Chameleon Run – najlepsza bieganka dla iOS
Wśród gąszczu gier dla iOS znajdziemy spore grono, które moglibyśmy określić gatunkiem „biegających”. Ich założenie jest w zasadzie niezmienne. Mamy tor przeszkód, który widzimy z boku i zadaniem sterowanej przez nas postaci jest dotarcie do mety. Zdarzyło mi się grać w kilka tytułów z tego gatunku, ale żaden z nich nie przykuł mojej uwagi na dłużej. Aż do teraz…
O Chameleon Run usłyszałem po raz pierwszy dzięki Krzyśkowi Zabłockiemu1, który polecił ją na swoim Twitterze.
Chameleon Run by @Split82 is perfect example that you can innovate in a crowded space, iOS game of the year for me https://t.co/Hnnbs9ynhq
— Krzysztof Zabłocki (@merowing_) May 8, 2016
Zachęcony, pobrałem tę pozycję na swoje iUrządzenia i czym prędzej przystąpiłem do testowania, to znaczy grania.
Wskazówkę, która informuje nas o wyjątkowości tej gry względem innych z tego samego gatunku, znajdziemy już w samym tytule, gdzie znajdziemy kameleona. Jak wszystkim wiadomo, zwierzę to potrafi zmieniać kolory w zależności od potrzeby. Nie inaczej jest z naszym bohaterem2. Potrafi w mig zmienić kolor wdzianka z pomarańczowego na magentowy i z powrotem. Nie jest to tylko zabieg estetyczny, ale kluczowy element gry. Platformy, po których biegniemy do mety również mają jeden ze wspomnianych kolorów. Pewnie już domyślacie się, o co chodzi. Naszym zadaniem jest przebiegnięcie po odpowiednich kolorach, a każdy błąd wznawia danym poziom od początku. Oprócz tego na swojej drodze napotkamy bloki o czarnym kolorze. Tych nie możemy dotknąć w ogóle.
Sterowanie rozwiązano w bardzo prosty sposób. Ponieważ postać automatycznie biegnie, naszym zadaniem jest dotknięcie w odpowiednim momencie prawej części ekranu, aby wykonać skok lub inne wariacje tegoż, o których dowiadujemy się wraz z postępem gry, choć można z nich korzystać od początku. Z kolei za zmianę koloru odpowiada dotknięcie lewej części ekranu. I tyle. W ten sposób Chameleon Run jest typowym przykładem gry easy to learn, hard to master.
Choć w grze możemy jedynie skupić się na dobiegnięciu do mety, to nie jest to jedyne zadanie. Po drodze bowiem możemy zebrać dwa typy skarbów. Jeśli uda się nam zebrać je wszystkie, to otrzymamy specjalne punkty-kameleony, które odblokują kolejne etapy gry. I żeby nie było zbyt łatwo, jest niemożliwe, żeby zebrać wspomniane dwa rodzaje na raz. Konieczne będzie przebiegnięcie danej trasy jeszcze raz i wybranie innych ścieżek, na których znajdują się „znajdźki”. Kiedy już to osiągniemy, odblokuje się dodatkowa możliwość zdobycia punktu-kameleona. Polega na tym, aby tak przebiec planszę, żeby ani razu nie zmienić koloru. O ile na początkowych planszach nie sprawia to zbytnich problemów, o tyle z kolejnymi etapami spędzimy zdecydowanie więcej czasu. Wszystko, żeby zakończyć każdą misję.
Ale to nie koniec. Dla najbardziej hardcore’owych graczy czeka ostatnie wyzwanie – czas. W zależności od tego, jak szybko przebiegniemy trasę, jesteśmy też oceniani gwiazdkami w skali 1-3. Przy czym zdobycie choćby dwóch może się z początku wydawać niemal niemożliwe. Jest jednak kilka sposobów na to, by przyspieszyć swoje tempo. Po pierwsze, małe przyspieszenie daje nam zmiana koloru tuż przed dotknięciem platformy. Po drugie, jeśli zbierzemy wszystkie kulki (czyli misje pierwszego poziomu), to w kolejnych próbach na tej planszy dodane będą punkty, które dodatkowo nas przyspieszą. Po trzecie, zebranie drugiego rodzaju klejnotów doda na planszy power-up w postaci deski, na której będziemy mogli ślizgać się dużo szybciej niż biegać i bonus ten trwa określoną ilość czasu. Jak nietrudno się domyślić, osiągnięcie najlepszych wyników wymaga korzystania ze wszystkich z wymienionych elementów. Przy czym trzeba to robić rozważnie, gdyż każdy błąd w ich wykorzystaniu może skończyć się naszym powtarzaniem planszy.
Jak na razie skupiałem się tylko na rozgrywce. A co jeśli chodzi o oprawę audiowizualną? Tutaj jest bardzo dobrze. Muzyka jest dość przyjemna, nie denerwuje i nie rozprasza nas w trakcie gry. Jeśli zaś chodzi o grafikę, to jest bardzo dobrze. Choć w grze nie ma zbyt dużo kolorów – głównie występują magentowy, pomarańczowy i czarny oraz odcienie niebieskiego jako tło – to da się wyczuć ciekawą głębię.
Oczywiście Chameleon Run nie jest tytułem bez wad. Ja zwróciłem uwagę na dwie. Jedną z nich jest brak synchronizacji między urządzeniami. Jeśli planujecie grać na kilku iUrządzeniach, liczcie się z tym, że na każdym będziecie musieli rozpocząć karierę od początku. Drugą wadą jest długość samej gry. Łącznie do pokonania mamy 16 plansz. I choć wraz ze wzrostem poziomu trudności będziemy musieli poświęcać im więcej czasu, to i tak nie będzie go aż tak dużo. Jest jednak nadzieja, że będzie to tymczasowa wada, gdyż z nazw zdobywanych w Game Center osiągnięć (gdzie mowa jest o World 1, czyli pierwszym świecie) wywnioskować można, że w przyszłości dane nam będzie grać na nowych poziomach.
Chameleon Run jest więc pierwszym tytułem z gatunku bieganek, który tak mnie wciągnął. Choć z pozoru jest łatwa, to mechanizm zmiany kolorów wykonywany na pełnej prędkości wymaga nieraz wielkiego skupienia. Gra ta należy również do chlubnego grona pozycji, które nie zawierają reklam ani zakupów w aplikacji. I to wszystko w cenie 1,99 EUR.
Choć nie minęła nawet połowa roku, jak na razie mogę w pełni zgodzić się z Krzyśkiem Zabłockim, że Chameleon Run zasługuje na tytuł roku!
Na zakończenie, chciałbym Wam jeszcze przedstawić krótki materiał z samej gry, na zachętę.
Grę Chameleon Run możecie kupić w App Store w cenie 1,99 EUR.