Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu SQ8W, czyli ja – krótkofalowiec

SQ8W, czyli ja – krótkofalowiec

0
Dodane: 8 lat temu

Dawno temu, w czasach gdy komputery w domach nie istniały, a o internecie i telefonach komórkowych mało kto słyszał, rodzice zakupili mi tzw. walkie-talkie. Frajda, jaką dawało bieganie z kolegą po okolicy z „słuchawką” w ręku była nie do opisania. Jeszcze wtedy nie byłem świadom tego, że w rzeczywistości biegaliśmy z krótkofalówkami i że istnieje coś takiego jak krótkofalarstwo. Zmieniło się to dopiero, gdy z ciekawości podłączyliśmy antenę tych dziwnych urządzeń do metalowego karnisza. Usłyszenie w głośniku wywołania i rozmów stacji z niedalekiej miejscowości spowodowało u mnie ogromne zaskoczenie. Właśnie wtedy dowiedziałem się, czym jest krótkofalarstwo i że niestety jest to dość kosztowne hobby. Zafascynowanie falami radiowymi opadło, a ja zapomniałem o tym na prawie 15 lat. Wszystko powróciło w 2016 roku…

„Ryżowa krótkofalówka” – wspomnienia odżyły

Pewnego dnia podczas rozmowy kolega podrzucił mi ciekawy pomysł. Zaproponował, abyśmy zakupili sobie tanie chińskie urządzenia na Allegro – cel był jeden: słuchanie, co ciekawego dzieje się w eterze. Ku mojemu zdziwieniu zacząłem słyszeć znajomo brzmiące rozmowy – tak, były to te same wywołania krótkofalarskie, co kiedyś! Poczułem się jak dawniej. Niestety, nadal nie wiedziałem, co jeszcze ciekawego mogę robić za pomocą tego urządzenia – o świadomości, że do używania go potrzebna jest licencja krótkofalarska, nie wspominając. Zacząłem więc przeszukiwać internet w poszukiwaniu informacji.

Licencja, mapy pogodowe, międzynarodowa stacja kosmiczna, satelity oraz „miśki” w eterze…

Jedną z pierwszych informacji, na jakie się natknąłem, było to, że aby wykorzystać pełny potencjał, muszę zdobyć uprawnienia, lecz nie zraziło mnie to. Poszukiwania trwały dalej. W pewnym momencie znalazłem kopalnię wiedzy na temat „nasłuchów radiowych”. Wtedy wiedziałem już, że właśnie zaraziłem się nowym hobby. Jednym z pomysłów na wykorzystanie „radia” było odbieranie map meteorologicznych nadawanych przez satelity drogą radiową. Pomyślałem sobie wtedy „Ale jak to? Na takim małym ekraniku obrazek? Jakim cudem?”. Jak się później okazało, wystarczyło uruchomić odpowiednie oprogramowanie, zestroić radiotelefon na odpowiednią częstotliwość, podłączyć radiotelefon do wejścia liniowego w komputerze i poczekać na przelot satelity. Po pewnym czasie moim oczom ukazała się pierwsza mapa pogodowa, którą odebrałem drogą radiową.

Wnikając w lekturę kolejnych informacji, dowiedziałem się, że często Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ISS nadaje ciekawe obrazy SSTV oraz że często można usłyszeć rozmowy załogi stacji z Ziemią. Niestety, nie udało mi się ich usłyszeć, ale już po kilku tygodniach udało mi się odebrać pierwsze obrazy wprost z kosmosu.

Krótkofalówki charakteryzują się tym, że pracują w pasmach 2 m i 70 cm i ich zasięg nie jest tak duży jak radiotelefonów na pasma np. 80 m. Ich cena również była poza moim zasięgiem. W związku z tym powstały tzw. przemienniki – innymi słowy przekaźniki, które odbierają nadawany przez nas sygnał, wzmacniają go i wypuszczają dalej w eter, dzięki czemu możemy porozumiewać się na spore odległości.

Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, że takie urządzenia znajdują się również na satelitach! Wyobraziłem sobie nadawanie do satelity i bycie słyszanym w całej Europie. Niestety, jedyne co do tej pory udało mi się zrobić, to odebrać sygnał nadawany przez innych krótkofalowców.

Skanując częstotliwości, można było również usłyszeć rozmowy polskich służb takich jak policja czy straż pożarna.

Niestety, nadal pozostał niedosyt z powodu braku możliwości legalnego nadawania – postanowiłem zrobić licencję krótkofalarską.

Nauka, egzamin i własna stacja radiowa

Przed przygotowaniami do egzaminu postanowiłem zapisać się do Polskiego Związku Krótkofalowców, co pozwoliło mi poznać ciekawych ludzi i dowiedzieć się wielu ciekawych i przydatnych informacji. Rozpocząłem naukę do egzaminu.

Egzamin krótkofalarski podzielony jest na dwie części: część teoretyczna składająca się testu – z bazy ponad 500 pytań losowane jest ich 20 oraz z części praktycznej, w której trzeba pokazać swoją wiedzę na temat sztuki radiooperatorskiej. Egzamin teoretyczny poszedł wyśmienicie – 100% poprawnych odpowiedzi. Najbardziej bałem się jednak części praktycznej – wymagała ona umiejętności literowania w języku polskim i angielskim, znajomości tzw. kodu Q, określania i przekazywania raportów łączności oraz symulacji przeprowadzenia pełnej łączności krótkofalarskiej, czyli w języku krótkofalowców – QSO.

Po zdaniu egzaminu z niecierpliwością oczekiwałem na przesłanie przez Urząd Komunikacji Elektronicznej mojej licencji operatora klasy A. Po prawie miesiącu otrzymałem upragniony dokument. Lecz to nie był jeszcze koniec. Czekała mnie jeszcze zdobycie pozwolenia radiowego. Po około 2 tygodniach otrzymałem własne pozwolenie radiowe oraz unikalny w skali światowej znak krótkofalarski (odpowiednik identyfikatora) – SQ8W.

Tak zaczęła się i trwa nadal moja przygoda z krótkofalarstwem. Jednak tradycyjne łączności analogowe wygrywają u mnie z internetem oraz telefonią komórkową. Nawiązanie połączenia za pomocą malutkiego urządzenia i kawałka drutu daje niesamowitą radość!

Wojtek Jakieła

Yerba Mate & Apple Lover. Geek, AFOL, gadżeciarz i casualowy gracz w jednym. Zafascynowany technologią i amatorską fotografią.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .