Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu MacBook Pro 13″ z Touch Bar – dzień #30 i ostatni

MacBook Pro 13″ z Touch Bar – dzień #30 i ostatni

0
Dodane: 7 lat temu

Z ogromną przykrością i smutkiem zadzwoniłem dzisiaj do Apple, aby poinformować ich o tym, że niestety ten komputer nie spełnia moich oczekiwań oraz że chciałbym go zwrócić.

Smutek

To chyba pierwszy raz w życiu, kiedy coś zwracam. W zasadzie drugi, bo to drugi MacBook Pro 13″ z Touch Barem. Z pierwszym miałem mniejszy problem, ponieważ szefowa supportu dla MacBooków z Irlandii połączyła się zdalnie z moim komputerem i po przejrzeniu jego zawartości oraz logów sama powiedziała, że powinienem go zwrócić – była ewidentnie zaskoczona krótkim czasem pracy na baterii. Jak się okazało, to po prostu przypadłość tej konstrukcji, na którą składa się o 25% mniejsza bateria. Zaskakujące dla mnie jest, że po raz pierwszy w życiu nie jestem w stanie przekroczyć czasu pracy na baterii reklamowanego przez Apple. W przypadku MacBooka Pro 17″ przekraczałem go o 1–2 godziny. Air 11″ spokojnie pracował o 3–4 godziny dłużej. Pro 13″ o 1–2 godziny… A model Pro 13″ late 2016 z Touch Barem – krócej o 4–5 godzin.

Pomimo że czuję się winny i źle z tym, że go zwróciłem – jest to w końcu już sprzęt używany – to na pocieszenie wmawiam sobie, że gdyby Apple napisało, że należy się spodziewać 5 godzin pracy na tym modelu, a ja osiągałbym 6, to zupełnie inaczej bym na to patrzył. Fakt, w ogóle nie kupiłbym tego MacBooka Pro, gdyby miał tak krótki czas pracy podany w specyfikacji technicznej, ale to już zupełnie inna kwestia.

Błąd Apple

W tym roku Apple niestety grubo przeszacowało to, jak działają współczesne procesory Intela. Rzeczywiście, jak nie byłem do niczego zalogowany (iCloud) i nie miałem uruchomionych żadnych aplikacji, to komputer pobierał 2 waty, co przekłada się na teoretyczny czas pracy na poziomie 25 godzin. Wystarczy jednak zalogować się do iCloud, poczekać dzień lub dwa na pełną synchronizację i indeksowanie, a komputer pobiera już 4,1 wata, nadal nie wykonując żadnych innych operacji. Samo uruchomienie Safari to 5,1 watów, a jak tylko zacznę cokolwiek na nim robić, to kończę dzień po 5–7 godzinach (średnio uzyskiwałem 5–6 godzin pracy przez ostatnie 29 dni), podczas których komputer średnio zużywa 7–8 watów. To wszystko bez Photoshopa czy Lightrooma – jak te programy uruchomię, to zaczyna się akumulatorowy armagedon.

Co dalej?

Dzisiaj, dnia 3/01/2017, zgłosiłem chęć zwrotu komputera. Pan z polskiej obsługi sprzedaży był jak zwykle przemiły – pozytywna odmiana po moich doświadczeniach z polskim wsparciem. Przyjął zwrot, nie pytając o jego powody, ale skoro czułem się winny, to i tak mu je podałem. Dowiedziałem się też, że muszę numer RMA nakleić na pudełko, aby przyspieszyć przetworzenie zwrotu w magazynie Apple oraz że pieniądze zostaną mi oddane trzy do pięciu dni po otrzymaniu przez nich komputera. Jak już przeprowadził mnie przez tą całą procedurę, to przystąpiłem do drugiego etapu…

Kupiłem MacBooka Pro 13″!

Jak jeleń, który nie uczy się na błędach, zamówiłem nowego MacBooka Pro 13″, również model late 2016. Różnica polega na tym, że tym razem wybrałem model bez Touch Bara. Oto jego specyfikacja:

Touch Bar Nie
CPU Intel Core i5 2,0 GHz (Turbo Boost do 3,1 GHz)
RAM 16 GB
SSD 256 GB
Klawiatura USA

W praktyce ten model jest o około 5% wolniejszy niż model, który mam obecnie – pod względem CPU i GPU – czyli więcej niż wystarczająco na co dzień. Różnicę odczuję tylko i wyłącznie podczas edytowania zdjęć i montażu wideo, ale biorąc pod uwagę, że robię to tylko na wyjazdach, to nie stanowi to dla mnie większego problemu.

Standardowa konfiguracja z 8 GB RAM kosztuje 7499 złotych, czyli o 1500 mniej niż za model z Touch Barem. Postanowiłem za tę kwotę dołożyć sobie dodatkowy RAM, a i tak zostało mi ponad 500 złotych w kieszeni – 8459 zamiast 8999 złotych. Zupełnie mi ten RAM nie jest potrzebny – na co dzień nie używam więcej niż 5–6 GB, a SSD, z prędkością zapisu i odczytu przekraczającymi odpowiednio 1300 i 2000 megabajtów na sekundę, w zupełności nadrabia te chwile, kiedy używam go więcej – ale pomyślałem, że skoro już zdecydowałem się na taką cenę, to zbliżę się do niej maksymalnie, jednocześnie jej nie przekraczając. Tak, kusił mnie przez moment Intel Core i7 2,4 GHz, ale ostatecznie MacBook Pro 13″ za blisko 10 tysięcy złotych to już przesada, nawet dla mnie.

Czekanie

Pozostaje mi teraz już tylko czekać na dwóch kurierów. Pierwszy przyjedzie po obecną sztukę, prawdopodobnie jutro lub pojutrze, a drugi przywiezie nowy komputer. Przewidywany czas dostawy przypada na 16–17 stycznia, czyli za mniej więcej dwa tygodnie.

Mam teraz tylko nadzieję, że będę w stanie z modelu bez Touch Bara wyciągnąć regularnie 7–8 godzin czasu pracy na jednym ładowaniu, a będąc ostrożnym, być może nawet 9… Nie sądziłem, że w 2016 roku będę tak bardzo liczył na coś, co przez ostatnie trzy lata było dla mnie normą.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .