Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Etapy bycia dorosłym

Etapy bycia dorosłym

5
Dodane: 8 lat temu

Dokładnie jedenaście wydań iMag Weekly temu napisałem, że już nie będę poruszał tego tematu. Zostawiłem sobie jednak niewielką furtkę, korzystam z niej więc teraz, a powodem takiego stanu rzeczy jest kolejne smutne wydarzenie w moim życiu – pogrzeb w rodzinie od strony mojej Iwony. Facet w sile wieku. Białaczka, nierozpoznana.

Coś we mnie umarło

Pamiętam, jak przez całe swoje życie myślałem, że jestem dorosły i wyraźnie pamiętam, jak bardzo byłem w szoku, jak patrzyłem na siebie kilka lat temu. To zaskoczenie oczywiście powtarzało się regularnie, co mniej więcej trzy lata.

Z kilku powodów osiemnastka w moim życiu była wielkim wydarzeniem. Po pierwsze, mogliśmy z kumplami legalnie wchodzić do klubów i pić alkohol. Gdyby moja córka lub syn1 dzisiaj „korzystał z życia” jak ja wtedy, to nogi z dupy bym mu powyrywał. Pamiętam, jak raz wróciłem pieszo do domu w stanie mocno wskazującym bliżej rana niż północy, a mój tata jeszcze nie spał. Miałem wtedy chyba dziewiętnaście lat. Poprosił mnie, żebym przestawił samochód, bo blokuję wyjazd z garażu, a mama miała rano gdzieś jechać. Ledwo się trzymałem na nogach i do dzisiaj jestem przekonany, że nie poznał faktycznego poziomu mojego upojenia. Wyjąłem kluczyki z szuflady i udałem się przed dom, aby przestawić samochodu z jednego podjazdu na drugi. Ta czynność polegała na tym, że musiałem równo wyjechać na wstecznym, najlepiej nie ruszając kierownicą, a potem zaparkować obok. Miejsca dużo nie było, ale nigdy nie miałem problemów z parkowaniem. Cała czynność zamiast jakichś trzydziestu sekund zajęła mi dobre piętnaście minut. Nie żartuję – cofałem, kręciłem i robiłem wszystko, żeby tylko nie obetrzeć się o murki. Jak debil… lub ktoś po spożyciu… Finalnie się udało, ale jak wysiadałem, to widziałem przez okno śmiech na twarzy taty – musiał widzieć, co wyprawiałem! Słowem się nie odezwał. Do dzisiaj nie wiem dlaczego.

Gdy byłem w połowie drogi między dwudziestym a trzydziestym rokiem życia, spotkały mnie dwuletnie psychiczne męczarnie2. Nie będę wspominał o szczegółach, bo to dwa lata wyjęte z życia, o których nie chcę nawet myśleć, ale w dużym skrócie skończyło się na tym, że po zakończeniu tego znowu zacząłem spotykać się ze znajomymi. Pewnego wieczoru kolega kolegi wypalił mi wprost, że strasznie się postarzałem, odkąd mnie widział ostatni raz – rzeczywiście, nabyłem sporo zmarszczek. Pamiętam, że nie tylko się tym wtedy nie przejąłem, ale do tego patrząc na beztroskich towarzyszy, pomyślałem, że żyjemy w trochę innym świecie, a poziom naszych problemów jest skrajnie różny. Poczułem się wtedy, ponownie, znacząco bardziej dorosły niż przed paroma laty.

Między powyższymi wydarzeniami a 2015 rokiem, w którym straciłem obu rodziców, było kilka podobnych przemyśleń. Po wzięciu pierwszego kredytu, po kupnie pierwszego mieszkania… Co kilka kolejnych lat zdobywałem kolejne poziomy w grze o dorosłość i za każdym razem myślałem, że wyższego już nie ma. Wszystko się jednak zmieniło w 2015 roku po śmierci obojga moich rodziców. Nie mam rodzeństwa, a z rodziną nie utrzymujemy specjalnie bliskich stosunków od dobrej dekady, jeśli nie dłużej. Z jednym kuzynem widuję się raz na kilka lat, zazwyczaj przy okazji jakiejś rodzinnej tragedii. Z drugim częściej, ale i tak tylko kilka razy w roku. Ciocie i wujkowie są, ale rzadko rozmawiamy. Pamiętam do dzisiaj, jakby to było wczoraj, jakie uczucie mnie ogarnęło półtora roku temu.

Zostałem sam na tym świecie. Bez najbliższych, bez rodzicieli. Tej pustki, która mnie wtedy ogarnęła, nie zapomnę nigdy. Nie wiem, co zrobiłbym, gdy nie moja kochana druga połowa, która wychodziła wtedy z siebie, aby mi ulżyć. Być może nawet nie pisałbym tych słów.

Zaliczyłem w każdym razie kolejny level na etapie dorosłości, tym razem z bossem – tak trudno jeszcze nie było. Dzisiaj wydaje mi się, że to już ostatni poziom. Starczy tego. Znając jednak życie, jakiś kolejny troll stanie na jednym z mostów przyszłości i będzie żądał jeszcze wyższej opłaty. Czasami się tylko zastanawiam, kiedy znudzi mi się płacenie tego haraczu…

  1. Jeszcze nie mamy dzieci.
  2. „Bo to zła kobieta była”.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 5

Chociaż się nie znamy to przechodziłem to poniekąd z Tobą na makowe, infinitediaries i na iMagu… i zawsze po cichu, ale mocno trzymałem kciuki. Chyba najlepiej to ująłeś jak można… życie to taka gra, gdzie niekiedy nie masz save’a i przegrana z bossem powoduje, że musisz zaczynać ‘wszystko’ od nowa.