Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Pięć minut z Kolejami Mazowieckimi

Pięć minut z Kolejami Mazowieckimi

0
Dodane: 8 lat temu

Cała historia zaczyna się w czwartek 8 września 2016 roku przed wejściem na dworzec Warszawa Zachodnia. Wracałem akurat z iChwili wraz z Angeliką i dwójką naszych pociech. Wchodząc na dworzec, sprawdziliśmy na dużej elektronicznej tablicy informacyjnej peron, z którego odjeżdża nasz pociąg. Peron 4. Bilety kupiliśmy dzień wcześniej, udaliśmy się więc prosto na niego.

8:24

8:24 – to o tej godzinie planowo miał odjechać nasz pociąg do Skarżyska z przesiadką w Radomiu. Mijają kolejne minuty i ani nie widać pociągu, ani żadnej informacji o tym, kiedy będzie. Nawet nie został wyświetlony. Nagle słyszymy z głośników, że pociąg z Radomia do Warszawy jest opóźniony o 40 minut. Coś już zaczyna śmierdzieć, ale nadal grzecznie czekamy na informację o naszym pociągu. Przecież jedzie w przeciwnym kierunku, startuje z Warszawy Wschodniej. Co te dwa pociągi mogą mieć ze sobą wspólnego?

Mija godzina przyjazdu i nadal cisza. 5 minut później pojawia się informacja, że pociąg jest opóźniony o 5 minut, spoko. Zanim zdążyłem doczytać wszystko do końca, opóźnienie zmieniło się z 5 na 20, a ostatecznie stanęło na 40 minutach, czyli nie zdążę na przesiadkę. Wściekły, udaję się do kasy, żeby dowiedzieć się, co w takiej sytuacji mam zrobić. Dosłownie cokolwiek.

Kasy

Spośród trzech kas na dworcu tylko jedna obsługuje tę sieć kolejową. Podchodzę do niej, a Pani przy okienku zaczyna ustawiać karteczkę „kasa nieczynna”. Wku… we mnie rośnie. Kasjerka informuje mnie, że system nie działa i nie sprzeda mi biletu. Ale ja nie w tej sprawie. Starając się zachować nerwy na wodzy, tłumaczę jej, o co chodzi. W odpowiedzi dostaję zbywające, „ale co ja mam zrobić”. Dowiedziałem się tylko, że nie mam się co martwić, przecież bilety są ważne 24 godziny i na następny kurs Radom–Skarżysko już zdążę. Planowo zamiast o 11:51 będę o 13:20. Tak półtorej godziny później.

Czekanie

40 minut czekania i pociąg faktycznie łaskawie przyjechał. Wsiedliśmy do niego i w końcu nasza podróż się rozpoczęła. Po drodze poznaliśmy przyczynę opóźnień. Na odcinku kilku kilometrów na trasie do Radomia jest prowadzony remont torowiska i pobliskiego dworca. Pociągi są puszczane jednym torem. W trakcie jazdy opóźnienie zwiększyło się o kolejnych 10 minut, dając ostatecznie 50 minut spóźnienia. Już mi to było obojętne, bo i tak czekała mnie dłuższa przerwa w Radomiu.

Wykorzystując chwilę, postanowiłem dowiedzieć się, jak to wygląda z reklamacją:

No, może Pan zgłosić reklamację, ale i tak odrzucą.

Ręce opadają. Kolejny pociąg przyjechał planowo, ale to nie koniec przygód.

Konduktor

Po kilkudziesięciu minutach od ruszenia z Radomia konduktor zabrał się za sprawdzanie biletów. Nasz syn Amon w czerwcu skończył 4 lata. Z tego powodu przysługuje mu tylko 37% zniżki. Tak nam się przynajmniej zdawało. Konduktor miał jedna własny cennik i listę zniżek. Uparł się, że skoro Amon nie chodzi do przedszkola, to powinien mieć tylko 35% zniżki. Czekałem, aż będzie próbował wystawić nam mandat, po chwili namysłu jednak odszedł.

taryfikator

Pełna lista zniżek tu

Tak, nie dość, że jechałem opóźnionym pociągiem, to jeszcze zostałem potraktowany jak złodziej.

Bilet rodzinny

Na koniec trochę inna historia, która dotyczy nas za każdym razem, gdy chcemy kupić bilet na pociągi InterCity. Zapewne pierwsze, co robicie, to wchodzicie na stronę, wyklikujecie tam połączenie, płacicie online i tyle było tematu. No, chyba że jesteście rodzicami. Niestety, InterCity na stronie nie oferuje zniżki rodzinnej. Co najwyżej przysługuje mi zniżka z tytułu wcześniejszego zakupu. Oznacza to tyle, że trzeba zasuwać na dworzec i kupić bilet w okienku.

A, nie zapomnij powiedzieć, że płacisz kartą, bo Pani będzie musiała wszystko jeszcze raz wyklepać.

Puenta z tej historii: przewoźnicy, jak jeden mąż, nie chcą, by rodziny korzystały z pociągów, a z usług Kolei Mazowieckiej już więcej nie skorzystam. Prędzej polecę samolotem do Radomia, niż moja noga stanie w pociągach tej sieci.

Krzysztof Stambuła

Gdyby wiek był levelem, miałbym lvl 37. Na co dzień jestem webdeveloperem, ale robię też questy poboczne jako gracz i geekowaty ojciec. Wielki mały fan Microsoftu.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .