iMagazine 9/2011 – Thanks, Steve
Stało się. Wykrakałem. W swojej ocenie spóźniłem się tylko o jeden, krótki miesiąc. Steve Jobs zrezygnował z funkcji CEO w Apple. Szok? Nie, spodziewałem się tego i chyba wszyscy dookoła też. Bardziej odczucie, „dlaczego już teraz, nie mógł jeszcze chwilę poczekać?”. Choć z drugiej strony przecież nie ma na podanie takiej informacji dobrego momentu. Wprawdzie moment został wybrany znakomicie, chyba lepiej nie mógł być. Ale Steve Jobs nie odchodzi. Pamiętajcie o tym. Zostaje w firmie – został przewodniczącym rady nadzorczej. Świat się nie zatrzymał. Statek płynie dalej. Dalej będziemy mieli innowacyjne produkty. Czy coś się zmieni? Nie wiadomo, ale trzeba obserwować sytuację. My na pewno będziemy.
Informacja o rezygnacji Steve’a Jobs’a wywróciła do góry nogami nasze plany względem tego numeru. Cóż, siła wyższa. Dobrze, że jesteśmy elastyczni i możemy szybko zareagować. Przedstawiamy Wam nasze opinie na temat sytuacji.
Oprócz oczywistego tematu prezentujemy Wam szereg ciekawych tekstów, na czele z recenzjami i testami ciekawych sprzętów, kompendium wiedzy i tricków na temat Liona i o wiele, wiele więcej. Jak zwykle mamy dla Was dużo atrakcji, a wszystko to w odświeżonej formie, dostosowanej do wygodniejszego czytania na tabletach oraz w trybie pełnoekranowym na komputerach.
Zapraszam do lektury.
Zachęcamy wszystkich czytelników do pobrania naszej aplikacji z App Store lub Google Play.
Kliknij aby pobrać najnowsze wydanie iMagazine. Zapisz się do naszego newslettera - co miesiąc dostaniesz link do pobrania najnowszego numeru.
Zachęcamy wszystkich użytkowników iPadów i iPhonów do pobrania naszej aplikacji z App Store. Użytkowników Androida zapraszamy do Google Play Store.
Komentarze: 15
Uwaga! W moim artykule “Nazywam się Jobs, Steve Jobs” wkradł się oczywisty błąd – wykład Jobsa odbył się w Standford, nie na Berkeley! Berkeley pojawiło się chyba siłą rozpędu, za co wszystkich czytelników serdecznie przepraszam.
I oczywiście dziękuję za to, że czytują nas same dobre dusze i nikt tego nie wypomniał :) Niemniej czuję się w obowiązku poinformować, że babol się wkradł i umieścić sprostowanie dotyczące tego faktu :) Mea Culpa!
W tym artykule jest jeszcze przynajmniej jeden błąd.”W 2005 roku, Disney wykupił Pixara za niebagatelną sumę 7,4 bilionów dolarów […]”Pani Kingo… Nie wiem, czy to Pani tłumaczenie, ale angielskie “bilion”, to po polsku “miliard”. Nie zastanowiło Pani, że coś jest nie-tak? Jak taka firma jak Pixar może być warta 7,4 bilionów dolarów, skoro wartość takich gigantów jak Apple czy Microsoft to niecałe 0,25 jednego tylko biliona? :)
To samo co Marcin Saldat chciałem napisać :) 7,4 biliona to prawie 3 razy więcej niż dochody całego USA w 2011r. :) ot mała złośliwość , niemniej tekst Kingi bardzo ciekawy :)
Marcin czytuje iMagazin … skusiłeś sie na Maca ???
Nie — z Apple’a mam tylko iPhone’a, ale magazyn lubię czasami przejrzeć. :)
Tytuł numeru nabrał już teraz innego wydźwięku… przykro :(
niestety…