Książkowa i serialowa “Misja 100”
Gdy tylko aktywowaliśmy abonament na Netfliksie, w oczy rzucił nam się serial o dość tajemniczym tytule: „The 100”. Koncepcja i opis brzmiały zachęcająco. Setka dzieciaków po stu latach pobytu w kosmosie zostaje wysłana na Ziemię z biletem w jedną stronę. Są młodymi skazańcami, których jedyną alternatywą było usunięcie ze statku, mają więc sprawdzić, czy nasza planeta nadaje się już do życia.
Powiedzcie, że jest intrygująco.
Serial
Usiedliśmy więc do pierwszych kilku odcinków. Po siedmiu chciałam odpuścić, bo to było nudne i zupełnie inne niż spodziewałam się, że będzie. Krzysiek jednak był wytrwały. I chwała mu za to! Pozostałą część sezonu obejrzeliśmy może na dwa razy, płynnie przechodząc do następnej serii, która jeszcze rozwijała akcję.
Aktorzy
Serial jest produkcji australijskiej i większość obsady to ludzie około dwudziestki, jako że bohaterowie mają około osiemnastu lat. Znanych twarzy raczej nie ma, (chociaż grający Lincolna Ricky Whittle trochę się wybija i już niedługo zobaczymy go w głównej roli w serialu Amerykańscy Bogowie) jedna aktorka przewinęła się przez Agents of S.H.I.E.L.D. i to chyba tyle. To jednak nic złego, bo większość z nich naprawdę daje radę, a jeśli ktoś będzie działał Wam na nerwy, to pewnie taki był zamysł.
Bohaterowie
Gdzieś na początku chyba każdy lubi Clarke, wokół której kręci się cała historia. Z czasem jednak drażni ona coraz bardziej. Octavia to taka dziewczyna, że w pierwszej chwili ma się wrażenie, że jest tylko bardzo pustą „cizią”, jednak zyskuje w oczach jeszcze szybciej, niż Clarke traci sympatię. I to jest fajne! Bo nie jest takie oczywiste. Jest kilku chłopaków, już raczej typowych, Finn, Bellamy, Jasper i Murphy to chyba te wyróżniające się osoby.
Druga połowa bohaterów znajduje się jeszcze na statku na orbicie, a jest ich tam o wiele więcej niż tych zesłanych. Kanclerz, wicekanclerz, rodzice wysłanych nastolatków, naukowcy i po prostu mieszkańcy — bo statek od prawie stu lat jest ich jedynym domem.
Historia
Tak, trochę nie trzyma się kupy i jest sporo dziur/błędów w fabule. Jeśli jednak przymrużymy oczy w tych momentach, to cała reszta będzie niezłą rozrywką.
Wysłane na Ziemię dzieciaki nie mają ze sobą pożywienia ani leków, a kapsuła, w której zostali wysłani, nie zapewnia dostatecznego schronienia. Ich celem było dodarcie do Mount Weather, gdzie znajduje się duży schron z zapasami. Mieli jednak przed sobą długą drogę, więc na pierwszym planie znalazło się znalezienie pożywienia oraz schronienia.
Dość szybko okazuje się, że ludzie na Ziemi dalej żyją i wcale nie cieszą się z wizyty przybyszów.
Książka
Wikipedia nadal podaje, że to trylogia, bo tak początkowo miało to wyglądać. Aktualnie zaplanowana jest już premiera czwartej części i jakoś nie sądzę, żebyśmy byli blisko końca.
W Polsce wydane są trzy, ostatnia miała swoją premierę pod koniec sierpnia, a całość dostępna jest do kupienia w wydaniach papierowych i elektronicznych lub w abonamencie Legimi.
Nadal jest Clare, Octavia i Bellamy, kanclerz Jaha i wicekandlerz Rhodes. Nadal sto dzieciaków zamkniętych dotychczas w więzieniu zostaje wysłanych na Ziemię, gdzie również są jej mieszkańcy i nawet dwugłowy jeleń.
Na kartach postaci głównych bohaterów jest czworo i nie jesteśmy na bieżąco z tym, co dzieje się na kapitańskim mostku. Akcja dzieje się trzysta lat po wybuchu bomby atomowej, więc sporo później niż w serialu. Samo życie na statku jest lepiej opisane i wcale nie jest tak czysto i porządnie, jak zostało nam to pokazane.
Ogólnie jest to oparte na koncepcji, ale wierne powieści nie jest. Może to i dobrze? Dzięki temu historię Misji 100 możemy czytać przed, po, lub w trakcie oglądania serialu. Spoilerów nie uświadczymy, a trochę bałam się tego, więc za czytanie zabrałam się dopiero po drugim sezonie.
Ogólnie
Choć koncepcja jest ciekawa i inna, to jednak opleciona jest bezsensownymi historiami miłosnymi, a czytanie co kilkanaście stron o tym, jak wspaniała i piękna jest Clarke, trochę się nudzi.
Smutno mi trochę, że autorka postanowiła rozwlec akcję na kolejne tomy — po skończeniu trzeciego mam wrażenie, że wcale nie zbliżam się do końca, a wszystko dopiero się rozkręca.
Jest w serialu sporo wydarzeń, które sprawiają, że ciężko odkleić nam się od ekranu telewizora, a których nie ma w książce. Wielkie brawa dla twórców! Choć przyznaję to rzadko, serial jest o niebo lepszy od samej książki, która jest w porządku, ale nic więcej. Mam wrażenie, że grupą docelową powieści są nastolatki, a serialu nie boję się polecić starszej widowni obu płci.
Jeśli macie trochę czasu — sprawdźcie. Trzeciego sezonu nie ma jeszcze na Netfliksie, ale zapewne niedługo się pojawi.
Komentarze: 1
no i kolejny serial do listy. Wkrótce zabraknie mi życia aby to wszystko obejrzeć ;)