Co jest prawdą?
Kilka dni temu znajomy udostępnił na Facebooku informację o kradzieży kamperów z jakiejś wypożyczalni. Najpierw pomyślałem, udostępnię dalej, może się znajdą, pokażmy siłę internetu. Potem przeczytałem komentarz pod tym wpisem który brzmał: “Oni tak sobie robią reklamę”.
Rzeczywiście post o kradzieży został udostępniony wiele razy, w każdym przewijała się nazwa firmy. Wiec siłą rzeczy była to jakaś reklama tej firmy. Ale z drugiej strony może faktycznie komuś skradziono te kampery. Jednak skradzione kampery ciągle są w ofercie tej wypożyczalni, a ja jako zwykły człowiek, zwykły ale dobrze orientujący się w internetowej rzeczywistości, nie mam absolutnie żadnej możliwości weryfikacji co jest prawdą, a co nie jest.
Internet, który miał nam dać odpowiedzi na każde pytanie, daje nam tak naprawdę tylko więcej niepewności. Do każdej tezy można znaleźć antytezę, każda prawda ma swoją antyprawdę, lub jako to ostatnio zwykło się mówić postprawdę. Przez pewien czas myślałem, że moje dziecko będzie miało dużo łatwiej niż ja. Ja we wczesnoszkolnych czasach musiałem szukać wiedzy w Encyklopedii. Miałem więc dostęp do pewnego tylko jej wycinka. Jeśli w domu był tylko tom od A do C to na C kończyła się moja wiedza. Była to za to bardzo pewna wiedza, nie miałem absolutnie żadnych podstaw twierdzić, że rzeczy tam napisane nie są prawdą. Choć oczywiście często nie były.
Teraz rolę Encyklopedii przejmuje internet, a w nim brak wiarygodnych źródeł. Jednocześnie coraz częściej ludzie mający władzę i dostęp do mediów wykorzystują postprawdę. Można wyjść i powiedzieć, że był gdzieś tam zamach mimo, że go nie było. Można powiedzieć, że nie podpisze się jakiś dokumentów i wybory są nieważne, a są ważne. Ludzie którzy słyszą takie rzeczy nie mają bardzo często sposobów aby zweryfikować, czy to prawdziwe czy nie prawdziwe informacje.
Tylko co tak naprawdę możemy z tym zrobić? Myślę, że zdecydowanie powinien zmienić się sposób edukacji w szkole i to zaczynając od najmłodszych lat. Z tego nastawionego na zdobywanie wiedzy na taki, który pomoże dobrze filtrować wiedzę i znajdować wiedzę dobrej jakości. Niestety z tego co widzę, po tym czego uczy się mój syn w szkole, tam nic w sposobie nauki nie zmieniło się o czasu mojej podstawówki, a minęło już ponad 30 lat od tamtej pory, świat się zdecydowanie zmienił, a dostęp do wiedzy zmienił się o 180 stopni. Mi jej brakowało, teraz jest jest nadmiar, ale prawie nikt nie potrafi z niej dobrze korzystać.
Komentarze: 17
Jako ojciec dwóch dziweczyn(ek) zgadzam sie na 100% !!
Mnie potomstwo jeszcze czeka ale obserwując swoją edukację, to co dzieje się w sieci dochodzę do wniosku, że trzeba naprawdę będzie poświęcić sporo uwagi i czasu aby edukować dzieci we własnym zakresie. Począwszy od dobrych praktyk zachowania w sieci, przez właśnie odsiewania ziarna od plew w informacjach po podstawy programowania, które dla nich będą codziennością albo kluczem do sukcesu niezależnie od obranej ścieżki kariery.
Masz prawo edukować sam. I dobrze, że tego póki co nam jeszcze nie zabrano.
Tak, po pracy wrócisz i 4-5 h posiedzisz żeby nauczyć coś dziecko.
Dla chcącego nic trudnego. Rzuć pracę, załóż własny biznes, pracuj z domu itp itp itp
Dziecko tez nie bedzie wychodzic nigdy z domu? Swiat bez ludzi w zamknietym pomieszczeniu? W imię czego? O czym on będzie rozmawiał z kolegami lub koleżankami? Czy będzie i w ogóle miał? Że gołe baby chłopcy będą oglądali na telefonach? Też oglądałem . Ty też. Jesteśmy normalni? No chyba.
W Polsce, jak i na świecie są różne sposoby edukacji w szkole. Nie mam pojęcia czy dobre, nie sprawdzałem jeszcze, ale są.
Czy tradycyjna szkoła jest zła? I tak i nie, ale jedno wiem na pewno – to teren niebezpieczny. Jest jak poligon – może dużo nauczyć, ale też porządnie dać w kość. Patrząc z perspektywy czasu, uważam, że do szkoły nie powinno iść się dla wiedzy… No nauczyłem się też przydatnych rzeczy, ale gro nauczyłem się, bo kazali. Dużo z tej wiedzy nie jest wcale taka zbyteczna. Problem tkwi w nadaniu jej wartości. Np. historia to między innymi lekcja o błędach ludzkości. Same fakty i daty nie mają wartości. Tak samo Pan Tadeusz czy Dziady, to po prostu zwykłe książki napisane w dziwnym stylu. Jednym będzie się podobać innym nie, ale bez kontekstu to po prostu jakaś historia. To jest moim zdaniem pierwszym problemem. Idąc za ciosem – wpychanie w dzieciaki np. wiedzy o pracy komórek czy o warstwach gleby bez nadania temu wartości (po co mam się tego uczyć?) prowadzi do tego, że grubo ponad połowa tej wiedzy ulatuje, a dla tego co zostało, dzieciaki z mozołem odkrywają po co im to potrzebne. Problem odsiewania wiadomości to dopiero późniejszy etap. Nie oczekujmy od dzieciaka z podstawówki, że będzie sprawdzał, czy w podręczniku jest napisana prawda lub pani nauczycielka się nie myli. Ten problem muszą rozwiązać rodzice, a system powinien się nie wpierdzielać. Z czasem nauczyciele i rodzice powinni uczyć dzieci odkrywania jak i weryfikowania wiedzy czy inf. Kolejna kwestia – nauczyciele nie powinni tylko nauczać, ale też opowiadać i rozmawiać o świecie nas otaczającym. Nauczyciel powinien być po prostu również mentorem, a tego ludzie unikają jak ognia, bo to “indoktrynuje” dzieci. Ostatnia sprawa to rodzice – niestety, ale gro o których słyszałem, to pół główki. Dziecko traktują jak zwierzątko w breloczku – nakarmić, pobawić się, wysłać do szkoły i z głowy. Do tego co złego to nie ono i oczywiście bezstresowe “wychowywanie”. Przejść przez życie po najmniejszej linii oporu – standard XXIw. Zauważam też w podejściu młodych, jak i z opowieści starszych pewne kuriozum – na pytanie – jak poradzić sobie z wychowaniem dziecka w nadchodzących czasach? Dostaje odp. “jakoś to będzie… Kiedyś ludzie dawali sobie radę, to i teraz dadzą…” No krew mnie zalewa jak to słyszę. To tak jakby wspinać się na Mount Everest bez sprawdzenia pogody, stanu ekwipunku itd. tylko mówiąc “jakoś to będzie”‼️ Jakoś, to może wyjść obiad, a nie wychowanie dzieciaka.
„jakiejś” ;)
👍 dzięki
Mnie najbardziej przeraża to, że ludzie kompletnie nie potrafią filtrować informacji. Kończąc dziennikarstwo wiem, że nie są to umiejętności determinowane talentem czy inną predyspozycją, a czysta i mozolna praca. Zdobywanie wiedzy. Niestety – nie ma jej kto przekazywać. Niestety często nawet na studiach dziennikarskich jedyne co się robi to teoretyzuje. Żyjemy w czasach, w których mamy po prostu więcej – wszystkiego, niż potrzebujemy. Gubiąc się w tym, paradoksalnie uważamy, że nie mamy nic.
Kończąc dziennikarstwo :) zyskałem wyjątkowa wiedzę jak pisać post-prawdę. Moje studia dziennikarskie opierały się na wykładowcach praktykach. Ciągle piszących. Szefowali oni redakcjom lub byli redaktorami naczelnymi. Nauczyłem się jak sprzedawać zwykły tekst. Jak wyciągać trupy z szafy. Jak stawiać tezy by unikać oskarżeń. Cały dziennikarski warsztat, ale nie tylko ten z podręczników akademickich ale i z pierwszej linii frontu.
