Kreatywnie bujać w obłokach
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 9/2012.
Adobe. Firma ciesząca się uznaniem najlepszych na świecie designerów. Nikomu nie trzeba przedstawiać takich aplikacji, jak Photoshop, Illustrator, InDesign, After Effects, czy Premiere Pro. Często wyprzedzają one o lata świetlne swoją konkurencję. Niestety, o ile firmy mogą sobie pozwolić na zakup tych pakietów graficznych, o tyle pojedynczym designerom taka inwestycja mogłaby poważnie nadszarpnąć budżet. Między innymi takim osobom Adobe wyszło na przeciw. Wszystko to dzięki powstaniu Creative Cloud.
Aplikacje
Ktoś mógłby zapytać – kolejna chmura? Nie do końca. Choć Creative Cloud oferuje możliwość przechowywania plików w chmurze, to nie jest to najważniejsza opcja. Najważniejszy jest dostęp do aplikacji od Adobe. Jakich? Wszystkich. Tak, tak, do wszystkich aplikacji, które wchodzą w skład Adobe Master Collection. Mało tego, nie trzeba się martwić, że skoro otrzymamy dostęp do tak wielkiego zasobu programów, to będziemy musieli je wszystkie ściągnąć na raz w postaci pakietu. Na szczęście menedżer pobrany ze strony Adobe pozwala na pobranie pojedynczych aplikacji.
Jeśli myślicie, że to już wszystko, to muszę Was rozczarować. Oprócz aplikacji z tego najpotężniejszego pakietu otrzymujemy dostęp do Photoshop Lightroom, a także dwóch zupełnie nowych – Muse i Edge. Muse ma za zadanie wspomóc osoby, które nie za dobrze czują się w HTML’u, a chciałyby tworzyć własne strony. Edge z kolei pozwala na stworzenie prostych animacji przy użyciu wyłącznie HTML5, CSS3 i JavaScript.
Dodatkowe oprogramowanie to nie wszystko jeśli chodzi o obszar aplikacji. Adobe zapowiedziało, że klienci Creative Cloud będą jako pierwsi mieli dostęp do najnowszych aktualizacji wszelkich programów wchodzących w skład tej platformy, a nawet mogą liczyć na specjalne funkcje dostępne ekskluzywnie tylko dla nich.
Chmura
Ale na tym oferta CC się nie kończy. Tak jak już wspominałem wcześniej otrzymujemy przestrzeń 20GB do trzymania plików w chmurze. Oczywiście możemy tam przechowywać dowolne pliki, które następnie możemy udostępniać innym. Jednak, gdy wrzucimy dokumenty utworzone lub jakkolwiek związane z oprogramowaniem Adobe, uzyskamy dostęp do paru dodatkowych bajerów. Dowiemy się na przykład, jakie rozmiary ma dany obrazek, jakie kolory były w nim najczęściej używane (taką paletę możemy następnie wyeksportować do formatu .ase lub podejrzeć ją w Kulerze), dowiemy się również, jakie czcionki zostały użyte w danym projekcie. Dodatkowo w plikach .psd będziemy mogli podejrzeć, a także ukryć poszczególne warstwy. Z kolei w dokumentach, które obsługują wiele stron (jak na przykład Illustrator) możemy je wszystkie przejrzeć. Do każdego pliku znajdującego się w chmurze możemy również dodać własne komentarze. Z kolei przy próbie pobrania takich plików będziemy mogli wybrać, czy chcemy ściągnąć je w formacie oryginalnym, czy też pobrać jako JPEG-i, PDF-y lub PNG-i.
Widać więc, że Creative Cloud nie jest konkurencją dla Dropboxa i jemu podobnych serwisów. Tutaj główny nacisk kładziony jest na pracę w chmurze z plikami graficznymi. Oczywiście logicznym zdaje się być fakt, że w takiej postaci z tej funkcji CC nie będą korzystały firmy zajmujące się tworzeniem książek, magazynów, czy innych gigabajtochłonnych projektów. Jest to bardziej skierowane do osób, które tworzą małe projekty, jak na przykład grafiki na strony www. Dla nich 20GB powinno w zupełności wystarczyć. Niestety na chwilę obecną nie ma możliwości zwiększenia pojemności chmury, ale ma się to zmienić i to jeszcze w tym roku.
Publikowanie
Kolejnym dobrodziejstwem “Kreatywnej Chmury” są wygodne dodatki pomocne dla web designerów. Pierwszym z nich jest udostępniony hosting stron. Strony, maksymalnie pięć, stworzone za pomocą Dreamweaver’a czy wspomnianego już Muse będziemy mogli udostępnić poprzez serwis Adobe Buisness Catalyst. Czy jest to mało czy dużo? Myślę, że wystarczająco dla kogoś, kto będzie z tej usługi chciał skorzystać.
Kolejnym dodatkiem przeznaczonym dla web designerów jest usługa TypeKit. Jest to jedna z najbogatszych (o ile nie najbogatsza) biblioteka fontów, które można użyć w projektach stron. Zawiera ona tysiące czcionek, które w bardzo łatwy sposób można dodać do swojej witryny i zapewnić jej pełną unikalność.
Ostatni “ficzer” z pewnością powinien zainteresować macuserów, a w szczególności posiadaczy iPadów. Chodzi mianowicie o usługę Adobe Digital Publishing Suite, która choć na razie nie jest jeszcze dostępna (ale ma być dodana jeszcze w tym roku), to umożliwia opublikowanie własnego portfolio, broszury lub innej publikacji w postaci aplikacji, którą następnie można udostępnić poprzez Apple App Store. Wszystko to bez konieczności posiadania umiejętności kodowania bowiem całość tworzona jest w InDesignie przy wykorzystaniu jego wszystkich narzędzi oraz dodatkowych paneli DPS. Wspomniana usługa dostępna w Creative Cloud umożliwia na opublikowanie jednej takiej aplikacji, za którą Adobe nie pobiera żadnych dodatkowych opłat.
Języki
Do tej pory, gdy chcieliśmy zainstalować oprogramowanie firmy Adobe w sposób tradycyjny, byliśmy skazani na jeden język. Osobiście mi to nie przeszkadzało, gdyż od zawsze korzystam z tych aplikacji w angielskiej wersji z prostego powodu – zdecydowana większość poradników i tutoriali jest dostępna właśnie w tym języku. Rozumiem jednak osoby, którym łatwiej się pracuje na polskiej wersji. A być może znalazłby się ktoś, kto chciałby mieć część aplikacji w jednym języku, a część w drugim? Jak napisałem wcześniej, do tej pory nie było to możliwe. Tak, ale jak się pewnie łatwo domyśleć Creative Cloud to zmienia. We wspomnianym już wcześniej menedżerze, za pomocą którego możemy pobrać programy, w preferencjach możemy dowolnie przestawiać języki i w taki sposób pobierać aplikacje w różnych wersjach językowych.
Ceny
Na koniec pozostawiłem sobie kwestię ceny. Mamy do wyboru dwa plany – miesięczny oraz roczny. Za ten pierwszy przyjdzie nam zapłacić około 400 zł, natomiast przy subskrypcji rocznej (wynoszącej około 3100 zł) koszt za jeden miesiąc zmniejszy się do około 260 zł. 3100 zł – to w sumie 1/4 tego, co musielibyśmy zapłacić za normalny zakup Adobe Master Collection. Dopiero po czterech latach osiągnięty zostałby pułap cenowy wersji pudełkowej. Ale korzyści są chyba nieporównalnie większe – jak już wspominałem, otrzymujemy dostęp do najnowszych aktualizacji, do nowych wersji (CS7, CS8, itd.).
Przyszedł więc czas na podsumowanie. Czy Creative Cloud ma szansę się sprawdzić? Uważam, że zdecydowanie tak. Przy stosunkowo niskich kosztach (jak na takie oprogramowanie) otrzymujemy dostęp do ogromnej liczby programów oraz usług także tych, które nie są normalnie dostępne inną formą zakupu. Do tego otrzymujemy 20 GB przestrzeni w chmurze. Jeśli jesteś “samotnym” designerem, to zdecydowanie warto rozważyć tę innowacyjną ofertę od Adobe!