Porterówka
Najpyszniejsze kukułki na świecie jadłam u mojej prababci na Podlasiu. Spakowane w papierową torebkę uwodziły moje dziecięce kubki smakowe. Miały cieniutką, karmelową skorupkę i były po brzegi wypełnione alkoholowym nadzieniem. Myślę, że nie powinnam ich dostawać, ale udawało się. Na szczęście.
Porterówka smakiem przypomina tamte podlaskie kukułki. Ciemna, lekko słodka i mocna. To ulubiona nalewka mojego Taty. Przepis rodem z Rościna, podobno podbił serce (i głowę) niejednego sąsiada! Dziś Porterówka w naszych ulubionych kieliszkach podbija nas, rodzinnie. Nalewka jest bardzo prosta do zrobienia, można ją pić już po 2-3 dniach, jednak jeśli postoi dłużej, zdecydowanie nabiera wartości.
Zróbcie ją, to najbardziej popularny przepis na moim blogu, więc naprawdę warto.
Składniki
- 2 butelki ciemnego piwa typu porter
- kubek cukru (200 g)
- 3 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
- opakowanie cukru waniliowego
- garść rodzynek
- 2 łyżki miodu
- 0,5 l spirytusu (ewentualnie wódki)
Przygotowanie
Do garnuszka wlewamy piwo, dodajemy cukier oraz cukier waniliowy i podgrzewamy (max do 40 stopni) na małym ogniu, aż do rozpuszczenia cukru.
Kiedy cukier się rozpuści, a piwo wyszumi (zniknie piana), dodajemy miód, kawę rozpuszczalną oraz rodzynki.
Wszystko mieszamy do połączenia się składników, następnie lekko studzimy i przelewamy do słoja.
Zalewamy alkoholem – spirytusem lub wódką (w zależności od tego, czy porterówka ma podbić Wasze serce, czy głowę). 😉
W słoju trzymamy porterówkę około dwóch dni – ważne, by smaki się przegryzły. Oczywiście, im dłużej, tym lepiej.