Mastodon

iTunes Match — streaming czy download?

3
Dodane: 13 lat temu

Podczas pierwszej prezentacji iTunes Match, Apple poinformowało świat, że będzie możliwość pobierania wcześniej zakupionej muzyki bezpośrednio na iUrządzenia. Nie było wtedy mowy o streamowaniu — funkcjonalności, która była spodziewana przez wielu. Mająca kosztować $25 usługa, będzie przyrównywać nasze zbiory muzyczne do bazy iTunes i oferować opcję pobrania wcześniej kupionej/ukradzionej muzyki w lepszej jakości. Może to być furtka na legalizację pirackiej muzyki, ale przede wszystkim ułatwienie dla osób, które są w biegu, a akurat zapomniały zsynchronizować swojej ulubionej playlisty. To na co Apple zapewne liczy, to przyciągnięcie klientów nie tylko do co rocznej opłaty, ale przede wszystkim do kupowania muzyki w ich sklepie, a przy okazji być może nawet uda się zmniejszyć ilość piratów1.

iTunes Match wczoraj został udostępniony dla developerów i od razu okazało się, że jednak jest możliwość streamowania … Ale czy na pewno? Streaming i download to bardzo zbliżone pojęcia — oba zakładają, że pobieramy piosenkę na nasze urządzenie, na którym jest cache’owana. Różnica polega na tym, że po zakończonym odsłuchu, pobrana piosenka zostaje, a streamowana nie. Nie trzeba oczywiście czekać na zakończenie pobierania — wystarczy kilka sekund, aby móc jej słuchać podczas gdy reszta jest dociągana w tle.

Streaming jest przez wiele osób preferowaną metodą na odbiór muzyki2 i wszędzie głośno o tym, że iTunes stanie się konkurentem Rdio, Spotify i tym podobnych serwisów. Nie wyprzedzajmy jednak faktów — iTunes Match jest w fazie beta i na pewno nie jest to co ostatecznie zobaczymy w końcowym produkcie. Nie mówię też, że będzie tylko download — sugeruję po prostu poczekać.

W międzyczasie Apple, za pomocą jakiegoś serwisu3 i Petera Kafki, zapewnia że muzykę trzeba będzie pobrać na urządzenie, na którym chcemy go odsłuchać. Błąd w fazie beta? A może po prostu inna interpretacja słowa download? Technicznie, streamując muzykę ją pobieramy, z tym że po zakończonym odsłuchu zostaje ona skasowana z pamięci iUrządzenia. A co jeśli ona tam pozostanie na ciut dłużej? Na godzinę? Pięć? Dzień? Czy to już jest pobrany plik? Nawet jeśli zostanie automatycznie usunięty po jakimś czasie? Peter Kafka informuje również, że Apple już nabyło prawa do streamowania od koncernów muzycznych i że to tylko i wyłącznie kwestia ich filozofii oraz podejścia do tematu.

Zatem pozostaje prostota oraz chęć Apple’a, abyśmy kojarzyli iTunes Match z koniecznością korzystania z naszych iPadów, iPodów i iPhone’ów (no i Maków), chociaż teoretycznie wystarczyłoby zalogowanie się na nasze Apple ID w jakimkolwiek iTunesie, aby móc odsłuchać muzykę.

Jaki okaże się końcowy produkt? Na to musimy jeszcze chwilę poczekać, ale tak jak zniknęło słowo sync z iCloud, tak Apple zdaje się również ignorować słowo stream — chodzi o prostotę. Użytkownik nie ma się zastanawiać jak coś zrobić, ma to być intuicyjne.

  1. Nadzieja matką głupich?
  2. Chociaż nie przeze mnie.
  3. Chickenshit.

Wojtek Pietrusiewicz

Wydawca, fotograf, podróżnik, podcaster – niekoniecznie w tej kolejności. Lubię espresso, mechaniczne zegarki, mechaniczne klawiatury i zwinne samochody.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 3

Bardziej mi się wydaje że te streamowanie/pobieranie to przez Apple uznawane jest za to samo. Bo iTunes Match ma być “formarnie” częścią iCloud. iTunes skanuje naszą bobliotekę (dlatego to ma być lepsze bo ma trwać parę minut) i dopasowywuje piosenki nie zakupione w iTunes Store do piosenek znajdujacych się w nim. Jeśli jakieś piosenki nie ma w sklepie to wtedy wrzuca je żeby była możliwość w każdej chwili pobrać dowolną piosenkę z naszych zbiorów jeśli nie mamy przy sobie komputera żeby tą piosenkę przerzucić na iPhona/iPada/iPoda Touch. Te całe streamowanie ma polegać na pobraniu piosenki na stałe na iUrządzenie bo przecież z iOS 5 będzie można usunąć dowolną piosenkę z poziomu urządzenia. Zresztą zamiast streamować i płacić więcej za transfer danych lepiej raz pobrać i raz zapłacić za transfer danych. A sieć 3G jest prawie ogólnie dostępna a WiFi to obecnie podstawa w domu.

Właśnie szkopuł w tym, że w obecnej becie pobierasz jak klikniesz w ikonę “chmurki”, a streamujesz jak pacniesz w nazwę. W tym drugim przypadku, jak już odsłuchasz całą piosenkę, to po rozłączeniu internetu, nie przesłuchasz jej drugi raz – nie ma jej w buforze już.

Podejrzewam, że to się zmieni przed finalną wersją, ale ciekaw jestem jak to będzie wyglądało.