MacBook Pro 13″ z Touch Bar – dzień #6, #7 i #8
Miniony weekend miałem bardzo zajęty rodzinnymi kwestiami, ale znalazłem kilka godzin na porządny troubleshooting mojego MacBooka Pro. Napisałem „mojego”, ale miałem nadzieję na znalezienie przyczyny wysokiego poboru prądu, który uprzykrza życie nie tylko mnie, ale również wielu innym użytkownikom na całym świecie.
Zadowoleni/niezadowoleni
Ciekawostką jest to, że niektórzy są bardziej zadowoleni, a inni mniej. Zapewne wynika to częściowo z powodu oczekiwań, używanego oprogramowania oraz sposobu pracy. Dla przykładu, Norbert Cała używa swojego MacBooka w taki sposób, że przy każdej możliwej okazji podłącza się do prądu, dzięki czemu jest mu obojętne, czy komputer wytrzymuje pięć, czy osiem godzin na jednym ładowaniu. Jako kontrprzykład – ja korzystam z MacBooka wtedy, kiedy jestem z dala od gniazdka i w miejscach, w których nie mogę go podłączyć. Ostatnie lata pracy z Airem i Pro poprzedniej generacji również mnie rozbestwiły pod tym względem – skoro komputer wytrzymuje mi od rana do późnego wieczora bez ładowania, to tak z niego korzystam. Przeniosłem to przyzwyczajenie na nowego MacBooka Pro, od którego oczekuję jeszcze więcej, częściowo zapewne z racji jego zdecydowanie wyższej ceny.
W czym problem
Już o tym wspominałem, ale problem w dużym skrócie polega na tym, że MacBooki Pro (modele late 2016) pobierają więcej prądu niż powinny. Swoje testy oczywiście opieram o model 13″ z Touch Barem, ale dotyczy on również modelu 13″ bez Touch Bara oraz 15″, dostępnego tylko z Touch Barem. W tym ostatnim przypadku temat się komplikuje, bo za zwiększony pobór prądu może dodatkowo odpowiadać dyskretny układ graficzny1. Model 13″ nie ma tego problemu i wygląda na to, że Touch Bar nie jest tutaj winowajcą, a przynajmniej nie głównym.
W internecie znajdziecie mnóstwo artykułów na ten temat, a na Reddicie jeszcze więcej. Oczywiście nie wiadomo, jakiego procentu wszystkich komputerów on dotyczy, ale dotknął on wszystkich trzech sztuk w naszej redakcji – to sporo, szczególnie biorąc pod uwagę, że Maćka przyjechał bodajże dwa tygodnie przed moim, a Norberta jest z innego źródła.
Czego próbowałem
Chyba wszystkiego. Od stawiania czystego systemu, przez nowe konta użytkownika, kasowanie „niepotrzebnego” software’u, aż do resetu SMC i NVRAM. Nic nie pomogło, a w najlepszym wypadku komputer pokazywał pobór prądu na poziomie 6,5 W, co przekłada się na około siedem i pół godziny pracy. W rzeczywistości komputer tego dnia osiągnął zaledwie 6 godzin, a w pozostałych od 4 do 5.
Dla przykładu – w tej chwili mam otwarte Safari z trzema kartami, Tweetbota oraz 1Password mini i Keyboard Maestro w pasku menu. Taki zestaw programów jest zdecydowanie „lekki” i nie powinien w żadnym stopniu generować poboru prądu na poziomie 9 W. Co ciekawe, Monitor Aktywności nie pokazuje żadnego znaczącego użycia prądu. Komenda top
w Terminalu również nie.
Co dalej?
Dzisiaj spodziewam się informacji od supportu Apple, czy zrobią mi tak zwany advanced replacement, czyli pozwolą przetrzymać obecną sztukę do momentu otrzymania modelu zastępczego, który prawdopodobnie dotrze za około dwa tygodnie. Niestety, może się okazać, że nowy dojedzie dopiero po świętach, co stanowi jeszcze większy problem, bo wyjeżdżam.
Jeśli nowa sztuka również będzie wykazywała takie same objawy jak obecna, to zwrócę ją bez zastanowienia. Zanim jednak to zrobię, to mam w planach nieco inne podejście do konfiguracji nowego MacBooka. Przede wszystkim, przez pierwsze kilka minut poobserwuję zużycie baterii bez logowania się do iClouda ani czegokolwiek innego. Potem zaloguję się tylko do iClouda i dam komputerowi ze dwa dni na przetworzenie i zaindeksowanie wszystkich nowych informacji – chodzi mi tutaj głównie o Spotlighta oraz iCloud Photo Library. W tym czasie będę obserwował pobór prądu podczas pracy na baterii. Przy okazji, rozważam również opcję nieuruchamiania w ogóle iCloud Photo Library – zobaczymy, czy będzie mi się chciało. Dopiero „na deser” zacznę instalować swoje potrzebne programy, po jednym, sprawdzając pobór prądu – zakładam oczywiście, że na czystym systemie pobór będzie w granicy 3–5 W (na obecnym jest 6–7 W).
Biorąc pod uwagę, że to komputer kosztujący blisko 10 tysięcy PLN, to naprawdę nie powinienem musieć tego typu rzeczy robić – jedyną nagrodą jest to, że mam temat do poruszenia oraz być może uda mi się znaleźć rozwiązanie dla tego problemu.
A jeśli będzie źle, to co dalej?
Jeśli zastępczego MacBooka Pro z Touch Barem również będę zmuszony oddać, to pozostają mi dwie opcje do wyboru. Niestety, obie są kompromisem i nie mam ochoty iść w tym kierunku, tym bardziej, że również może się to źle skończyć.
