Foto zestaw
W redakcji fotografią zajmuje się kilka osób. Każdy z nas para się jednak trochę inną jej częścią i ma inne podejście.
Zgadzam się z Tomkiem Szykulskim – parametry sprzętu nie są najważniejsze. Najlepszy aparat to ten, który masz akurat przy sobie. Najważniejszy jest efekt, jaki chcemy osiągnąć, tyle że na efekt składają się między innymi możliwości i ograniczenia sprzętu… Aby wiedzieć, jakie one są, trzeba znać parametry techniczne sprzętu, przynajmniej te najważniejsze. Oczywiście, nic tak nie pobudza kreatywności, jak ograniczenia – potrzeba matką wynalazków. Sam, będąc na studiach, eksperymentowałem z oświetleniem czy dziwnymi obiektywami z braku funduszy na profesjonalny sprzęt. Są jednak efekty, zdjęcia, których nie zrobimy, nie osiągniemy bez odpowiednich środków technicznych i wiedzy, jak ich użyć. Na zajęciach z fotografii zawsze powtarzam, że trzeba znać sprzęt, którym się posługujemy. Podstawy i najważniejsze funkcje większości aparatów są takie same, tylko położenie przełącznika na obudowie będzie się różniło. Jeżeli myśli się o fotografii trochę poważniej, trzeba te przełączniki mieć w palcach, a na wakacjach, kiedy trzeba błyskawicznie zrobić zdjęcie, na pewno się taka umiejętność przyda.
Przez lata fotografowania przechodziłem różne okresy, fascynacje sprzętem – zbieractwo, minimalizm i tym podobne. Robiłem zdjęcia wszystkim, czym się dało, pudełkiem po butach też. Po tych wszystkich eksperymentach aktualnie używanego zestawu nie mogę określić jako minimalistycznego, ale jest skrojony pod obecne potrzeby.
Korpusy Nikon D800/D810 używane przeze mnie zamiennie są ważne, ale nie najważniejsze. Z obiektywami już tak prosto nie jest. Jestem wychowankiem fotografii analogowej, czasów, kiedy obiektywy zmiennoogniskowe dawały obraz dużo gorszej jakości niż tak zwane stałki. Przyzwyczajenie pozostało. Jeżeli korzystam z zoomów, a dzieje się to rzadko, ustawiam najczęściej odpowiednią wartość ogniskowej przed podniesieniem aparatu do oka, nie kadruję zoomem. Najczęściej jednak na aparacie jest stałka. Na podorędziu mam 24 mm F2.8, 35 mm F2.0, 50 mm F1.4, 105 mm F2.8 macro, 180 mm F2.8. Oczywiście, nie oznacza to, że mam je wszystkie zawsze przy sobie. Wszystko zależy od zdjęć, które zamierzam zrobić. Plecy oszczędzam. Moją ulubioną ogniskową jest 50 mm; uważam, że razem z 35 mm tworzą najbardziej uniwersalną parę.
O zawartości mojego plecaka/torby decyduje to, czy idę na zlecenie i jakie to zlecenie ma być, czy po prostu wychodzę z domu w celach nie fotograficznych. Bardzo rzadko wychodzę z domu bez aparatu, oczywiście aparatu użyję trzy razy na dziesięć wyjść, ale przyzwyczajenie noszenia zawsze pozostało mi po pracy jako fotoreporter w gazecie. Codziennym zestawem jest wspomniana wcześniej para 50 mm i 35 mm, czasem jeden z nich. W reportażu czy streetfoto sprawdzają się doskonale, czasem 35 zastępuję czymś szerszym – 24 mm lub 20 mm. Cytując mistrza gatunku: „jeżeli Twoje zdjęcie nie jest dobre, znaczy, że nie podszedłeś wystarczająco blisko”.
W przypadku wyjścia fotograficznego, sesji czy zlecenia obiektywy dobieram do specyfiki zdjęć. Na zlecenie makro, nie będę dźwigał 180 mm ani nawet wspomnianych wyżej klasyków, tylko zapnę do korpusu 105 mm i doposażę się w odpowiednie oświetlenie. Czasem wypożyczam obiektywy, aparaty pod zlecenie. Inwestowanie w bardzo drogi sprzęt, którego użyję trzy razy w roku, nie ma uzasadnienia ekonomicznego. Kolekcjonerstwo porzuciłem.
Oczywiście zdarzają się sytuację, że klnę po cichu, bo spotkany na spacerze czy w drodze na spotkanie motyw lepiej by się prezentował uchwycony szerzej, a może węziej, a ja mam tylko jeden obiektyw. To są te chwile, kiedy muszę – oprócz okiem do kadrów – wykazać się inwencją.
Nie ma zestawu idealnego; dobierajmy sprzęt pod własne preferencje i pod to, co chcemy fotografować.
Część moich zdjęć możecie obejrzeć na Behance.