Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Don’t Starve Together

Don’t Starve Together

1
Dodane: 8 lat temu

Don’t Starve to gra, której pierwszą kopię kupiliśmy w połowie lipca 2013. Bardzo kojarzyła nam się ona z Minecraftem, bo również trzeba było tworzyć przedmioty z surowców zbieranych na mapie, a gdy dzień chylił się ku końcowi, z ciemności wyłaniały się przeróżne bestie. Pierwsza rozgrywka pokazała, że choć jest to podobne przy patrzeniu z zewnątrz, o tyle po wejściu do tego świata, ciężko pomyśleć o Minecrafcie.

Trzy lata temu nawet twórcy nie sądzili, że gra odniesie aż taki sukces i zmienią oni zdanie w kwestii multiplayera. Przez pierwsze lata to stanowisko było jasne: nie ma szansy ani nadziei. Po jakimś czasie jednak się to zmieniło i KLEI zaskoczył nas informacją o wersji Together.

To jedna z tych gier, do której dostęp można dostać jeszcze przed wersją z numerem 1.0. Podstawowa wersja gry w Early Access była bardzo długo. Posiadacze dodatku Reign of Giants mieli dostać Together za darmo, gdy tylko powstanie stabilna wersja. Nie wytrzymaliśmy i zainwestowaliśmy kolejne pieniądze.

Rozgrywka

Do wyboru na starcie mamy jedną postać, jednak wraz ze zdobywaniem doświadczenia (naliczanego po śmierci) odblokowujemy kolejne. Każda ma swoje własne cechy charakterystyczne, które trochę zmieniają rozgrywkę. Można mieć drwala z niezniszczalną siekierą, który zmienia się w oszalałego bobra, bądź słabiuteńką dziewczynkę, która może przywołać ducha zmarłej siostry bliźniaczki, można grać robotem lub nauczycielką, która zna sporo instrukcji tworzenia przedmiotów, przez co w pierwszych dniach nie musimy szukać złota. A to dalej nie wszyscy.

Gdy przychodzimy na świat, nasza postać nie ma przy sobie nic. W kieszeniach mieści 15 przedmiotów. Większość surowców można zbierać w grupki, przez co 20 kawałków drewna zajmuje tylko jedno miejsce w przyborniku. Zbieramy krzemień, patyki czy słomę, by stworzyć podstawowe przybory: siekierę i kilof. Bardzo przydatna jest również łopata, ale żeby ją zrobić, musimy postawić specjalną maszynę (tę, która wymaga złota).

Przed pierwszą nocą trzeba nazbierać drewna, by rozpalić ognisko (Ciemność szybko zabija większość postaci), dobrze jest mieć przy sobie trochę jagód lub marchewek, by nie stracić za dużo siły. Na ekranie pilnujemy jednocześnie trzech wskaźników: poziomu zdrowia, najedzenia i… zdrowia psychicznego. Gdy w tym ostatnim osiągniemy niski poziom, na ekranie zaczną pojawiać się dodatkowe stwory, a króliki staną się potworami, zamiast uroczymi stworzonkami. Czasem jednak takie niskie zdrowie psychiczne się przydaje…

W grę można grać dla samego grania, by spróbować przeżyć jak najdłużej (nadal nie udało mi się przetrwać zimy), poznać czary i zbudować dużą osadę, bezpieczną i pełną pól uprawnych. Don’t Starve ma jednak również linię fabularną. Można przejść przez portal, by następnie zetknąć się z wyzwaniami lub podróżować po mapie w poszukiwaniu pięciu artefaktów.

Potwory

houndCzasem może się wydawać, że gra jest trochę nie fair. Masz piękną osadę, siedzisz przy ognisku i wcinasz świeżo przygotowaną mięsną potrawkę, gdzieś za Tobą skacze chester (taki mały futrzak, który jednocześnie jest kuferkiem z dziewięcioma miejscami), a tu nagle przechodzi wielka stopa i stawia nogę dokładnie na środku ekranu, zabijając bohatera. Nie zdarza się to chyba za często, bo widziałam to na oczy tylko raz, ale moja frustracja osiągnęła wtedy naprawdę wielki poziom.