Z jednej strony jest czytelnik, z drugiej strony redakcja i dziennikarz. Trzeba sprzedać tekst. W mojej redakcji dużej gazety lokalnej wymyślono sobie że raz w tygodniu będą dobre wiadomości. W tym dniu spadła sprzedaż. Ludzie chcą “rzezi”. Chcą czytać, że Tim spotkał się z tym gościem od Googla i pił wino. Podtekst jest lepiej się to czyta. Chcą wszyscy czytać, że baterie w samsungu wybuchają lub nie trzymają 10 godzin w MacBook Pro.
Co za różnica czego uczą się nasze dzieci? Skoro mają dobre oceny? I tak cofamy się do szkoły z moich lat. Co za różnica co wyczytają w necie skoro i tak w szkole będą się uczyli, że w Smoleńsku był zamach. Tak jak my kiedyś tak dzieci teraz sami muszą wyrobić sobie swoje zdanie. To my sami okłamujemy dzieci. Nikt inny tego nie robi. To my sami swoimi głosami przy urnie dajemy zielone światło by okłamywano nasze dzieci.
Dlatego ja wraz z żoną zdecydowałem nie wysyłać dzieci do szkoły , uczymy ich w domu, co w UK jest czymś normalnym (w przeciwieństwie do Polski), wymaga to sporo energii poświęcenia, ale warto…Aspekt edukacyjny to jedno, ale w dzisiejszych czasach zmiana nie tyczy się tylko dostępności wiedzy, ale także zachowań, moralności, zasad… np.15 latka dzisiaj jest pod każdym względem przeciwieństwem 15 latki z początku lat 90.Wszystko idzie w złą stronę i czasami mając prawie 40 lat chce mi się powiedzieć niczym moja babcia : To już nie jest mój świat.
“To nie jest mój świat” – a kogo? Kto go kształtuje? Ty i każdy inny swoimi decyzjami właśnie go takim tworzysz. Każda Twoja decyzja zakupowa, każde kliknięcie w necie To kształtowanie świata. Dlaczego “Fakt” i wiadomości tego typu mają się dobrze? bo to najczęściej kupowana treść.
Wypisujesz się? Głowa w piasek? to też jest decyzja.. zielone światło dla tego co zostało już puszczone w ruch … to co TY nazywasz ” to nie mój świat”.
Serio w to wierzysz, że Ty kształtujesz rzeczywistość? Nie masz wpływu swoimi decyzjami i poglądami na prawie nic…Nie masz wpływu na zepsucie dzieci, na to , że 13 łatki emanują seksem, że dla wielu z nich ideałem jest jedna z Kardashian, że dzieciaki nie czytają książek , nie znają historii, wreszcie jaki masz wpływ na obrcną sytuacje w Polsce , nawet jeśli nie głosowałeś na obecny rząd , czy jesteś w stanie zmienić obecny stan rzeczy , rozwijający się rasizm, faszyzm…Jeżeli myślisz , że Twoje istnienie coś zmienia to naprawdę wyolbrzymiasz swoją rolę na tym świecie, albo Teoje ego nie pozwala Ci myśleć inaczej .
Taka Twoja postawa właśnie decyduje o tym, że jest trudniej. Jednostki właśnie zmieniały świat. Steve Jobs. Lech Wałęsa. Mahatma Gandhi. Martin Luther King. Każdego roku dostają nobla tacy ludzie. Ty go dostałeś? Dlaczego nie? Ja mam wiarę. Wiem, że może jakieś moje decyzje zmienią coś w świecie. Że moje podpisy zbierane na referendum o reformie szkolnictwa coś zmienią. Że moje zdjęcia i relacje z Indii o dzieciach komuś pomogły podejmować decyzję. Że pomoc dziecku w Kamerunie pozwoliła ukończyć szkołę. Wierzę.
Zobacz na strajk kobiet na Islandii. Zobacz na czarny protest w Polsce – rządy się cofnęły. Przypomnij sobie ACTA. Jest siła by zmienić świat.
Mentalność zmienić trudniej, ale jej nie zmienimy skoro sami ciągle jesteśmy bojaźliwie schowani. Powinniśmy mocno powiedzieć NIE dla tego co jest.
Nie oglądać i nie kupować złego przekazu. Notowania i sprzedaż spadnie i zmieni się przekaz.
Krótko mówiąc nie uginać się pod masą ludzkiej głupoty. Trzeba schować egoizm i lenistwo do sejfu i zakopać głęboko pod ziemią. Uczyć się, popełniać błędy i wyciągać wnioski. Zmieniać zdanie, jeśli nasze okazało się nieprawdziwe. Inaczej ujmując – nie być człowiekiem XXI w.