Bowers & Wilkins Z2 — test i recenzja
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 5/2013
Mały Zeppelin nazwany został zdrobniale Z2 i cały świat hi-fi ma dokładnie taki sam syndrom, jak ten z nowonarodzonym dzieckiem w idealnej rodzinie. Wszyscy chcą go dotknąć, pobawić się z nim i oczywiście posłuchać.
Pojawienie się nowego modelu Z2 w rodzinie B&W można porównać do narodzin dziecka w rodzinie, w której ojciec jest przystojniakiem, a mama top modelką. Każdy oczekujący na to dziecko wiedział, że będzie piękne, cudowne i, jak to się mówi, do schrupania. Gdy maleństwo pojawia się na świecie, absolutnie wszyscy chcą go dotknąć, pobawić się z nim i oczywiście posłuchać.
Przez rodzinę mam na myśli rzecz jasna tatę, czyli Zeppelina i mamę, czyli Zeppelina Mini – ta niewiarygodnie cudowna para po prostu musiała doczekać się potomstwa. Mały Zeppelin nazwany został zdrobniale Z2 i cały świat hi-fi ma dokładnie taki sam syndrom, jak ten z nowonarodzonym dzieckiem w idealnej rodzinie. Miałem też tak i ja, dlatego na wiadomość o tym, że mały Z2 jedzie do mnie na testy, zareagowałem jak Robert Lewandowski, po trzeciej bramce z Realem.
Lubię rozpakowywać urządzenia Bowers & Wilkins, uwielbiam to uczucie pewności, że to, co za chwilę wyciągnę z pudełka, mnie nie rozczaruje. Tak było i tym razem, maluch Z2 wygląda pięknie, ten ceniony minimalizm B&W niczym nie został naruszony. Trafiła do mnie wersja czarna i to dosłownie czarna, bo każdy element konstrukcji ma tylko taki kolor, co wygląda wspaniale. Największą uwagę przykuwa górna część głośnika, a to za sprawą trzech rzeczy. Po pierwsze: jest bosko wyprofilowana, po drugie: gumowany materiał jest tak świetny, że chce się go non stop dotykać, no i po trzecie: posiada nowy dock Lightning. To właśnie Lightning wyróżnia Z2 z rodziny, a dzięki niemu wielu użytkowników iPhone’a 5 w końcu doczekało się solidnej stacji dokującej. Bardzo fajnie B&W umieścił nowy dock, ponieważ osadzony jest on nisko w obudowie, a to powoduje, że gdy jest nieużywany, to go nie widać. Na górze zaraz obok docka znajdują się dwa dotykowe, pokryte takim samym materiałem jak cała góra przyciski plus i minus, które pracują z niesamowitą dokładnością.
Wykończenie przedniej część Z2 to delikatnie zakrzywiona metalowa drobna siatka maskująca dwa pełnozakresowe przetworniki. Dopełnieniem frontu jest dobrze znany napis „Bowers & Wilkins” oraz mała dioda informująca nas o stanie głośnika. Nic więcej do szczęścia nie jest potrzebne, minimalizm przede wszystkim. Tylna ściana głośnika to głównie nowy system bass reflexu, opatentowany i nazwany przez inżynierów B&W Flowport. Na tyle znajduje się również stare złącze Ethernet oraz niezastąpione pod względem kompatybilności 3,5-mm złącze jack.
Rewelacyjnym posunięciem producenta było stworzenie dwóch wersji kolorystycznych Z2 (czarnej i białej). To ewidentne zagranie pod iPhone’a 5, wybór kolorystyki w salonie B&W będzie zależał tylko i wyłącznie od tego, jaki iPhone znajduje się w naszej kieszeni. Zero jakiegokolwiek zastanawiania się, ponieważ biały iPhone w białej stacji wygląda równie doskonale jak czarne zestawienie. Tworzą ze sobą idealną parę jak Brad Pitt z Angeliną Jolie albo Jay-Z z Beyonce, i zaznaczam, że nie chciałem, żeby w żaden sposób brzmiało to rasistowsko.
Całość wyglądu dobrze uzupełnia wiadomość, jaką przekazuje B&W na temat budowy głośnika, a mianowicie o materiałach, jakie zostały użyte. Obudowa Z2 została stworzona z materiału ABS, który został wzmocniony włóknem szklanym, co dodaje tak ważnej dla głośnika sztywności. Na koniec wizualnych doznań zostaje ten piękny, unikalny pilot od B&W – bardzo się cieszę, że producent nie starał się zmieniać rzeczy idealnych.
