Zakopianka
Nie używam AdBlocka, co więcej, uważam, że używanie go to w pewnym sensie kradzież. Brak jasnych reklamowych reguł doprowadza jednak do totalnego chaosu. To, co w internecie jestem w stanie strawić, denerwuje mnie niemiłosiernie w rzeczywistości. Zakopianka potrzebuje AdBlocka natychmiast.
W niedzielę i środę podróżowałem tzw. Zakopianką, czyli krajową 7, a następnie drogą 47 między Krakowem a Zakopanem. Jest to jedna wielka reklama, a raczej reklamowy syf. Nalewki, operacje plastyczne biustów, operacje usuwające chrapanie, terapie leczące jąkanie, kożuchy, serki, noclegi i znowu operacje plastyczne. Bilbord na bilbordzie. Poruszając się głównie A1 i A2, aż tak tego nie zauważam, przywykłem do reklam w miastach, ale to, co tam się dzieje, to istny koszmar. Gorzej, że samo Zakopane wygląda podobnie.
Są na świecie miejsca, gdzie reklamy to część krajobrazu – londyńskie Piccadilly Circus, Time Square, czy Strip w Las Vegas. Te miejsca mienią się od kolorowych neonów, niektórych będą fascynować, innych przytłaczać. Jest to jednak jakieś miejsce charakterystyczne i po części jest to robione z głową i powiedzmy jakimś tam smakiem.
Niestety w naszych warunkach, tych drogowych, jak i miejskich, mamy tylko syf. Powoli dochodzimy do jakichś standardów w Krakowie, na Nowym Świecie w Warszawie, czy na Piotrkowskiej w Łodzi. Tam wszędzie jest jeszcze sporo do zrobienia, by wyglądało to dobrze, ale jest lepiej niż dekadę temu. Niestety w innych miejscach jest gorzej niż było i nic nie zapowiada szybkiej poprawy.
Żyjemy w świecie, w którym jesteśmy otoczeni reklamą. W radiu, w telewizji, w internecie, w sklepach, na ulicy, wszędzie. Trudno dziś odróżnić zwykły przekaz od tego promocyjnego. Ta reklama działa. Moje ostatnie doświadczenia z reklamą na Facebooku, w Google, na Ceneo, w mailinigu jasno pokazują, że taka promocja przynosi wymierne korzyści. Czy bilbordy są skuteczne? Część z pewnością.
Problem w tym, że nijak ma się to do estetyki. Zresztą wyskakujące okienka w internecie też do takowych nie należą. Powinniśmy walczyć z tym równie mocno jak ze smogiem. Przez złe praktyki cierpią inni użytkownicy. Przez tragiczne reklamy w sieci użytkownicy zaczęli instalować AdBlocka, na czym tracą także wydawcy niestosujący denerwujących reklam.
Po przebiciu się przez 100 kilometrów reklam naszym oczom ukazuje się fantastyczne oblicze tatr. Koszmar tej drogi i stragany z pluszowymi Pokemonami na miejscu niestety skutecznie zniechęcają mnie do kolejnego wyjazdu. A przecież widoki są fenomenalne.