Standardem jest nalot dzikich psów, poprzedzany na szczęście paroma ostrzeżeniami, trzeba więc się rozglądać po trawie w poszukiwaniu świeżych śladów łap bądź nasłuchiwać nietypowych kwestii wypowiadanych przez naszą postać.

treeguardTreeguard. Moja największa zmora.

Jeśli beztrosko ścinasz sobie choinki, pamiętaj, by zawsze mieć przy sobie trochę szyszek. Gdy taki strażnik się obudzi, może zabić naszą postać w kilku uderzeniach. Ucieczka jest wskazana, jednak jeśli jesteśmy blisko domu, warto zasadzić trochę szyszek, by go uspokoić. Uspokojony nadal będzie mógł chodzić po mapie, ale nie zrobi nam krzywdy, dopóki nie zobaczy, że ścinamy kolejne drzewo.

Na przygotowanej Wiki można znaleźć wszystko o wszystkich potworach, informacje o ich zdrowiu czy ilości uderzeń potrzebnych, by pokonać przeciwnika, w zależności od używanej przez nas broni.

Jest to też najlepsze źródło wszelkich informacji na temat postaci i zdobywanych surowców, można tam znaleźć również przepisy na konkretne dania z wypisanymi wszystkimi właściwościami (bo niektóre owszem, napełnią nam brzuch, ale kosztem punktów życia i zdrowia psychicznego, a co lepsze mieszanki podniosą nam każdy z tych składników).

Tak, to gra z gatunku survival.

Together

Ta wersja pokazuje się na steamowej liście gier jako osobna pozycja. Po włączeniu pozwala na stworzenie własnego serwera bądź dołączenie do jednego ze stworzonych przez innych ludzi. Wybieramy swoją postać i wskakujemy do gry — na szczęście wszyscy pojawiają się w tym samym miejscu, więc nie trzeba się szukać po obszernej mapie.

Sama rozgrywka niewiele się różni od zwykłej wersji, poza faktem, że mamy przyjaciela. Jeśli przyjaciel zginie, możemy go przywrócić do tego świata za pomocą specjalnej mieszanki, a samym duchem nadal można sterować.

Momentami jest łatwiej w dwójkę, bo wiele rzeczy można zrobić szybciej i łatwiej, szczególnie jeśli chodzi o zbieranie surowców i bronienie się przed atakującymi nas kreaturami. Jednak… to dwie gęby do wyżywienia, a jak sugeruje tytuł, z tym wcale nie jest łatwo.

To świetna gra, bo wymaga kooperacji, chociaż czasem można się trochę przepychać nad przygotowanym jedzeniem, gdy dostępna jest jedna porcja, a głodne brzuchy dwa (lub więcej). Eksplorowanie mapy, a jest ona zawsze ogromna, przychodzi łatwiej, chociaż zawsze pojawia się pytanie, czy lepiej iść razem, czy rozdzielić się i spotkać wieczorem przy ognisku w ustalonym punkcie. Najważniejsze jednak, że to zawsze dobra (okej, czasem też frustrująca) zabawa na wieczór.

A, tak, wymagane są dwie kopie gry i dwa komputery, nie ma możliwości grania na jednym sprzęcie. Dotyczy to zarówno wersji PC, jak i PS4. Nie ma również polskiej wersji językowej.


Steamowa wersja ma pełną obsługę kontrolera w wersji podstawowej i Together. Jeśli macie ochotę spróbować na początku sami — czekają na Was dwa dodatki: Reign of Giants i Shipwrecked, o którego szczegóły musicie pytać Krzyśka, bo ja wiem tylko tyle, że można zbudować łódkę i wypłynąć na tropikalną wyspę, by spotkać się z miejscową florą i fauną.

Together to wersja taka pomiędzy podstawą a Reign of Giants i aktualnie nie ma do niej dodatków.

KLEI idąc za ciosem, stworzyło też wersje na konsole i telefony, chociaż w każdym z miejsc jest trochę inna dostępność. Na PS3 i Wii U ukazała się podstawowa edycja gry, na Xbox One mamy podstawę i dodatek Shipwrecked, a na PS4 kuszący komplet wraz z Together (konsolowa edycja zawiera w sobie Reign of Giants). W Pocket Edition zagrać można na iOS lub telefonie z Androidem.

Angelika Borucka

Koduję, gram w gry i oglądam horrory. A do tego wszystkiego używam Windowsa.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 1