Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Jak piszę swoje opowiadania

Jak piszę swoje opowiadania

0
Dodane: 8 lat temu

Kilka wydań iMag Weekly temu Angelika wywołała mnie do tablicy w kwestii pisania opowiadań. Temat ten rozpoczęła od artykułu pt. Moda na pisanie opowiadań, a kontynuowała go tydzień później w Opowiadaniu o pisaniu. Napisała wtedy:

Do następnego wydania postaram się o wypowiedź Moridina na ten temat, bo jak może wiecie, w magazynie Connected ukazuje się jego opowiadanie.

Miło mi poinformować, że właśnie skończyłem pisać drugą część opowiadania, którą rozpocząłem w listopadzie zeszłego roku. Opowiadanie miało roboczy tytuł Narzędzie, ale w ostatniej chwili zmieniłem na Skalpel – dzisiaj, z perspektywy czasu, nie podoba mi się ani ten pierwszy, ani drugi tytuł. Ale ja nie o tym miałem… Pierwszych sześć rozdziałów trafiło do kwartalnika Connected – znajdziecie je od strony 78 i planowałem je kontynuować do następnego wydania (wydanego w marcu 2016). Los jednak chciał, że wróciłem do serii Nieustraszona – Imperium, którą również piszę do tego samego magazynu (polecam go, tak by the way).

Skapel osadzony jest we współczesnym Londynie i jednym z moich założeń było odzwierciedlenie rzeczywistości tego miasta możliwie dokładnie. To oznaczało, że godzinami ślęczałem w Google Maps, w Streetview, szukając odpowiednich lokalizacji, tras, ulic i budynków, aby móc wykorzystać te detale w opisach. Przyznam, że to było najbardziej frustrujące – Mapy Google nie są najbardziej przyjazne od strony interfejsu użytkownika, więc traciłem sporo czasu na ciągłe przemieszczanie się z jednej strony miasta na drugą, na wchodzenie i wychodzenie ze Streetview. Oczywiście całości pomógł fakt, że byłem w tym mieście niejednokrotnie, więc miałem już jakieś własne doświadczenia.

W tej chwili mam czterech głównych bohaterów – Julię, Grega, Robin i Cormorana. Te dwie ostatnie postacie być może znacie z opowiadań J.K. Rowling na temat przygód Cormorana Strike’a – seria wydawana jest pod pseudonimem Robert Galbraith i obecnie dostępne są trzy tomy (polecam, są świetne!). W całość wplątałem też wątek science fiction, który mam nadzieję zaintryguje czytelników. Przyznam się, że dzisiaj nie wiem już, jak dokładnie doszedłem do przedstawionych wydarzeń, ale pamiętam, że najpierw dosyć długo trawiłem je w głowie, w każdej wolnej chwili. Miałem też początkowo problem z zakończeniem i pomysł z wprowadzeniem Cormorana i Robin, których przygody niedługo wcześniej skończyłem czytać, wydał mi się ciekawym zabiegiem. Zapewne będzie to kompletnie obojętne dla osób, które nie znają tych postaci, ale to mój mały hołd dla J.K. Rowling.

Głównym problemem z taką formą pisania są przede wszystkim długie przerwy pomiędzy kolejnymi rozdziałami. Powodują, że kompletnie zapominam o istotnych szczegółach dotyczących wcześniejszych wydarzeń, więc każdą kontynuację rozpoczynam od przeczytania całego opowiadania od początku. Następnie, po przeczytaniu i przypomnieniu sobie wcześniejszych detali, temat „mielę” w głowie przez kilka dni. Długość tego przetwarzania informacji zależy od wyznaczonego terminu na dostarczenie kolejnej części. Jak już ogólny przebieg historii mam ułożony, to po prostu siadam i zaczynam pisać. Zazwyczaj nie robię sobie notatek i ma to dla mnie tę zaletę, że nie waham się zmienić kierunku opowiadania, jeśli postacie same się o taką zmianę proszą. Staram się robić to, co wydaje się naturalną kontynuacją w danej chwili. Niestety, brak notatek również powoduje, że o niektórych swoich ustaleniach i planach zapominam, a potem gapię się tępo w ekran, starając je sobie przypomnieć.

Skalpel z założenia miał być krótkim opowiadaniem i podejrzewałem, że cały wątek zakończę w najbliższym Connected Magazine, ale niestety, tak się nie stało. Pierwsze sześć rozdziałów zamknąłem w ~1500 słów, a kolejne osiem w ~2600 słów. Prawdopodobnie wystarczy mi trzeci zestaw rozdziałów i około 2000–3000 słów, do wydania marcowego (w 2017 roku), aby zakończyć wszystkie wątki.

Co ciekawe, do opowiadania Nieustraszona – Imperium podchodzę zgoła odmiennie. Jeśli chcecie się dowiedzieć jak, to dajcie mi znać, a postaram się o tym napisać za tydzień.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .