Recenzja CooKoo Watch
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 2/2013
Mężczyzna może używać tylko dwóch rodzajów biżuterii. Wiecznych piór i zegarków. Pióro musi być wieczne, a zegarek może być Smart.
Kiedyś, gdy byłem jeszcze bardzo młodym człowiekiem, pewien starszy i powszechnie szanowany Pan, powiedział mi, że mężczyzna może używać tylko dwóch rodzajów biżuterii: wiecznych piór i zegarków. Dobre pióro wieczne mam, ale nie używam go, bo jak większość z Was nie pamiętam, kiedy użyłem tradycyjnego środka piśmienniczego do czegoś więcej, niż parafka pod kredytem. Zaś na polu zegarków poległem, zakochując się w nich bez pamięci. Mam kilka sztuk, każdy na inną okazję. Inny jest na wyścig Formuły 1, inny do pracy, inny na imprezę, kolejny do nurkowania. W ostatniej kategorii możemy rozróżnić dwie podkategorie: inny do rekreacyjnego, a inny do bardziej technicznego nurkowania. Ogólnie rzecz biorąc, łatwiej jest mi wyobrazić sobie wyjścia z domu bez zegarka, niż bez iPhone’a. Jeśli mnie znacie, choćby z moich artykułów, to wiecie jak dużą wagę ma to wyznanie. Zegarek CooKoo Watch jest więc dla mnie idealny. Mając go na ręku, nigdy nie zapomnę zabrać ze sobą iPhone’a.
Tradycyjne wzornictwo, nowoczesna technologia
W ostatnim czasie pojawiło się sporo projektów zegarków integrowanych ze smartphonami. Wszystkie one mają dwie cechy wspólne – komunikację za pomocą Bluetooth Smart (4.0) oraz wzornictwo, które nie przypadnie do gustu fanom tradycyjnych zegarków.
CooKoo Watch wyróżnia się właśnie w tej drugiej kategorii, bo wygląda jak tradycyjny i do tego całkiem ciekawy zegarek sportowy. Możemy go kupić w dwóch podstawowych kolorach – czarnym i białym – oraz kilku edycjach specjalnych. Do testów w iMagazine dostaliśmy wersję białą. Koperta zegarka wykonana jest ze średniej jakości plastiku, ale zwieńczona bardzo ładnym, stalowym pierścieniem. Pod szkiełkiem, które niestety nie jest szafirowe, kryje się minimalistyczny cyferblat. Mimo, że jest on również wyświetlaczem powiadomień z iPhone’a, to na pierwszy rzut oka wcale tak nie wygląda. Niestety, jak stwierdziłem w dalszych testach, czasem i drugi rzut oka nie wystarcza. Na cyferblacie, przez cały czasu używania zegarka, bardzo mi brakowało wyświetlania daty oraz wskazówek, które widoczne byłyby również w nocy. Na szczęście, mamy przycisk podświetlenia, który ratuje nas w krytycznych momentach. Dekiel koperty również został wykonany ze stali i umożliwia samodzielny dostęp do baterii CR2032, czyli popularnej “pastylki”. Powinna ona zapewnić działanie zegarka przez okres około jednego roku.
Z telefonu na nadgarstek
Koperta posiada cztery przyciski sterujące oraz klasyczną koronkę do nastawiania czasu. Pozytywnym zaskoczeniem jest jej wodoodporność. Wprawdzie jest to tylko wodoodporność na poziomie 5 ATM, ale to powinno wystarczyć do bezproblemowego używania na basenie.
Istotnym elementem w zegarku jest pasek, który w tym przypadku jest gumowy, w tym samym kolorze, co koperta. Pasek, mimo że na początku na to nie wygląda, jest bardzo wygodny. W połączeniu z dużą, ale również wygodną kopertą powoduje, że zegarek naprawdę dobrze leży na ręku. Oczywiście problemem będzie schowanie go pod ciaśniejszym mankietami koszuli lub bluzy, ale to problem każdego dużego zegarka.
W założeniu, zegarek ma być przedłużeniem naszego centrum powiadomień – z telefonu, na nadgarstek. Niestety, sposób implementacji tego rozwiązania nie jest idealny. Nie wnikając w to, czy to wina API iOS, czy niedopracowana aplikacja, informację otrzymamy jedynie o połączeniach przychodzących i nieodebranych, wiadomościach z Facebook’a, przypomnieniach z kalendarza, niskim poziomie baterii oraz utracie zasięgu. Brakuje bardzo powiadomień o wiadomościach SMS i zdarzeniach Twitterowych. Producent zegarka obiecuje jednak, że funkcjonalność aplikacji będzie się zwiększała.
Niestety, bez zmiany hardware’u, nie uda się zmienić czytelności powiadomień na wyświetlaczu. Od razu muszę wytłumaczyć – na cyferblacie nie zobaczymy treści wiadomości, ani informacji o tym, kto dzwonił. Wyświetli się jedynie ikona, informująca o nieodebranym połączeniu lub zbliżającym się terminie w kalendarzu. Jeśli będziemy mieli odrobinę szczęścia, to na ekranie zegarka uda nam się zobaczyć taką ikonkę. Niestety, szczęście jest wymagane, bo wyświetlacz jest wybitnie nieczytelny. Możliwość podświetlenia ekranu pomaga zaledwie odrobinę. Na szczęście, powiadomienia są także sygnalizowane wibracjami i dźwiękiem.
Uwaga, zapomniałeś iPhone’a
Oprócz możliwości informowania o zdarzeniach, zegarek ma jeszcze kilka ciekawych funkcji. Możemy go użyć jako zdalnego spustu migawki w aparacie, możemy za jego pomocą odnaleźć zagubionego iPhone’a (o ile jest w zasięgu BT), oraz będzie nas informował o tym, że wyszliśmy z domu/pracy zapominając o telefonie. Ta ostatnia funkcja jest bardzo ciekawa i teoretycznie może się przydać np. podczas wieczornych wypadów do baru. Niestety, ma swoje wady. Po pierwsze, jeśli jesteśmy w domu i mamy podłączony zegarek, to aby nie wzbudzić alarmu, musimy zabierać go nawet do toalety. Po drugie, alarm o tym, że zostawiliśmy telefon, jest dość dyskretny i mogę sobie wyobrazić sytuację, w której informację taką przeoczę, lub zignoruję.
Zegarek jest kompatybilny z iPhone’em 5, iPhone’em 4S, iPadem (3 i 4 generacji) i wymaga zainstalowania, dostępnej bezpłatnie w App Store, aplikacji COOKOO. Brak kompatybilności z iPhone’em 4 spowodowany jest brakiem wsparcia w tym modelu transmisji Bluetooth Smart. Ten rodzaj transmisji danych miał w swoim założeniu posiadać dwie cechy: małą konsumpcję energii oraz łatwość zestawiania połączeń. Niestety CooKoo Watch udowadnia nam, że rzeczywistość może być różna od papierowych faktów. Z moich testów wynika, że używanie zegarka powoduje zwiększenie zużycia baterii w telefonie o około 30 %. Łatwość połączeń to też czasami fikcja. Jeśli telefon z zegarkiem się rozłączy, to teoretycznie powinno wystarczyć wejście do aplikacji i kliknięcie na nasz zegarek. Teoretycznie. W praktyce często musiałem wyłączyć i włączyć BT w telefonie, aby wznowić utracone połączenie.
Modny, ładny…
CooKoo Watch to fajny projekt. Modny, ładny, ciekawy, gadżeciarski i niedrogi zegarek. Kosztuje 399 zł, co wydaje się być dobrze dobraną ceną. Niestety, ma swoje wady, pomijając tę, której nie da się wyeliminować, czyli słaby wyświetlacz, którego użycie spowodowane jest prawdopodobnie chęcią zapewnienia małego zużycia prądu. Największe wady wydają się siedzieć w oprogramowaniu. Częsta utrata połączenia zegarka z telefonem, duże zużycie prądu w telefonie, ograniczona możliwość notyfikacji, to rzeczy, które denerwują. Są na szczęście w dużym przypadku zależne od oprogramowania, zaś to ma fantastyczną cechę – zawsze można je poprawić. Zegarek więc zostaje na moim nadgarstku i czeka na nowe wersje softu. Będę na nie oczekiwał tak samo niecierpliwie, jak na nowe wersje iOS.
Ocena iMagazine 4,5/6
To 0,5 dane na zachętę.
Komentarze: 8
Jakaś obsesja i moda na Zegarki nastała?
A to wszystko dzięki Apple i kontrolowanym przeciekom. Gdyż dotychczas każdy szanujący się Apple User nie nosił zegarka, skoro ma telefon wyświetla godzinę – a przy tym może zabłysnąć iż posiada właśnie fajfona.
Kupiłem jako prezent dla siostrzenicy i zegarek naprawdę wymiata :)
szkoda ze nie obsługuje powiadomień sms i przychodzących maili – przynajmniej moja kókoołka z 4S – albo nie potrafię tego ustawić choć wydawało mi się że po parowaniu powinno dzialać z automatu
Nie działa powiadomienia sms i mail, opisy na różnych stronach to jakas wymyślona bajka