Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Carspotting

Carspotting

Michał Zieliński
mikeyziel
0
Dodane: 8 lat temu

Niedzielny wieczór. Wraz ze znajomymi opóźniamy zamknięcie ulubionej klubokawiarni. Rozmowa jakoś zeszła na tematy motoryzacyjne, aż wreszcie pada stwierdzenie, że ktoś wolałby Porsche od Ferrari czy Lamborghini. Miałem w ręce telefon, kolega więc prosi mnie o pokazanie zdjęć Caymana. Większość osób w tym momencie otwiera Safari i zaczyna googlować. Ja przewijam przez rolkę z aparatu. „Niebieski, biały czy pomarańczowy” – dopytuję.

Jestem przekonany, że 83% mojej biblioteki zdjęć to właśnie fotki samochodów. W zeszłym miesiącu, gdy pisałem o zabytkach, tylko jedna grafika pochodziła z internetu. Reszta to moje prywatne zbiory gromadzone przez… Właśnie, kiedy to się zaczęło? Strzelałbym na rok 2007 lub 2008. Tak, 2007. Nie mieszkałem wtedy jeszcze we Wrocławiu, ale często odwiedzałem to miasto. Na kilka dni przed jedną z wizyt przeczytałem „news” o pojawieniu się tam Bugatti Veyrona. Logiczne więc było, że wykorzystałem cały swój pobyt na odnalezienie go. Zupełnym przypadkiem dostrzegłem go z okna samochodu. Był wspaniały.

FullSizeRender-hero

Później trafiłem na forum ExoticCars, gdzie tacy fanatycy, jak ja dzielili się swoimi zdobyczami. Część z nich faktycznie trafiała na samochody przez przypadek, ale dla wielu był to swego rodzaju sport. Nawet ma to swoją nazwę – carspotting. Chłopcy (bo nawet jeśli są dorośli, to na widok „egzotyka” zachowują się jak dzieci) biegają po mieście i polują na rzadkie okazy. Trochę jak ornitolodzy. Albo poszukiwacze skarbów. Wielu traktuje to bardzo poważnie. Inwestują pieniądze w sprzęt, ustalają najlepsze lokalizacje, poznają właścicieli samochodów.

Dla mnie carspotting to po prostu zabawa. Zdjęcia robię telefonem i nigdy nie myślałem o zakupie czegoś porządniejszego. Tak, trasę z pracy do domu mam ułożoną tak, by zahaczyć o kilka miejscówek, ale rzadko wychodzę specjalnie na łowy. Zazwyczaj bacznie rozglądam się podczas wszystkich podróży, zarówno tych do sklepu, jak i tych na inny kontynent. Nie prowadzę spisu warszawskich „egzotyków”, nie wnikam za bardzo w konfigurację tych samochodów. Chociażby w zeszły weekend usłyszałem jakiegoś chłopaka krzyczącego „wow, to jest to [Ferrari] FF z karbonowymi łopatkami”. Spojrzałem na niego zszokowany. Nie wnikałem, skąd o tym wie.

Black or white?

A post shared by Michał (@mikeyziel) on

Moim ulubionym „spotem” do dzisiaj zostaje biały McLaren P1 wypatrzony w Vancouver. Cudem dostrzegłem go z samochodu – był zaparkowany kilkadziesiąt metrów dalej. To sportowa hybryda o łącznej mocy ponad 900 KM z napędem na tył. Słabo? Dorzucę jeszcze fakt, że wyprodukowano ich tylko 381 sztuk. I spójrzcie tylko na ten absurdalny wygląd. Większość samochodów zaczyna jako odważny koncept, który później jest unormowany przez księgowych i inżynierów – by było taniej i bezpieczniej. W przypadku P1 mam wrażenie, że ta druga część procesu nigdy nie nastąpiła.

FullSizeRender-1-hero

Od jakiegoś czasu dzielę się swoimi znaleziskami na Twitterze i widzę, jak wiele osób podchwyciło temat. Możecie mi nie wierzyć, ale Polska to trochę raj dla carspotterów, szczególnie Warszawa. Wyjątkowych samochodów jest tutaj na pęczki i cały czas ich przybywa. Dla przykładu Lamborghini wypuściło limitową do 1100 sztuk edycję specjalną swojego flagowca – Aventadora. W Polsce jest ich siedem. Nie mam pojęcia skąd ten nagły przypływ takich samochodów. Być może ktoś o większej wiedzy ekonomicznej będzie wiedział. Niezależnie jednak od powodu, sytuacja ta bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że nikt nic przy niej nie będzie grzebał. O, Ferrari przejechało. Najs.

FullSizeRender-3-hero

Michał Zieliński

Star Wars, samochody i Taylor Swift.

mikeyziel
Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .