Baton zamiast posiłku
Teoria i w sumie praktyka jest taka, że najzdrowsze jest jedzenie kilku posiłków w ciągu dnia w równych odstępach czasu. Co jednak, jeśli nie mamy czasu na przygotowanie posiłku lub po prostu chcielibyśmy go uniknąć, bo jesteśmy w biegu. To był mój największy problem w czasie redukcji wagi i dochodzenia do dobrej formy. Mam pięć treningów w tygodniu i dość spore zapotrzebowanie na kalorie, a jednocześnie chcę redukować tkankę tłuszczową.
Poszukiwania rozwiązania skierowały mnie w stronę batonów proteinowych dla sportowców. Często nazywa się je batonami zastępującymi posiłek. Batony takie możecie kupić w sklepach z odżywkami i tym podobnych. Co dają takie batony? Podstawową rzeczą jest duża dawka białka, którego zazwyczaj mamy zbyt mało w codziennych posiłkach. Białko zaś służy do budowania tkanek i narządów oraz hormonów. Ma też ważne funkcje transportujące. U ćwiczących transportuje magnez tak bardzo potrzebny, bo wypłukiwany wraz z treningami. Reguluje również przebieg procesów biologicznych w organizmie, co ma ogromny wpływ na przemianę materii tak bardzo potrzebną u redukujących masę. Batony potrafią też dostarczyć dużo kalorii w małej objętości, to dość ważne, kiedy jesteśmy w okresie redukcji wagi. W batonach proteinowych możecie mieć nawet 40% czystego białka.
Jednak biało białku nierówne, dlatego oprócz patrzenia na tabelkę z informacjami o składzie batonu, należy czytać też opis składu. Powinniśmy wybierać te, które mają białko pochodzące z izolatu serwatki, a unikać białek roślinnych głównie sojowych.
Dobre batony będą też zawierały witaminy i błonnik. Co ciekawe, będą też słodkie, mimo że niektóre w 100 gramach zawierają tylko 1 gram cukru. Substancją, która nadaje im słodki smak, są poliole, czyli alkohole wielowodorotlenowe, na przykład sorbitol, ksylitol czy maltitol. Te składniki w odróżnieniu od cukrów prostych nie podnoszą poziomu cukru we krwi i w inny sposób oddają energię. Mają też jednak wadę – mogą powodować wzdęcia lub biegunki, gdy spożywamy ich za dużo.
Co dają mi batony? Po pierwsze bardzo szybko zaspokajają głód. Zjadam mały – 60 gramów – baton, a czuje się jak po bardzo dużym posiłku. Po drugie dostarczają mi sporo energii, która jest uwalniana w dość wolnym tempie i starcza mi na długo. Taki dość słodki baton pozwala mi też zaspokoić głód na słodycze, który zaczął się u mnie pojawiać, gdy zacząłem dużo ćwiczyć. Dostaję również dużo łatwo przyswajalnego białka, którego zawsze było za mało w mojej diecie. Wiem też dokładnie, co zjadłem, bo batony mają bardzo dokładnie rozpisany skład na opakowaniach.
No i wreszcie jest to niesamowicie prosty posiłek: batona mogę mieć zawsze ze sobą i zjeść, nie krępując otoczenia zapachami, które wydobywają się pudełka z posiłkiem przygotowanym w domu. Zazwyczaj zastępuję jeden posiłek batonem i jest to forma „obiadu” po treningu. Czasem, gdy jestem w biegu, batonami zastępuję dwa (z czterech) posiłków dziennie. Pewnie nie powinniście brać ze mnie przykładu i ugotować sobie sami ryż z kurczakiem. W moim przypadku dieta „batonowa” się jednak sprawdza. Nie mam napadów głodu, nie mam chęci na słodycze, mam za to dużo energii.
Jakie batony kupować? Zazwyczaj sprawdzi się niestety stara prawda, im droższe – tym lepsze. Te już znośne będą kosztowały około osiem złotych, te najlepsze – dwa razy więcej. Jeśli zaczynacie swoje zabawy z batonami, to poproście po prostu sprzedawcę o batony z dużą ilością białka z serwatki i KONIECZNIE bez cukrów. Nie kupujcie też zbyt dużych batonów, po pierwsze ciężko je na raz zjeść, a po drugie pewnie będą miały więcej wypełniaczy. Odpowiednia waga to od 60 do 80 gramów. Warto też pamiętać, że batony nie powinny być podstawą naszej diety, bo z założenia jako produkt przetworzony są gorsze od pełno wartościowego posiłku.
Za tydzień napiszę jak samodzielnie przygotować baton proteinowy.