Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Nie jestem fanbojem Apple

Nie jestem fanbojem Apple

0
Dodane: 9 lat temu

Jako użytkownik sprzętu od Apple nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miałby mnie nazwać fanbojem tej firmy. Dlaczego?

Zacznijmy od tego, że aktualnie nie wyobrażam sobie pracy na innym sprzęcie niż tym z nadgryzionym jabłkiem. Zarówno system OS X, jak i świetne narzędzia, które go wzbogacają – Alfred czy Keyboard Maestro – stanowią niemal doskonałe połączenie (bo wiadomo przecież, że nic nie jest zupełnie doskonałe) i nie wiem, co musiałoby się stać, żebym przesiadł się z powrotem na stałe na Windowsa lub też Linuksa. Podobnie sytuacja przedstawia się z urządzeniami mobilnymi. Zarówno iPhone, jak i iPad to sprzęt dla mnie. Możliwości systemu iOS dają mi to, czego potrzebuję. I choć miałem styczność z rozwiązaniami konkurencji, to żadne z nich nie potrafiło mnie przekonać do siebie tak, jak iUrządzenia.

W tym momencie, Drogi Czytelniku, mógłbyś zacząć się zastanawiać, czy nie zrobiłem przypadkiem jakiegoś błędu w tytule tego wpisu. Czy może niechcący na początku wpadło słowo „nie”, bo wszystko wskazuje na to, że jestem właśnie takim fanbojem. Gdyby jednak ktoś mnie tak nazwał, prędzej bym się obraził, niż ucieszył.

Wszystko sprowadza się do tego, jaki wydźwięk ma słowo fanboj. Być może kiedyś odnosiło się ono do entuzjastów jakiegoś rozwiązania, jakiejś marki; kogoś, kto był bardzo zadowolony z używanych rozwiązań i był im wierny. I takim fanbojem mógłbym być. Niestety, dziś fanboj ma inne, negatywne znaczenie.

Takie osoby nadal są wierne, na przykład kupowaniu sprzętu danej marki. Ale oprócz swojego przywiązania, lubią też przekonywać innych do przejścia na ich stronę. Weźmy pod uwagę kilka przykładów. Z oczywistych względów zaczerpnąłem je ze swojego podwórka, czyli środowiska Apple, które chyba może się niechlubnie poszczycić najgorszymi fanbojami.

Bo jak byście zareagowali, gdyby ktoś podawał w wątpliwość waszą inteligencję tylko dlatego, że na co dzień korzystacie z Windowsa? Znam osobę, która przy każdej nadarzającej się okazji wyśmiewa się z tego systemu i ludzi, którzy z niego korzystają. System Ci się zawiesił? Czego Ty używasz, głupi Windows… Tylko czy nawet OS X od czasu do czasu nie potrafi się przywiesić? Wiadomo, wszystko zależy od tego, z jakich aplikacji korzystamy, jak obciążamy komputer. I te wszystkie szczegóły, niuanse sprawiają, że nawet Maki odmawiają czasem pracy. Ile to razy wywaliła mi się jakaś aplikacja i pod Windows, i pod OS X. I nawet przez myśl nie przyszło mi, że to wina głupiego systemu. To tylko zera i jedynki ułożone przez człowieka, a ten, jak wiadomo, myli się. Stąd biorą się między innymi błędy w programach, w wyniku czego czasami się te programy wyłączą. Po co zatem wyzywać kogoś, kto korzysta z innego rozwiązania?

Mało tego, spotkałem się z przypadkiem osoby, która uważała, że skoro korzysta ze sprzętu od Apple, to jest lepsza od innych. Muszę przyznać, że w pierwszym momencie opadła mi szczęka. Nie rozumiem, jaki związek ma jedno z drugim. Jak sprzęt ma stanowić o czyjejś pozycji ponad innymi? Przecież to tylko kawałek elektroniki, nierzadko wykonany w tej samej fabryce co konkurencyjne rozwiązania. A tylko dlatego, że ma znaczek Apple’a, miałbym wywyższać się nad innymi? Naprawdę, nie pojmuję takich osób…

Zastanawialiście się, dlaczego samo wspominanie o użytkownikach sprzętu od Apple coraz częściej kojarzy się negatywnie? Otóż wiele winy leży właśnie po stronie ówczesnych fanbojów. Osoby te naśmiewają się z innych tylko dlatego, że korzystają z rozwiązań oferowanych przez konkurencję. Nie wspominając już o tych, którzy chcą tylko pokazać, że stać ich na taki sprzęt… Najgorsze jest jednak to, że z takim fanbojem nie można normalnie porozmawiać na tematy, które dotyczą sfery jego fanbojstwa. Zawsze będzie robił wszystko, żeby racja była po jego stronie. Jest zupełnie ślepy na wszelkie wady, a nawet próbuje tłumaczyć, że tak miało być – między innymi stąd wzięło się popularne powiedzenie – to nie bug, to ficzer.

Przez takie osoby, jak opisane, zwykły użytkownik Apple’a czasem boi się przyznać, z jakiego sprzętu korzysta, żeby tylko towarzystwo, w jakim przebywa, nie uznało go z góry za snoba czy kogoś, kto popisuje się swoim majątkiem.

To właśnie przez takich fanbojów jeszcze przez długie lata nie zabraknie ognia w wielu flame wars, w których spotykają się dwie takie grupy i wzajemnie obrzucają się błotem (by nie powiedzieć dosadniej).

Tymczasem jedną z zasad, według których staram się żyć, jest to, żeby każdy korzystał z tego, z czego mu najwygodniej. A przy tym nie wymuszał, nie ośmieszał rozwiązań innych. Jeśli wolisz pisać w Wordzie na Windowsie, to super! Ja wolę to robić w Ulysses na OS X i też jest super. Bo to ja jestem zadowolony ze swojej pracy. I o to właśnie chodzi. Android ma wiele wad i niespójności? To źle. Ale tak samo jest z iOS. Tak naprawdę żaden system nie jest lepszy od drugiego. Inna sprawa to z czego Tobie się najlepiej korzysta.

Laptop, tablet, czy smartfon to narzędzia, które mają nam ułatwiać pracę. I powinniśmy się skupić na tych rozwiązaniach, które są najwygodniejsze dla nas. Bez potrzeby hejtowania innych tylko dlatego, że mają swoje sposoby. Bądźmy entuzjastami rozwiązań, z których korzystamy, dzielmy się nimi z innymi, ale przy tym pamiętajmy, żeby robić to bez wylewania wiadra pomyj. Nie bądźmy fanbojami!

Maciej Skrzypczak

Użytkownik sprzętu z nadgryzionym jabłkiem, grafik komputerowy, Redaktor iMagazine.pl. Mastodon: mcskrzypczak@c.im

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .