Prawie 65% rynku komercyjnych lotów kosmicznych należy do SpaceX
Dziś w nocy Elon Musk wrzucił na Twittera bardzo ciekawy wykres pokazujący udziały w rynku poszczególnych krajów i firm w wynoszeniu komercyjnych ładunków w kosmos. Komercyjne ładunki to głównie satelity telekomunikacyjne dostarczające nam telewizję w wysokiej rozdzielczości, czy umożliwiające satelitarny dostęp do internetu.
Other orgs shd also develop reusable orbital rockets. If an airplane co had reusable airplanes, buying single use airplanes wd seem crazy. pic.twitter.com/OJotlGmPHt
— Elon Musk (@elonmusk) July 13, 2017
Na wykresie mamy przedstawiony okres ostatnich 8 lat. SpaceX pojawia się dopiero w 2013 roku. Od tamtego czasu zdominowało rynek i obecnie, to właśnie firma Elona Muska wysyła prawie 65% komercyjnych ładunków. Najwięcej straciła Japonia, Chiny oraz Rosja. Dwa pierwsze kraje od 2017 nie wykonały komercyjnej misji. Natomiast udziały Rosji w rynku spadły z ponad 55% w 2010 do niecałych 5% w 2018 roku. Jedyny gracz na rynku, który utrzymuje w miarę stałą pozycję, to ESA, czyli nasza Europejska Agencja Kosmiczna.
Jak to zazwyczaj bywa przy publikacji takich danych, pojawia się masa pytań i niejasności. Jedną z nich wytknął Muskowi szef ULA (United Launch Alliance – konsorcjum Boeinga i Lockheed Martin). Chodzi o rzekomy miliard dolarów, który ULA dostaje od rządu USA co roku. Bez znaczenia czy lata w kosmos czy nie.
Nie wiemy dokładnie ile ULA dostaje pieniędzy w ramach tej umowy, ale w 2016 szef ULA wyjaśnił w wywiadzie dlaczego tak się dzieje i na co idą te pieniądze.
ULA ma kontrakt z United States Air Force (USAF – Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych), w ramach którego ULA dostaje rocznie około 800 mln dolarów (to ten rzekomy miliard). W ramach tej kwoty gwarantuje możliwość 12 startów dla USAF. Oczywiście wojsko nie musi z nich skorzystać. Może wysłać na orbitę jeden ładunek, a może wszystkie 12. Tak czy siak co roku płaci te 800 mln. Dodatkowo w tej kwocie nie ma ceny samej rakiety, tylko pełna obsługa, transport itd. Dlatego w praktyce do ceny rakiety trzeba doliczyć około $67 mln1. Oznacza to, że często nie opłaca się USAF wybrać tańszego SpaceX i wysłać ładunek za około $70 mln, bo i tak będą musieli zapłacić prawie tyle samo ULA, za niewykorzystany możliwość startu.
Taka umowa wydaje się mocno niekorzystna dla amerykańskiego podatnika, ale trzeba pamiętać o kilku ważnych czynnikach. Zwłaszcza przy wojskowych misjach. ULA ma wyższy odsetek udanych misji i gwarantuje te 12 startów w ciągu roku. SpaceX przy bardzo dużej liczbie komercyjnych lotów, może nie być w stanie fizycznie wysłać tylu ładunków dla wojska.
Na koniec pozostaje jeszcze jeden minus. ULA to konsorcjum dwóch firm działających w przemyśle zbrojeniowym – Boeing i Lockheed Martin. Od lat mocno związanych z wojskiem USA.
- 800 mln podzielone na 12. ↩