o sekretne hasło. Podniosłem telefon zdziwiony i w dolnym lewym rogu zobaczyłem ikonę aplikacji Apple Store – otworzyłem ją niedbałym machnięciem do góry, a na ekranie pojawiło się moje zamówienie oraz odpowiedni QR kod. Ochroniarz potwierdził, że mój pre-order istnieje i pozwolił nam czekać na otwarcie sklepu.
Po chwili podeszła do nas dziennikarka radiowa i chciała z nami przeprowadzić wywiad.
– Halo! – powiedziała radośnie.
– Hi! – odpowiedziałem po angielsku.
– Danke! – powiedziała ze śmiechem i poszła dalej, szukając rodaków.
Do kolejki wpuszczane były wyłącznie osoby z rezerwacją lub pre-orderem, a każdy iPhone, który dojechał wieczorem dnia poprzedniego, już do kogoś należał.
Osoby, które chciały kupić cokolwiek od ręki, były odsyłane z kwitkiem.
Tym razem nie policzyłem, jak głębokie były stosy iPhone’ów – prawdopodobnie przez brak snu – ale szacuję, że nie więcej niż 300 lub 400 sztuk. Podobnie jak przed rokiem.
Do sklepu weszliśmy około 8:05 – bardzo szybko się wszystko przesuwało. Każdy klient miał przydzielanego pracownika, który skanował kod QR z zamówienia, a drugi pracownik za ladą wydawał im iPhone’y. Moje zamówienie było już opłacone, po kolejnych trzech minutach udałem się więc na oglądanie nowych Apple Watchów Series 2. Nowe nylonowe paski bardzo mi się spodobały – szczególnie Space Orange w parze z różową aluminiową kopertą. Nie wiem dlaczego. Może przez to zmęczenie. Ale dobrałem się do Nike+ – mieli osobno paski we wszystkich wersjach, mogłem je więc ocenić na żywo. Planowałem kupić model Apple Watch Series 2 Nike+ w kolorze srebrnym z białym paskiem z szarymi otworami. Ten jednak spadł na pozycję czwartą na liście. Najładniejszy jest czarny z otworami w kolorze Volt, potem biały z otworami Volt, następnie czarny z szarymi i na końcu biały z szarymi. Jako że chcę srebrnego Series 2 Nike+, to niestety będę musiał wziąć z białym paskiem. Pracownik powiedział, że jest szansa (niewielka), że w przyszłości paski Nike będą w sprzedaży, chociaż w to wątpię. Liczę tylko na to, że ktoś mi odsprzeda czarnego Volta lub zamieni się na mojego.
Ciekawostką jest fakt, że na sali nie było ani jednego czarnego iPhone’a 7 Plus – ani black, ani jetblack, ani na wystawie, ani do odbioru. Były tylko matowoczarne 7-ki do „pomacania”. Powyższą sztukę w swoich rękach miało pięć osób.
Nie wiem, czy mieli bardzo brudne ręce, czy ta wersja po prostu tak bardzo się brudzi, ale na żywo zrobił na mnie bardzo złe wrażenie. W ogóle ten kolor nie spodobał mi się w tym formacie – lepiej mu było na 5-tce – i cieszę się, że go nie wybrałem. Jet black jest prawdopodobnie znacznie piękniejszy, ale nie miałem okazji tego doświadczyć na żywo.
Niestety, nie było możliwości nagrywania tam filmów, zapraszam więc jedynie do krótkiego klipu pokazującego, jak wygląda zmiana obiektywu w 7 Plusie.
Wspominałem o przygodach… poszliśmy do McDonalda, bo iStig zgłodniał, zamówił sobie więc McŚniadanie, McKawę i McSiusiu. Chwilę później udaliśmy się do samochodu, do podziemnego parkingu, zahaczając po drodze o biletomat, aby opłacić postój. Cennik wskazywał, że do zapłaty będzie dwa euro.
– Masz bilet? – zapytał iStig.
– Nope. Ty go brałeś. – odpowiedziałem.
– Zobaczę w aucie… – burknął.
Dziesięć minut później iStig poszedł do Apple Store’a, szukać go tam, a ja udałem się naszymi śladami do McDonalda. Bez powodzenia. Pozostało udać się do punktu informacyjnego…
Piętnaście minut i dwadzieścia euro później wracaliśmy już w kierunku autostrady, przystąpiłem więc do unboxingu…
Ten iPhone 7 jednak jest przepiękny! A jaki dziwny ten nowy iOS! 😉
Relacja z Twittera
iDresden 2016 – Curated tweets by morid1n
- Miejsce Opróżniania Pęcherzy. ↩