Latanie DJI Phantom 4 z iPadem Pro 12,9″
Gdy piszę te słowa, przeleciałem moim Phantomem 4 już 68 kilometrów, które rozłożyły się na 29 lotów w całkowitym czasie 6 godzin 44 minut. Część z tych lotów była „treningowa” – testowałem pewne funkcje lub uczyłem się samego latania bez GPS-a – a celem pozostałych było nakręcenie albo fajnego wideo, albo robienie ciekawych zdjęć. Ostatnie trzy i pół kilometra pokonałem po raz pierwszy patrząc się w 12,9″ ekran iPada Pro.
Sterownik dostarczany z Phantomem 4 ma uchwyt, który bez problemów mieści iUrządzenia lub Androidy z ekranami do około 10″. Niestety, mój iPad Pro 12,9″ nie mieścił się, ale, jak się później okazało, dla chcącego nic trudnego. Latałem więc z moim iPhone’em 6S+ o ekranie 5,5″ i narzekałem, że jest za mały. Karol Paciorek, który również lata takim samym sprzętem, przeklina swojego 6S-a – jest jeszcze gorzej. W tym przypadku rozmiar ma znaczenie. Mówi się, że optymalny rozmiar ma iPad mini, który jest lekki, nie obciąża więc niepotrzebnie rąk, i ma przy tym na tyle duży ekran, że wygodnie się patrzy na obraz z drona. Wiele osób korzysta również z iPada Air, Air 2 oraz, od niedawna, iPada Pro 9,7″. Każdy z tych trzech modeli waży na tyle niedużo, że można utrzymać sterownik bez zawieszania go na szyi, chociaż osobiście preferowałbym jednak jakąś smycz przy dłuższych lotach. Duży ekran zapewnia za to znakomity widok.
Wspominałem, że dla chcącego nic trudnego – po pojawieniu się Phantoma 4 na rynku, przedsiębiorczy Chińczycy bardzo szybko wypuścili adaptery, które wydłużają zasięg uchwytu na sterowniku. Są one drukowane na drukarkach 3D, a wsuwa się je w „górny daszek” łapki. Jakości wykonania nie da się porównać do produktów DJI, ale jest na tyle dobrze, że nawet ja nie narzekałem. Kupiłem mój egzemplarz na Amazon UK – w ofercie jest mnóstwo różnych producentów, do wyboru, do koloru (pod warunkiem, że jest biały) – i zapłaciłem około osiem funtów za całość. List z Chin szedł około trzech tygodni, oczekiwałem go więc z ogromną niecierpliwością.
Dzisiaj, po spędzeniu w powietrzu około dwudziestu minut przy pełnym słońcu, z ogromnym ekranem na sterowniku, wstępnie rezygnuję z tego rozwiązania – wygląda na to, że na czas lotów będę podprowadzał mojej żonie iPada Air 2. Całość z iPadem 12,9″ jest faktycznie cięższa, ale to nie stanowi dla mnie problemu. Bardziej irytuje mnie fakt, że mam dużą powierzchnię szklaną tak blisko twarzy. Utrudnia to panowanie nad wszystkimi wskaźnikami na ekranie, chociaż muszę przyznać, że kadrowanie zdjęć jest fenomenalne. Szkoda tylko, że aplikacja DJI nie jest dostosowana do wyższej rozdzielczości iPada Pro 12,9″, która mogłaby pozwolić, by elementy ekranowe były mniejsze, a jednocześnie pozostały czytelne. To właśnie mnie najbardziej irytuje.
Niestety pogoda nie sprzyjała lotom – od czasu lotu z iPadem Pro 12,9″ wystartowałem tylko raz, ale z iPhone’em, aby sprawdzić jak działa live streaming z Periscope. A w kwestii dużego iPada mogę jeszcze zmienić zdanie…