Pierwszym krokiem, po oddaniu modelu z Touch Barem, będzie kupno modelu Escape, czyli bez Touch Bara, z dwoma portami ThunderBolt zamiast czterech oraz słabszym procesorem. Niestety, jak już wspominałem, z raportów użytkowników tego sprzętu wynika, że oni również narzekają na czas pracy na jednym ładowaniu, z tą różnicą, że zamiast 4–6 godzin, wyciągają 7–8. Biorąc pod uwagę, że to komputer ze znacznie oszczędniejszym procesorem oraz bez Touch Bara, który również pobiera energię, to spodziewam się na nim wyciągnąć 10–11 godzin podczas lekkiego obciążania komputera, a 5–7 przy większym. Realnie raczej nie mogę się tego spodziewać, więc obawiam się, że kupno tego modelu to będzie jedynie strata czasu, która również skończy się zwrotem.
Na placu boju wtedy pozostaje jedynie MacBook Pro 13″ z 2015 roku. Ta konstrukcja powstała w 2012 roku, ale ostatnie wydanie było bardzo solidne, podobnie zresztą jak model z 2014 – do swojego nie miałem żadnych zastrzeżeń. Normalnie nie miałbym do niej większych zastrzeżeń, ale ma ona jeden bardzo ważny dla mnie brak – jej ekran nie pokrywa przestrzeni barwnej P3, w który wyposażone są nowe modele z 2016 roku. To powoduje, że to półśrodek, który nadal nie rozwiąże mojego problemu obróbki zdjęć podczas podróży.
Touch Bar
Codziennie staram się znaleźć jakiekolwiek interesujące zastosowanie dla Touch Bara, ale nadal za mało aplikacji go wspiera. Mam tu w szczególności na myśli Photoshopa i Lightrooma, chociaż biorąc pod uwagę, że Affinity Photo mnie nie porwał, to nie spodziewam się tutaj rewolucji. Ciekawostkę odkryłem natomiast w Safari, podczas pisania wpisów bezpośrednio w panelu WordPressa, jak chociażby ten. Mogę kolorować poszczególne słowa bezpośrednio z Touch Bara, na którym wizualnie wybieram odcień, który mnie interesuje.
Umówmy się, że to nie jest wystarczający powód, żeby płacić za niego dodatkowe 300 dolarów. Być może takowe znajdą się w przyszłości, ale dziś mogę jedynie pograć w Lemmingi, Dooma, na pianinie lub odpalić NyanCata!
This may be the best app I've ever built pic.twitter.com/Z9WJi7e74G
— Erik Olsson (@valross2) December 11, 2016
Mam nadzieję, że deweloperzy te testy i naukę wykorzystają do jakiś poważnych nowości, które odmienią sposób pracy na komputerze w przyszłości, bo jak na razie to jedynie się bawią.
Ale… ale…
Jeśli obecna generacja MacBooków Pro z 2016 roku nie zadowoli moich potrzeb, to poważanie zastanawiam się nad zmianą maszyny na coś innego, być może konkurencyjnego dla macOS. Oferta Apple staje się coraz dziwniejsza i bardziej niszowa, a to nie odpowiada moim potrzebom. Touch Bara zaakceptuję w swoim życiu, tym bardziej że jego przyszłość może być bardzo ciekawa, ale krótkiego czasu pracy na baterii już nie. Piszę dokładnie od półtorej godziny, a bateria już zjechała do 75% (przypominam, że mam otwarte tylko Safari z 3 kartami i Tweetbota). Wygląda więc na to, że dzisiejszy dzień zakończę po 6 godzinach. Sorry Gregory, ale to za mało.
Po raz drugi przejrzałem ofertę innych laptopów na rynku i jedyne, co mnie mogłoby potencjalnie zainteresować w polskich realiach, to Surface Book od Microsoftu. Niestety, on również według recenzji nie potrafi zapewnić tych obiecanych 16 godzin, ale wyniki 10–12 godzin wydają się osiągalne. Model, który mnie interesuje, to Performance Base z 256 GB SSD oraz Core i7. Kosztuje znacznie więcej niż mój MacBook Pro, bo aż 2400 dolarów, czyli o 700 drożej. Oraz o 900 drożej od modelu bez Touch Bara. Ma co prawda piórko w zestawie, które mogłoby być świetne w Lightroomie, ale aż takim wariatem nie jestem. Do tego dochodzi fakt, że komputer nie jest w ogóle sprzedawany w Polsce, więc nawet do serwisu trzeba się udać za granicę.
Priorytety
Niestety, takie są minusy korzystania z macOS i sprzętu firmy Apple – nadchodzi czas, kiedy ich priorytety przestają się pokrywać z moimi. Przez ostatnich kilka lat firma dążyła do tego, żeby produkować coraz cieńsze i mniejsze urządzenia. Zaletą takiego działania jest niższa waga, ale wadą krótszy czas pracy na baterii. Nie wiem, co się stało tym razem z reklamowymi 10 godzinami czasu pracy (zawsze potrafiłem wyciągnąć więcej z MacBooków niż Apple reklamowało), ale w tej formie to nie jest komputer dla mnie.
Szkoda, bo poza tym faktem (oraz moim ogromnymi wątpliwościami co do przydatności Touch Bara), to świetny komputer. Piękny, jakościowo wykonany jak żaden inny.
Solidny jak skała.
Najgorsze dla mnie jest to, że zaakceptuję kompromis w postaci ciut wolniejszego CPU (jak model bez Touch Bara z Core i5 2,0 GHz). Nawet przełknąłbym większą wagę lub grubość. Ba! Touch Bara zaakceptuję. Ale mniej niż 8 godzin pracy już nie.
- dGPU, czyli discrete GPU, to układ w komputerze, który nie jest częścią procesora (CPU). ↩
Komentarze: 1
“dyskretny układ graficzny” :)))