Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu <em>Ból</em>

Ból

0
Dodane: 8 lat temu

Kilka dni temu napisałem poniższe słowa. Powstały w dosyć nietypowy sposób, bo późnym wieczorem, gdy siedziałem na balkonie. Miałem przy sobie wyłącznie iPhone’a, bez wahania więc po niego sięgnąłem i po prostu zacząłem stukać w wirtualną, szklaną klawiaturę. Pomysł na to krótkie opowiadanie chodził mi już po głowie od paru lat, ale nigdy nie miałem odpowiedniego nastroju, żeby ułożyć je w spójną całość, dokładnie tak, jak miałem ją ułożoną w głowie. Problem mam taki, że zawsze coś zmienię, przepisując słowa z głowy na ekran. Tym razem tak nie było – po prostu siadłem na fotelu, w lekkim transie i spisałem to, co kiełkowało mi w myślach.


„Ból”

Taka mała. Taka cienka. Patrzę na nią. Kusi. Błyszczy. Mieni się. Obracam ją między palcami. Zimna. Szybciej. Światło zmienia się przy każdym obrocie. Wpatruję się w jej końcówkę. Bardzo cienka. Strasznie cienka. Lśni. Błyszczy. Mieni się. Bliżej. Coraz bliżej. Dwadzieścia. Piętnaście. Dziesięć centymetrów. Coraz bliżej. Coraz zimniej. Coraz goręcej. Metal zmienia się. Ociepla. Nadal błyszczy. Nadal lśni. Parzy. Gorąco! Koniuszki palców palą się. Krew pulsuje coraz bardziej. Żyły. Życie. Puls. Gorąc i chłód. Coraz większy chłód. A w palcach żar. Pięć centymetrów. Trzy. Brak ostrości. Źrenica rozszerzona. Nie widzi. Traci kontakt. Lodowaty puls. Kropla potu na czole. Powoli zsuwa się w dół. Łaskocze. Ostrzega. Ona już wie. Dwa centymetry. Ogień. Palce ledwo ją trzymają. Myśl jedna. Ostatnia. Niczym trzymać słońce w dłoni. Kropla potu już na policzku. Kolejne pojawiają się na czole. Przerażajaco zimne. Muszę się ich pozbyć. Muszę je ogrzać. Słońcem. Jeden centymetr. Ręka drży niekontrolowanie. Metal wrze. Zachęca. Kusi. Lśni… Ostatni ruch palcami. Mikroskopijny czubek. Dotyka. Napiera. Coraz bliżej źrenicy i… Eksplozja. Słońce wybuchło mi w głowie. Żar. Piekło. Wrzątek. Ślepota. Czysta biel. Ból. Ogromny, niewyobrażalny ból. Przez moment. Krótki moment. Chwila zaledwie. Ułamek sekundy. Ułamek tego ułamka. Potem ciemność. Perfekcyjna cisza i… Spokój. Wieczność. Koniec. Kropka.

Igła.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .