Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu MacBook Pro 13″ z Touch Bar – dzień #1

MacBook Pro 13″ z Touch Bar – dzień #1

0
Dodane: 7 lat temu

Punktualnie o… – w sumie, to nawet nie spojrzałem na zegarek – zadzwonił domofon, a człowiek w zimowej czapce, którego obraz zmaterializował się na kamerze, zapytał o piętro, nie przedstawiając się. Logo DHL było widoczne, ciuszki się zgadzały, więc żwawo odpowiedziałem na jego pytanie i czekałem… niecierpliwie.

Paczka, która dojechała, była zaskakująco mała. Znacznie mniejsza niż te, do których Apple mnie przyzwyczaiło. Wyglądała jak od iPada. Przez moment nawet zacząłem się zastanawiać, czy po kilku głębszych nie zamówiłem czegoś innego, ale jednak nie! Lista pakowa potwierdziła, że w środku jest to, co chciałem, więc przystąpiłem do nagrywania obowiązkowego unboxingu „na taliba”.


Moja konfiguracja

Wspominałem już na łamach iMag Weekly, na który model zdecydowałem się i dlaczego, przy okazji pisząc krótki poradnik, który być może i Wam pomógł podjąć odpowiednią decyzję.

Oto finalna konfiguracja, na jaką się zdecydowałem:

  • Intel Core i5 2,9 GHz;
  • 8 GB pamięci RAM 2133 MHz;
  • SSD 256 GB;
  • Podświetlana klawiatura (USA);
  • Touch Bar i Touch ID.

Jak już wielokrotnie pisałem, nie potrzebuję większej ilość RAM-u na tej maszynie. Zależało mi tylko i wyłącznie na ekranie o szerokim gamucie (Display P3) oraz na większym SSD.


Pierwsze wrażenia

Poniższe słowa były napisanie pomiędzy dwie a sześć godzin po pierwszej konfiguracji MacBooka.

Kolor

Zdecydowałem się w końcu na model srebrny. W tym celu udałem się kilkakrotnie do różnych sklepów, wyposażonych w 12″ MacBooki i spędziłem dobrą godzinę na porównywaniu srebrnego z Gwiezdną Szarością. Iwona również wyraziła swoje zdanie i było zgodne z moim – Space Grey nie jest dla nas (czyt. uważamy, że jest brzydki).

Wykonanie i waga

Jakość wykonania jest oczywiście bez zarzutu – całość wydaje się jeszcze sztywniejsza niż poprzednik. Nowy metalowy zawias od ekranu rzuca się w oczy, prawdopodobnie dlatego, że cały czas spodziewam się tam ujrzeć czarny plastik.

Niższa waga jest wyczuwalna od razu, co mnie bardzo cieszy. Niby niewiele, ale każdy gram robi różnicę. Aż miło się robi na bicepsie przy podnoszeniu komputera, żeby go przenieść. Oczywiście daleko mu do mniej niż kilogramowego MacBooka 12″, ale 1,3 kilograma to nadal zacny wynik.

Ekran

Ekran… no cóż, wygląda znakomicie, ale w tym momencie, dopóki nie zacznę na nim obrabiać zdjęć, wiele nie powiem. Tryb automatycznej regulacji jasności w macOS jest tak samo zwalony na tym modelu, jak na każdym innym Macu. Problem leży w auto-kontraście, który jest podczepiony pod tę funkcję. Nie wiem, kto pomyślał, że to dobry pomysł, ale to spowodowało, że automatyczna jasność u mnie jest permanentnie wyłączona i steruję nią ręcznie.

Touch Bar

Miałem już kilka przygód z Touch Barem na dzień dobry. Dwa razy całkowicie przestał działać pod Safari, ale wystarczył restart programu (na szczęście, ale to i tak jest nie do zaakceptowania). Wstępnie nie jestem nim zachwycony, ale spędziłem z nim dopiero dwie godziny. Najbardziej brakuje mi fizycznego potwierdzenia, że coś kliknąłem – ma to szczególne znacznie przy klawiszu ESC. W tej chwili nie jestem w stanie nawet tego klawisza obsłużyć bezwzrokowo. Dam mu kilka dni i spędzę więcej czasu w paru aplikacjach, w których być może coś ciekawego znajdę. Tymczasem, już zacząłem się zastanawiać, czy go nie zwrócić i nie wziąć modelu z pełną, fizyczną klawiaturą. Szkoda tylko, że ma wolniejszy procesor oraz brak Touch ID.

Jeśli chodzi o sam wygląda Touch Bara, to nie mam do niego żadnych zastrzeżeń – wygląda bardzo porządnie w każdym oświetleniu i jest bardzo czytelny nawet przy ostrym świetle. Nie testowałem go w słońcu, bo… wyjrzyjcie za okno.

Więcej na temat Touch Bara znajdziecie również poniżej, w akapitach o klawiaturze.

Touch ID

Miałem czytnik linii papilarnych w swoich IBM-ach, o których pisałem zresztą w zeszłym tygodniu. Był frustrujący w użyciu, ale pozwalał mi odblokować komputer za pomocą odcisku palca – trzeba było nim przesunąć po czytniku pod dokładnie idealnym kątem. Touch ID tego nie wymaga – przykładamy palec i nic więcej. Może być nawet do góry nogami. Jak w iPhonie lub iPadzie, czyli wzorowo. Dodatkowo potrafi odblokować 1Password, co oznacza, że jego wartość wzrosła dwukrotnie w moich oczach. Szkoda tylko, że nie można mieć samego Touch ID bez Touch Bara. Jak już wspominałem, wstrzymam się jednak z dalszą opinią, aby się do niego przyzwyczaić przez kilka najbliższych dni.

Zaskoczyła mnie jedna rzecz – otóż nie można się zalogować za pomocą Touch ID po restarcie systemu operacyjnego. Touch ID działa tylko i wyłącznie przy zmianie konta na inne lub po wybudzeniu uśpionego komputera. Normalnie nie byłoby to problemem, ale restartowałem go już kilka razy ze względu na inne bugi.

Problem z avatarem

Pisałem, że miałem już kilka dziwnych przygód, prawdopodobnie związanych z bugami w macOS na tym konkretnym modelu. Po założeniu konta użytkownika i zalogowania się do iClouda macOS nie pobrał dla niego mojego avatara – musiałem go wgrać ręcznie.

Problem z firewallem

Tradycyjnie, przy pierwszej konfiguracji, włączam firewalla. Niestety, po każdym restarcie ten uparcie się wyłącza. Aż sprawdziłem, czy podobne objawy ma mój drugi komputer – nie ma. Napisałem do Apple Support w tej sprawie na ich konto Twitterowe – to jednak najwygodniejszy sposób kontaktu z nimi – i bardzo szybko odpisali, że chcą założyć case number, aby móc śledzić temat i rozwiązać go ze mną. Tymczasem Google podpowiedział, że to się zdarza w różnych wersjach macOS i czasami pomaga skasowanie pliku z preferencjami. Nie będę tego na razie próbował – niech ekipa supportu się najpierw wykaże (lub nie).

Klawiatura

Jak się zapewne domyślacie, bardzo dużo piszę. Tylko dla iMagazine napisałem 800 tysięcy słów, a do Weekly już przeszło 170 tysięcy. To oznacza, że klawiatura jest dla mnie bardzo ważna. Musi być wygodna, muszę potrafić na niej szybko pisać, robić mało błędów, ma nie powodować bólu w nadgarstkach i palcach oraz sprawiać mi przyjemność swoim dźwiękiem.

MacBooki Pro mają obecnie dwie różne klawiatury – z Touch Barem i bez niego (tradycyjna, z górnym rzędem przycisków). Na samym pisaniu spędziłem mniej niż dwie godziny, więc ciężko sobie jeszcze wyrobić ostateczne zdanie, ale z każdą minutą piszę coraz sprawniej. Bardzo przeszkadza mi przycisk Escape – nie wiem, czy go wcisnąłem, czy nie. Co więcej, jak piszę na MacBooku na kolanach, to ręce zasłaniają mi większość Touch Bara – widzę w zasadzie tylko jego środek. Aby zobaczyć Escape, muszę przesunąć lewą rękę. To powoduje, że prawdopodobnie w ogóle nie będę z niego korzystał. Nie znalazłem jeszcze ani jednego zastosowania dla niego – polegam na skrótach klawiszowych, które przez ostatnią dekadę zdążyły mi wejść w krew i które jestem w stanie wcisnąć bez odrywania wzroku od ekranu. Kolejną wadą Touch Bara jest to, że aby do niego sięgnąć, muszę przesunąć ręce z pozycji, w których je trzymam do pisania. Normalnie, przy tradycyjnej klawiaturze, nie jest to dużym problemem, bo wyczuwam, co wciskam na górnym rzędzie. W przypadku Touch Bara tak nie jest – dotykam w końcu ekranu. Jednocześnie, przez to, że tak zwany Control Strip, który zawiera klawisze od F1–F12, a raczej multimedialne funkcje pod nimi dostępne, nie jest cały czas widoczny, to nie mogę korzystać ze skrótu ⌘+F3, który wyzwala App Exposé – na szczęście ta funkcja jest dostępna za pomocą Trackpada.

touch-bar-control-strip-hero

Control Strip pierwszy raz pojawił się na Macach w System 7. Zadebiutował w 1994 roku przy okazji serii Powerbooków 500 i Powerbooków Duo 280. W System 7.5.3 trafił do pozostałych Maców. Funkcję Control Strip przejął górny pasek menu w OS X 10.0, a konkretnie to te małe ikonki po jego prawej stronie, zwane menuletami. W 2016 roku Apple tę nazwę ponownie wykorzystał przy debiucie Touch Bara w MacBookach Pro late 2016. Współczesny Control Strip wyświetla funkcje z tradycyjnej klawiatury w Macach – te wywoływane za pomocą klawisza Fn + F1 do F12.

Prawie zapomniałbym – bardzo nie podoba mi się nowy układ strzałek. Nie potrafię ich wyczuć bez patrzenia. Jeszcze. Mam nadzieję, że to się zmieni. Poprzedni układ, dzięki wolnej przestrzeni nad przyciskami lewo/prawo, pozwalał na ich bezwzrokową obsługę.

Kolejną nowością jest mój powrót do amerykańskiego układu klawiatury. Maki sprzedawane w Polsce mają układ angielski międzynarodowy, który charakteryzuje się pionowym, a nie poziomym Enterem, oraz innym rozlokowaniem dwóch przycisków. Wiele osób Wam powie, że jeden jest lepszy od drugiego – to bzdura. Oba są inne, ale tak samo dobre – cała reszta jest kwestią przyzwyczajenia.

Trackpad

Rozmiar nowego Trackpada jest gigantyczny. Nawet nie wyobrażam sobie, jakie wrażenia mają właściciele modelu 15″. Niestety, wolałbym, aby był taki jak w modelach z 2014 roku, czyli normalny. Nie wiem, czy to wina oprogramowania samego Trackpada, czy problem leży w macOS, ale pisząc, opieram dłonie na nim. To powoduje, że jak prawą ręką steruję kursorem, a lewej nie podniosę, to często trafiają mi się błędne kliki.


Oprogramowanie

Jako że mam desktopa, to notebook jest u mnie komputerem drugim. To oznacza, że nie trzymam na nich żadnych danych, których nie ma w chmurze lub na tym pierwszym. Jeśli cokolwiek się z nim stanie, to nie stracę żadnych danych. W najgorszym wypadku będą to dane z paru ostatnich sekund. No, chyba że będę poza internetem, ale to rzadkość. To wszystko powoduje, że mój zasób oprogramowania na MacBooku jest również skromniejszy.

1Password – [Mac/iOS] – To absolutna podstawa mojego istnienia. Zapisuję w nim nie tylko wszystkie swoje hasła, ale również istotne informacje, które muszą być bezpieczne. Do 1Password nie trafiają jedynie żadne dane bankowe oraz najbardziej osobiste.

Adobe Creative Cloud Photography Program – [WWW] – Zawiera w sobie Photoshopa CC i Lightrooma CC. Must have dla mnie, a przynajmniej Lightroom.

Affinity Designer – [Mac] – Zastępuje mi wektorowe odpowiedniki od Adobe, a wręcz działa jeszcze lepiej dla moich potrzeb.

Affinity Photo – [Mac] – Gdyby przypadkiem, z jakiegoś powodu nie działał mi Photoshop, to trzymam pod ręką jego konkurencję.

Amphetamine – [Mac] – Niedawno przesiadłem się na ten program z Caffeine, który zniknął z Mac App Store.

BBEdit – [WWW] – Najlepszy edytor tekstu/kodu, jaki znam.

Blackmagic Disk Speed Test – [Mac] – Służy mi do testowania prędkości SSD i HDD. Tylko dla celów recenzji.

Dictionaries – [WWW] – Bardzo fajny program, który dodaje do systemowego słownika język polski. Niedawno opisywał go Maciek Skrzypczak.

Final Cut Pro – [Mac] – Mój ulubiony edytor nieliniowy do montażu wideo.

FruitJuice – [Mac] – Ten program służy do monitorowania stanu baterii i jej żywotności.

iA Writer – [iOS/Mac] – To mój zapasowy edytor tekstu, gdy piszę w Markdown. Obecnie moim głównym narzędziem jest Ulysses.

ImageOptim – [WWW] – Tego programu używam do kompresji zdjęć lub grafik, które trafiają na iMagazine i do innych miejsc w internecie.

Karabiner Elements – [WWW] – Opisywałem ten program niedawno tutaj – używam go do zamiany prawego klawisza Command z prawym Altem/Option. Tylko do tego.

Keyboard Maestro – [WWW] – Nie wyobrażam sobie życia bez tego narzędzia do automatyzacji wielu powtarzających się czynności. Zamiast przechodzić przez niezliczoną liczbę kroków, aby coś zrobić, wciskam jeden skrót klawiszowy, a komputer to robi za mnie.

Pastebot – [WWW beta] – Obecnie do zarządzania swoim schowkiem wykorzystuję betę Pastebota od Tapbots (ekipa odpowiedzialna za Tweetbota). Na pewno go kupię, jak pojawi się wersja oficjalna.

Private Internet Access – [WWW] – Ta usługa służy mi do szyfrowania mojego ruchu w internecie.

Reeder 3 – [iOS/Mac] – To mój ulubiony czytnik RSS-ów, chociaż używam go prawie wyłącznie na iPadzie.

Resilio Sync Pro – [iOS/Mac] – Obecnie zastępuje mi Dropboxa i synchronizuje wszystkie katalogi ~/Desktop oraz ~/Downloads pomiędzy MacBookiem a desktopem. Dodatkowo, mam dzięki niemu dostęp do folderów na desktopie na żądanie – nie zajmują one miejsca na MacBooku dopóki ich nie pobiorę. Dzięki temu, że mam Resilio również zainstalowane na NAS-ie, nie muszę mieć desktopa włączonego.

Sip – [Mac] – Za pomocą tego programu próbkuję kolory ze stron WWW lub zdjęć.

Tweetbot – [iOS/Mac] – To najlepszy klient do Twittera na świecie. Gdyby nie on, to prawdopodobnie nie korzystałbym z tej sieci społecznościowej.

Ulysses – [iOS/Mac] – To obecnie mój ulubiony edytor tekstu w Markdown. Najładniejszy, najbardziej mi pasuje. Ma jeden minus na iOS – brak wsparcia dla zewnętrznych plików na tych samych zasadach jak Dropbox. Szkoda, ale ponoć mają to na liście rzeczy do dodania. Cała reszta jest dla mnie wzorowa.


The End

Jest godzina 21:15 i muszę niestety przyznać, że jeszcze nie znalazłem żadnego sensownego zastosowania dla Touch Bara.

Dobranoc i do jutra.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .