Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Z punktu widzenia innego freelancera

Z punktu widzenia innego freelancera

0
Dodane: 8 lat temu

Robert Lipski nadesłał felieton w odpowiedzi na artykuł Krzysztofa Stambuły z iMag Weekly 17. Oryginalnie miał być to komentarz, ale zapytał się, czy nie chcemy opublikować jego słów. Długo się nie zastanawialiśmy.


U mnie właśnie mija sześć lat, choć mam wrażenie, że dziesięć.

W pełni podzielam Twoje zdanie, że praca w domu ma swoje plusy i minusy. Zaczynając, sam byłem w szoku, że w krótkim czasie miałem pełen koszyk klientów. Nie obyło się bez podwykonawstwa. Sam nie byłem w stanie zrobić wszystkiego. Ale zlecanie usług osobom trzecim (innym freelancerom) też ma swoje plusy i minusy. Co z tego, gdy osoba jest dobra w swoim fachu, jeśli bywa nieodpowiedzialna, jak to było w moim przypadku. To ja odpowiadam za całe zlecenie, a klient nie będzie zadowolony, gdy projekt się opóźnia z niewiadomych przyczyn. Kontakt z podwykonawcą, ustalenia, konsultacje, poprawki…, często zabierało to tyle czasu, że sam pukałem się w głowę, myśląc: mogłem to zrobić sam i już byłoby po sprawie. Tak więc po pierwsze primo – ludzie.

Kolejna sprawa to maile, telefony, SMS-y, Skype. Czasem było tak, że większość dnia wisiałem na telefonie i o 14:00 okazywało się, że nic przecież nie zrobiłem (czyli nic nie zarobiłem). To coś jak Twoje myślenie o projekcie, praca niby się nie posuwa, a i tak trzeba wykonać telefon lub obmyślić, co i jak zrobić. Czasem lepiej wszystko porządnie obgadać niż potem robić dwa albo trzy razy. Tak więc kluczową skrzynkę odbieram raz na pół godziny, pozostałe raz na godzinę albo raz na dobę. Skype jest tylko dla niektórych klientów. Nie zawsze odbieram nieznane telefony. Oferty operatorów komórkowych, telewizyjnych, bankowych, inwestycyjnych i ubezpieczeniowych odrzucam od razu lub blokuję. Właśnie sprawdziłem, że mam 37 zablokowanych telefonów lub SMS-ów.

Księgowość. Na początku sam prowadziłem księgowość. Jeśli jednak się temu dobrze przyjrzeć, traciłem na to trzy dni w miesiącu. Rozliczenia ZUS, PIT i VAT. Różne terminy, różne opłaty i różne przelewy. Niby prosta sprawa, ale czasem trzeba coś sprawdzić i na przykład pogrzebać w prawie, co potrafi zająć cały dzień. I oczywiście przynajmniej raz do roku jest wezwanie z ZUS albo US, bo coś się nie zgadza. Tak więc księgowość zleciłem do najbliższego biura. Mnie pozostało tylko wystawianie faktur.

Nowi klienci? Aby zdobyć nowych klientów też potrzeba czasu, chociażby na przygotowanie nowej oferty, a przeważnie jest ona inna dla różnych klientów i różnych usług. Jeśli dochodzą do tego spotkania na mieście, to mamy kolejne pół dnia, który możemy określić „bezproduktywnym”. Chyba że rozpoczniemy długofalową współpracę z klientem, co z kolei przełoży się na dochód.

Obecnie stale współpracuję z kilkoma klientami, którzy cenią moją pracę i wiedzą, że wzajemnie możemy na siebie liczyć. Bywało, że współpracowałem z nowymi klientami przez kilka miesięcy albo rok, czasami nawet u nich, na ich sprzęcie. Często po zakończeniu projektu jednak cieszyłem się, że nie będzie od nich kolejnych zleceń, bo pomimo zapłaconych faktur niekoniecznie chciałem dalej dla nich pracować. I tak powstał „współczynnik upierdliwości klienta”. Działa to tak, że niektórym klientom trzeba składać ofertę uwzględniającą ten współczynnik.

Konkurencja. Gdyby nie było internetu, konkurencja wśród freelancerów zapewne by nie istniała. Obecnie takie portale jak oferia.pl tak psują rynek, że szok. Początkujący chcą złapać zlecenie za wszelką cenę, nawet dziesięciokrotnie mniejszą. Większość klientów na to się pisze, wydłużając termin dwa razy albo nawet odrzucają wykonawcę i biorą następnego. Miałem taki przypadek, że klient zadzwonił do mnie po trzech miesiącach od złożenia oferty na portalu z informacją, że dwaj poprzedni wykonawcy nie poradzili sobie ze zleceniem i już stracił nadzieję, że znajdzie kogokolwiek do tej pracy. W rezultacie efekt finalny był lepszy niż w założeniach, bo klient wiedział, co chce uzyskać i umiał to przekazać. Ja też poczułem klimat projektu i zaproponowałem dalsze ulepszenia. Obustronna satysfakcja to jest to, co lubię najbardziej.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .