Recenzja – Cały tydzień z iPhone 5
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 10/2012
To bezsprzecznie najlepszy iPhone, jaki został stworzony. Naprawdę nie potrafię wyobrazić sobie, czego jeszcze mógłbym wymagać od smartphone’a.
Na nowego iPhone’a zazwyczaj musimy czekać cały rok. Dla Apple, to najważniejsza premiera każdego sezonu i to zarówno dla samej firmy, jak i dla tych bardziej zaangażowanych klientów. Jest to też wydarzenie dla całej branży, które zawsze pojawia się na czołówkach serwisów informacyjnych i to nie tylko tych branżowych. Oczekiwania są przez to bardzo, bardzo wysokie i – co najdziwniejsze – zazwyczaj pozostają niespełnione, co jednak nie przeszkadza kolejnym generacjom iPhone’a bić rekordów sprzedaży. Dokładnie tak samo jest w tym roku z iPhone’em 5. Duże media, większość branżowych serwisów informacyjnych oraz większość klientów narzeka na brak innowacji, a sam iPhone sprzedaje się najlepiej w historii tego telefonu. Najbardziej dziwię się branżowym serwisom informacyjnym, zarzucającym Apple brak rewolucyjnych zmian, głównie w wyglądzie. Jeśli bowiem ktoś zna Apple to wie, że firma ta zazwyczaj przez długi czas eksploatuje jedną koncepcję urządzenia doprowadzając ją do perfekcji, a wymagać rewolucyjnych zmian w iPhone’ie to tak, jakby wymagać od Porsche, żeby 911 był w wersji sedan.
Aluminiowa konstrukcja Unibody
Na szczęście jeszcze nie mamy 911 sedan i na szczęście iPhone 5 nie odbiega stylistycznie poprzedników. Na pierwszy rzut oka, iPhone 4, iPhone 4S oraz iPhone 5 są bardzo podobnymi konstrukcjami, jednak już przy pierwszym fizycznym kontakcie widać, że to jednak zupełnie inne urządzenia. Sporo mniejsza waga iPhone’a 5, dużo mniejsza grubość oraz tył zbudowany z tego samego metalu, co ramka, powodują, że telefon zupełnie inaczej leży w ręku. Jest to dziwne uczucie, ponieważ z jednej strony lżejsza konstrukcja powoduje, że iPhone 5, po przesiadce z iPhone 4S, zdaje się być zabawką. Z drugiej strony, nowy model jest zdecydowanie bardziej solidny, aluminiowa konstrukcja typu Unibody, czyli zintegrowana ramka z tyłem powoduje jeszcze większą sztywność obudowy. Może to zabrzmi głupio i fanboysko, ale dosłownie chwila z „piątką” spowodowała, że poprzednie modele wydają mi się plastikowe, zupełnie nie fajne i bardzo ciężkie. Po prostu są kiepskie, a może to ja po prostu jestem zachwycony nowym wyglądem telefonu.
Oba modele kolorystyczne zostały dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Ramka w modelu czarnym jest matowo czarna, a łączenia anteny w białym, są białe. Czyli zdecydowanie na plus w przypadku obu wersji. Po dłuższym zastanowieniu, wybrałem oczywiście wersję białą.
Aluminiowa konstrukcja Unibody zbiera bardzo dużo niepochlebnych uwag, na temat jej trwałości. Internet zalewany jest testami udowadniającymi, że aluminium uderzane kluczami się rysuje. To oczywiście prawda, każdy metal się rysuje i jeśli ktoś tego nie wie powinien wrócić do podstaw fizyki w podstawówce. Jednocześnie wersja biała, której używam od tygodnia, ustrzegła się wyraźnych rysek, a zaznaczam, że przesadnie o nią nie dbam. Nie używam pokrowców, a telefon noszę w kieszeni razem z kluczami. Raz mi nawet spadł. Jak zaznaczam, nie wiem jak jest z wersją czarną. Podejrzewam, że na niej rysy mogą być bardziej widoczne. Wojtek pewnie o tym napisze, choć znając jego dbałość o sprzęt, prawdopodobnie jego “piątka” wygląda lepiej, niż przed wyjęciem z pudełka.
Zatrzymując się jeszcze przy budowie iPhone’a, trzeba wspomnieć o przeniesieniu gniazda słuchawkowego z góry telefonu, na jego dolną krawędź. Nie jestem pewien, jak to wpłynie na komfort użytkowania iPhone’a ze słuchawkami, bo bardzo rzadko podłączam słuchawki do telefonu. Wydaje się, że będzie to jednak wygodne, chociażby kabel od słuchawek nie będzie nam przeszkadzał opadając na ekran w czasie np. słuchania muzyki i przeglądania Internetu. Dodatkowo, złącze Jack u dołu będzie mogło doskonale stabilizować iPhone’a, włożonego do stacji dokującej. Złącze Lightning jest chyba zbyt delikatne, aby samo mogło utrzymać telefon w pionie.
Nowe złącze Lightning
Wspomniane linijkę wyżej złącze Lightning, po raz pierwszy spotykamy właśnie w iPhone’ie 5. Kolejnymi urządzeniami, jakie zostaną w nie wyposażone, będą iPody Touch oraz Nano. Złącze służy oczywiście do ładowania i synchronizacji. Zmiana złącza nie podobała mi się od momentu pierwszej plotki o niej. Jednak mogę zrozumieć pewne powody, dla których musiała mieć miejsce. Poprzednie złącze było za duże, coraz mniej z niego korzystamy oraz Apple chce zarobić na nowych akcesoriach. Wszystko to rozumiem. Jednak pierwsze dni użytkowania iPhone’a 5 konfrontują to z rzeczywistością. Używam telefonu dość intensywnie. W ciągu dnia bardzo dużo rozmawiam, służy mi on jako modem do komputera, przeglądam na nim Internet i często używam nawigacji. Sprowadza się to do tego, że muszę zazwyczaj doładowywać telefon w ciągu dnia. Z poprzednią generacją iPhone’a nie miałem problemu. Kabelek do ładowania mam w pracy, w domu, w samochodzie, po prostu wszędzie. Teraz, w przypadku iPhone’a 5 mam tylko jeden, muszę go ze sobą wszędzie nosić i martwić się, aby go gdzieś przez przypadek nie zostawić, bo wtedy mój iPhone zamieni się w cegłę. Nie będę miał jak go naładować, bo nie będę miał szansy kupienia nowego kabelka, ani przejściówki. Apple nie zadbało o to, aby w dniu premiery telefonu można było kupić przejściówki. Dostępne w sprzedaży będą dopiero w październiku. Kabelki w cenie 85 zł były dostępne w sklepie w dniu premiery, ale już nie są, a czas oczekiwania w sklepie Online, to 3 tygodnie. To jest po prostu śmieszne.
Na produkty firm trzecich też nie mamy co szybko liczyć. Nowe złącze jest małe i świetnie wykonane, a w porównaniu do wtyczek Micro USB, Mini USB, czy też poprzedniego 30pin dock wygląda ładnie i bardzo porządnie. Jest jednak bardzo skomplikowaną konstrukcją. Jak wiemy, nową wtyczkę możemy włożyć do telefonu bez zastanawiania się, gdzie jest jej góra, a gdzie dół. To bardzo wygodne dla użytkownika, ale skomplikowane, jeśli chodzi o proces wykonania. Piny w nowym złączu są odwracane dynamiczne, a wtyczka rozpoznaje, którą stroną została włożona do złącza i odpowiednio ustawia piny. Za dynamiczne przypisywanie funkcji do Pinów w złączu odpowiada układ, który jest jednocześnie pewnym zabezpieczeniem Apple, przed wytworami tych firm trzecich, które nie dogadały się z firmą w sprawie produkcji akcesoriów. Nie dokonując skomplikowanego procesu „reverse engineering” tego układu, nie będą w stanie wyprodukować odpowiedniego kabla. W najbliższym czasie, raczej nie zobaczymy tanich kabelków, a jeśli się już pojawią, to mogą być niebezpieczne dla telefonu.
Nowy większy ekran
Oprócz nowej obudowy, która jest mniejsza, lżejsza oraz kryje nowe złącza, nowy iPhone, to nowy ekran. Wydaje mi się, że ten ekran to jest jedyne miejsce, w którym projektanci Apple ugięli presji branży. Jak wiecie, jest on wyższy i ma większą rozdzielczość w pionie. iPhone 4/4S miały rozdzielczość 960 na 640 pikseli, iPhone 5 – 1136 na 640 pikseli. Te dodatkowe 76 pikseli wysokości, przekłada się na dodatkowy, całkiem przydatny rząd ikon, dodatkowe dwie pozycje w ulubionych, w książce telefonicznej lub więcej pozycji na TL Twittera. Niestety, przekłada się także na trudniejszą obsługę jedną ręką. O ile w moim przypadku, dostęp do wszystkich ikon raczej nie sprawiał problemu, to mojej żonie już tak. Oprócz rozdzielczości, w nowym ekranie poprawiono odwzorowanie kolorów oraz oddanie koloru czarnego. Jest to jednak dość subtelne. Zmieniając iPhone’a 4/4S na iPhone’a 5 nie zauważycie tego, jednak wracając po jakimś czasie z “piątki” do czwórki już zdecydowanie zwrócicie na to uwagę.
Szybkość działania
Zanim iPhone 5 trafił w moje ręce, widziałem wyniki pomiarów jego szybkości, wykonane w programie Geekbench. Wskazywały na to, że iPhone 5 jest bardzo wydajny i zrównuje się z topowymi modelami smartphonów innych firm. Jednak cyferki nic Wam nie powiedzą. Zamiast robić test, weźcie lepiej przy nadarzającej okazji telefon i “przeklikajcie” go po prostu. Ja od początku miałem wrażenie, i ciągle je mam, że system jest jakby krok przede mną, jakby reagował na muśnięcie palcem w ułamek sekundy przed tym, kiedy to nastąpiło. Skoro to nie możliwe, to należy przyjąć, że system reaguje dokładnie w czasie rzeczywistym, bez mierzalnego opóźnienia. Dotyczy to zarówno animacji systemowych, jak i aplikacji fabrycznych i większości tych pobieranych z AppStore. Jeśli już jesteśmy przy aplikacjach, to najbardziej się obawiałem, że przez długi czas developerzy nie uaktualnią swoich programów do wersji zgodnej z iPhone’em 5 i będziemy musieli przyzwyczaić się do czarnych pasków u dołu i góry ekranu. Bardzo pozytywnie się zdziwiłem – na dzień dzisiejszy, ponad 90% moich ulubionych aplikacji ma już wsparcie dla nowego modelu. Na resztę pewnie nie trzeba długo czekać.
Transmisja danych
Szybkość iPhone’a 5 jest też obecna w możliwościach transmisji danych. Tym razem LTE działa na pasmach, które są wykorzystywane przez tego typu transmisje w Polsce, czyli 1800 MHz. Takie usługi na dzień dzisiejszy możemy kupić w sieci Plus oraz Cyfrowym Polsacie. Przy czym traktując telefon jak telefon, a nie modem, to w grę wchodzi tylko oferta pierwszego operatora – Cyfrowy Polsat nie daje możliwości rozmów. Zanim przejdziemy do wyników testu działania LTE, trzeba zaopatrzyć się w odpowiednią kartę SIM, którą włożymy do telefonu. W iPhone’ie 5 została ona po raz kolejny zmniejszona. Tym razem do rozmiarów NanoSIM. Aby uzyskać taką kartę, należy zwrócić się do naszego operatora z prośbą o wymianę. W chwili obecnej wszyscy już powinni mieć takie karty w ofercie. Jeśli nie mają, to odszukując w Internecie szablon, możecie przy odrobinie zdolności manualnych dociąć starą kartę do nowego rozmiaru. Wracając do działania LTE, postanowiłem to przetestować w Warszawie i okolicach. Według mapek na stronie operatorów, wszędzie tam powinienem mieć zasięg LTE, co powinno objawić się odpowiednią ikonką zastępującą 3G na ekranie iPhone. Niestety, mimo usilnych testów, nie udało mi się złapać zasięgu LTE, wszędzie miałem tylko 3G, niezależnie czy to na karcie Plus, czy Cyfrowy Polsat. Brak zasięgu wynika zapewne z tego, że jeden i drugi operator nie współpracuje z Apple, a co za tym idzie – ustawienia operatora mają zapewne zablokowaną możliwość przechodzenia na transmisję LTE. Sytuacja zmieni się w przyszłym roku, kiedy to w wyniku konkursu, prawdopodobnie większość operatorów dostanie koncesję na świadczenie usług LTE.
Przy okazji testów LTE postanowiłem sprawdzić, jak zachowuje się transmisja 3G w nowych obsługiwanych przez iPhone’a 5 standardach HSPA+ oraz DC-HSDPA. Testy przeprowadziłem w sieci T-Mobile i byłem naprawdę w szoku. Transfery rzędu 20 Mb/s down nie stanowią w centrum Warszawy żadnego problemu, w okolicach Warszawy szybkość spada do około 12 Mb/s. Więc pozostaje pytanie, po co nam w chwili obecnej LTE, szczególnie, że jak popatrzycie na testy LTE w sieci PLUS, to transfery raczej nie przekraczają wspomnianych 20 Mb/s down. Na plus LTE możemy zapisać wyższe transferu UP, tu jednak pojawia się kolejny problem. iPhone 5, to tak zwany terminal klasy 2, który pracując jako modem LTE, na czas rozmowy przerwie transmisję i wróci do niej dopiero po jej zakończeniu.
Bateria
Większy ekran, plus szybszy procesor, plus transmisja LTE, plus mniejsza obudowa równa się… Takie działanie matematyczno-logiczne może przyprawiać o ból głowy. Apple jednak mimo to obiecuje, że nowy iPhone będzie działał minimalnie, ale jednak dłużej na baterii, niż iPhone 4S. Teoretycznie, ma być to około 8 godzin używania, przy przeglądaniu sieci. Po tygodniu z iPhone’em muszę powiedzieć, że wyniki podane w oficjalnych dokumentach są dość zbliżone do faktycznego stanu. Maksymalny wynik, jaki udało mi się uzyskać, to około 9,5 godziny używania na liczniku. Jednak czasem telefon domagał się włożenia kabelka Lightning już w 6 godzinie pracy. To wszystko zależy od stylu, w jakim używacie waszego telefonu. Niestety, stan dzisiejszej techniki nie pozwala na stworzenie baterii o znacznie większej pojemności, bez powiększania jej rozmiarów. Dlatego czas pracy będzie na razie pochodną rozmiarów samego urządzenia. Musimy się więc jeszcze na jakiś czas przyzwyczaić do noszenia kabla do ładowania zawsze przy sobie. Z drugiej strony, kto używa iPhone przez 9 godzin w ciągu dnia, oprócz mnie?
Trudna decyzja
Przez ostatni tydzień słyszałem głównie dwa pytania – czarny czy biały? Oraz – kupować, czy wystarczy iPhone 4S? Na pierwsze pytanie już odpowiedziałem, wybierając wersję białą. Na drugie pytanie, odpowiedzią może być powyższy tekst. iPhone 5 jest dla mnie idealną kontynuacją serii iPhone’ów. To bezsprzecznie najlepszy iPhone, jaki został stworzony, poprawiony w każdym z możliwych szczegółów. Na tę chwilę, naprawdę nie potrafię sobie wyobrazić, czego jeszcze mógłbym wymagać od smartphone’a.
Czy musisz go mieć? Ja muszę, ale jestem przypadkiem szczególnym. Jeśli Ty, czytelniku, jesteś zwykłym użytkownikiem, to nie musisz się obawiać, że zostając przy modelu poprzednim, masz sprzęt nie “na czasie”. Apple, jak żadna inna firma, daje pełne i natychmiastowe wsparcie, w postaci najnowszego systemu operacyjnego, nawet dla telefonów, które weszły na rynek 4 lata temu.
Komentarze: 13
Wszystkie? Seriously?
Tutaj są najgorsze: https://imagazine.pl/2012/12/18/recenzja-iphone-5/
Ale recenzje piszecie świetne:)
Rozumiem, że skoro wszystkie to nawet oficjalne Apple?
Zacznij Wojtku pstrykać zdjęcia smartfonem, wtedy może zadowolisz marudy ;) – a tak na poważnie to uważam że akurat do zdjęć to się nie ma co przyczepić…
To ja może opiszę swoją chyba dość ciekawą sytuację. Kilka dni kupiłem swego iPhone 5(unlocked) białego w Apple Store na 5ave, 50 tydzień, fabryka DN. Zachodzę do domu, odpalam i jest coś nie tak, podczas wibracji coś w nim grzechocze i to nie jest ta soczewka co w każdym ip5 lata, to tzw. rattling noise. Nie wiem zbyt luźny power button czy volume czy coś innego, ale strasznie drażniło ucho.
Nie dawało mi to spokoju bo tak nie może być to z powrotem do Apple Store do Genius Bar i wymiana na inny. Dopiero za 4-tym razem udało się znaleźć idealny model bo na miejscu przy gościu otwierałem i sprawdzałem. Poprzednie jak nie porysowane to odpryski. OK, ip5 jest, z powrotem do domu już wszystko ok, wizualnie ok, nic nie brzęczy, jestem zadowolony. Na drugi dzień wstaję rano, oglądam IP i co widzę? wywaliło na bocznej ramce odprysk tak na 1,5mm i był lekki burchelek pod tym. No nic z powrotem do Genius Bar i znowu wymiana. Dopiero za 9 razem udało się znaleźć idealnie spasowany model, bez porysowań czy odprysków. Poprzednie jak nie porysowane to odpryski a jeden trafił się taki, że co idzie ta uszczelka biała między LCD a obudową była od góry wyjedzona tak na długości z 1,5cm.
9 sztuka okazała się sztuką idealną którą mam do dzisiaj i wszystko jest OK i ta sztuka jest z 49 tygodnia. Wszystkie poprzednie ferelne były z 50 tygodnia.
Słowo jak wygląda wymiana. Do 40 dni cały czas dostaje się nowy komplet zafoliowany, przynosisz wszystko i wszystko oddajesz i dostajesz fabrycznie zafoliowane pudełko z nowym iPhone. Po 40 dniach już wymieniają tylko sam iPhone. OK, procedura jest taka, zabierają mój iPhone i nowy oficjalnie muszą mi sprzedać, ale za 0$ i tak w kółko. Więc tak średnio przez jedną minutę byłem właścicielem kolejnego iPhone przy szukaniu kolejnego dobrego. To w ciągu 2 dni wymieniłem 13 iPhone’ów 5.
Miło mi Ciebie poinformować, że mi żadna soczewka nie lata. :)
Na pechową partię musiałeś trafić. Kupowałem 2 białe piątki z aos obie idealne, znajomi co kupowali białe też wszyscy bez jakichkolwiek zastrzeżeń – jedynie jeden co zamówił czarną miał odprysk.
Być może partia 50week była pechowa. Jak pisałem mój aktualny to 49week i jest idealnie. Ale to nie ma znaczenia, chodzi o sam fakt, że ten proceder nadal występuje i to hurtowo jak widać. 50week to grudzień, świeżo z fabryki a niby Tim miał ten problem z Chińczykami załatwić. Tu nie chodzi o wadliwe wyprodukowany bo to zdarza się, ale chodzi o to, że takie sztuki są wypuszczane do sprzedaży i to z wszelakiego rodzajami defektów. Pewnie pośpiech i na gwałt masowa produkcja każe omijać kontrole techniczne takie jakie powinny być, ale tak to nie powinno funkcjonować.
To ja cos od siebie dodam. Do dnia dzisiejszego włącznie osobiście rozpakowalem 10 iPhone 5. Niektóre od operatorów, inne z ASO inne kupione w fizycznym AS. Żaden absolutnie żaden nie miał żadnych absolutnie żadnych problemów.
“iPhone 4/4S miały rozdzielczość 960 na 640 pikseli, iPhone 5 – 1136 na 640 pikseli. Te dodatkowe 76 pikseli…”
176 pikseli.
112640 pikseli wiecej :] 176 linii wiecej jesli chodzi o scislosc :]
Jak to jest z tym Plusem i iPhonem 5? Oficjalnie plus twierdzi, że ich LTE nie działa z iPhonem. Wyżej w artykule piszecie, że tylko u nich działa. Jak to jest? Testował ktoś?
OK – już wiem – LTE w iP5 nie działa w plusie…