Moje Maki
Zakup kolejnego Maca to okazja do wspomnień, tych odległych i tych bliskich. Kolejnym pretekstem jest oficjalne uśmiercenie mojego pierwszego Maca przez Apple. Swoją przygodę z sadem zacząłem od negacji, ale wtedy byłem jeszcze bardzo młody.
Pierwszy raz z Macami na szeroką skalę spotkałem się w podstawówce pod koniec lat 90. Wtedy z jednej sali informatycznej korzystali uczniowie podstawówki, gimnazjum i liceum imienia Juliana Tuwima, szkoła dostała też tytuł Wzorowej Szkoły Macintosha. Wszak znalazło się tam przeszło dwadzieścia iMac G3. Dla nas, dzieciaków, u których w domach zaczęły się pojawiać pierwsze pecety z Windows 98, był to szok. Cholernie drogie komputery, bez stacji dyskietek, niekompatybilne z niczym, jakiś krążek hokejowy z jednym przyciskiem zamiast myszki i klawiatura z polskimi znakami. Zamiast „Anuluj” było „Poniechaj”, „Biurko” zamiast „Pulpitu”. Do tego praktycznie jedna gra – SimCity 2000 i przeglądarka Nestcape Navigator. Na takim sprzęcie uczyłem się podstaw HTML i przy tych podstawach niestety zostałem. Dla mnie ten komputer był tylko ładny, funkcjonalności nie doceniałem.
Później zachwycałem się jeszcze G4 widzianymi w MediaMarkt w Jankach pod Warszawą. Finalnie czas na jabłko przyszedł dość późno, bo na początku 2008 roku, kiedy na rynku był już iPhone. Wtedy nabyłem iPoda trzeciej generacji 8 GB, jest on w szufladzie do dziś. Wtedy też zacząłem się wkręcać w ten świat od czytania poradników na stronie Norberta. Później, jeszcze w maju, miała miejsce moja pierwsza styczność z iPhonem, którego zobaczyłem u kogoś na niemieckiej ulicy, a potem w sklepach. W domu iPhone 3G wylądował w grudniu, taki prezent sprawił sobie tata, choć telefon stosunkowo szybko trafił w moje ręce. Zadowolony z iPoda Nano i częstego kontaktu z iPhonem zacząłem interesować się Macami. Szybko na swoim złożonym komputerze postawiłem drugą partycję z Hackintoshem. Nie wspierał on prawidłowo mojej karty graficznej ani dźwięku z płyty głównej. Udało się jednak zmontować film z wakacji w iMovie. Wtedy, w 2009 roku, była to dla mnie wielka różnica na niekorzyść programów dla Windows.
Finalnie w marcu 2010 nabyłem Maca Mini late 2009. Ze zniżką studencką jego cena nie była wcale tak dramatyczna. Dramatem była sprzedaż dwuletniego komputera stacjonarnego, który drastycznie stracił na wartości, zwłaszcza za sprawą wypasionej karty graficznej. Po dwóch latach nie była ona już absolutnie wypasiona. Gdy sprzedawałem swojego Mac Mini na początku 2014 roku, nawet po znajomości, strata nie była tak bolesna. W marcu 2011 roku przyszła pora na iPada 2, a w listopadzie zdecydowałem się wreszcie na porzucenie iPhone’a 3G na rzecz iPhone’a 4S. Mini w domu, iPad na uczelni i iPhone to było całkiem udane połączenie, zwłaszcza, że sprzęty zaczęły już na siebie zarabiać. Zacząłem pracę dziennikarza, czy może blogera. Nigdy z tym drugim światkiem się nie utożsamiałem. Staram się swoją pracą być bliżej dziennikarza freelancera niż opiniotwórczego blogera.
Na kolejnego Maca mogłem sobie pozwolić, gdy zacząłem współpracować z hiszpańskim serwisem Softonic. Wtedy też nabyłem MacBooka Air mid 2013, który służył mi do ostatniego tygodnia. Bez reinstalacji, bez większych problemów, z wciąż nieźle trzymającą baterią. Pewna okazja sprawiła, że mogłem go wymienić na MacBooka Pro late 2016. Mój Air z i7 i 8 GB RAM służyłby mi spokojnie przez kolejny rok, może dwa.
Ponad 6 lat spędzonych z OS X, teraz macOS, to okres licznych zmian w systemie. Nie wszystko mi się podoba. Ale jednocześnie jestem z tych spaczonych osób, które uważają, że to, na jakim systemie się pracuje, ma znaczenie. Środowisko Apple ułatwia mi moją pracę, choć jest to raptem pisanie. Wystarczyłby mi przecież najprostszy komputer z edytorem tekstu. Dziś Apple mnie zaślepiło i próbuję ewangelizować innych użytkowników. Blisko dwie dekady temu jako dzieciak wyśmiewałem ten interfejs.
To jaki jest mój aktualny setup?
- MacBook Pro 13″, 16 GB RAM, i5, Space Gray
- iPad Pro 12,9″, 32 GB, Space Gray
- iPhone 7, 128 GB, Jet Black
- Czas pomyśleć o monitorze, ale na razie pracuję z kanapy
Komentarze: 1
Jeśli chodzi o monitorek, to tylko to co proponuje obecnie Apple (LG). Zwłaszcza do końca roku, to najlepszy na rynku stosunek jakości do ceny. Dla osób, które patrzą w przyszłość :)