Nie dajcie się zwieść bobasowi Z2, to nie jest tak, że on tylko leży i ładnie wygląda, najmłodsze dziecko Bowers & Wilkins sporo też potrafi. Nie dość, że dzięki Lightning jest nowocześniejszy od swoich staromodnych rodziców z dużym dockiem, to jeszcze posiada ich najbardziej zaawansowaną i dokładnie dopracowaną funkcję AirPlay. Tak jak ma to miejsce w przypadku pilota, tak też w AirPlay B&W nie musiał nic zmieniać.
Szybkość, dokładność i niezawodność tego systemu w poprzednich modelach została doceniona przez wszystkich użytkowników, dlatego też specjaliści z B&W przenieśli ją do najmłodszego modelu Z2. W praktyce wygląda to bardzo prosto. Ściągamy aplikację Bowers & Wilkins Control, odpalamy i wyszukujemy urządzeń w pobliżu. Po chwili ukazuje się nasz model Z2, wybieramy sieć Wi-Fi, do której chcemy podłączyć głośnik i naciskamy Start. To wszystko, żeby bezprzewodowo przesyłać muzykę z każdego nadgryzionego urządzenia podłączonego do tej samej sieci, czyż nie pięknie? Oprócz złącza Lightning i AirPlay zostaje nam jeszcze awaryjne wejście w postaci 3,5-mm jacka, co nie ukrywam – cieszy mnie. Zawsze mogę podłączyć się do mixera i posłuchać muzyki z analogowych płyt, bądź podłączyć któregoś ze starszych iPodów.
Gdy już dobrze przyjrzeliśmy się maluchowi, zapoznaliśmy się z jego możliwościami komunikacyjnymi, przyszedł czas na sprawdzenie, jak on potrafi zapłakać. Często jest tak, że małe dziecko zaskakuje tym, że z tak małego ciała potrafi wydobywać tak głośne i mocne dźwięki. W tym przypadku jest podobnie, Z2 również zaskakuje, ale trochę w inny sposób. Nie jest niewiarygodnie głośny, ale za to niesamowicie dojrzały jak na swoje gabaryty. Bardzo pozytywnie zaskakuje w średnich częstotliwościach, pierwszy raz spotykam się z tak małym głośnikiem, który tak dobrze daje środkiem. Słyszałem już wybitnie mocny bas z małych urządzeń, ale wtedy środek dźwięku praktycznie nie istniał. W przypadku nowego B&W bas nie jest bardzo mocny, ale za to jest na miejscu – tam, gdzie trzeba odpowiednio długi bądź krótki, ale treściwy. To tworzy dźwięk, który jest najmniej oszukany czy przekoloryzowany, co jest bardzo trudne do uzyskania przy tak małej powierzchni głośnika.
Dobrze się słucha Z2 nie za głośno, bo nawet wtedy dynamika dźwięku jest na wysokim poziomie, a jak wiadomo nie jest to łatwe do osiągnięcia. Kolejnym pozytywnym czynnikiem i to już można nazwać standardem w B&W jest to, że Z2 może grać na maksa, nie psując przy tym w znaczący sposób jakości dźwięku.
Wszystkie te cechy udowadniają tylko to, co wiedzieliśmy już przed testem. B&W nie zawodzi nigdy, tworzy urządzenia bliskie doskonałości, mimo nieniskich cen satysfakcja po zakupie zawsze zwraca nam wydane pieniądze w 100%.
Myślę, że państwo Zeppelin, po zaprezentowaniu swojego maleństwa całemu światu, mogą spać spokojnie, a nawet powoli w snach rozmyślać już o kolejnym potomku, bo wszyscy zapewne przyjmą go równie dobrze jak Z2.
Dane techniczne
- Przetworniki: pełnozakresowe 2 × 87,5 mm
- Pasmo przenoszenia: 50 Hz – 20 kHz ± 3 dB na osi referencyjnej
- Zakres częstotliwości: 6 dB przy 42 Hz i 22 kHz
- Wyjściowa moc wzmacniacza: 2 × 20 W
- Wejścia: sieciowe (RJ45 Ethernet lub Wi-Fi)
- Wejście Analogowe (3,5-mm mini jack)
- Wymiary (wys. × szer. × gł.): 180 × 320 × 100 mm
- Waga netto: 2,6 kg
- Kompatybilność AirPlay: iPhone, iPod touch i iPad z iOS 4.3.3 lub późniejszym, Mac z OS X Mountain Lion lub Mac i PC z iTunes 10.2.2 lub późniejszym
- Kompatybilność złącza dokującego: iPhone 5, iPod touch (5. generacji) i iPod nano (7. generacji)
Komentarze: 2
Świetnie napisana recenzja.
Tak jak opis Z2 brzmi calkiem niezle, to nie mozna tego powiedziec o sprzecie i jego brzmieniu.
Oczywiscie odczucia zawsze beda subiektywne ale po moich probach moge stwierdzic, ze…
kontra:
– dzwiek ‘pudelkowaty’/zamkniety
– malutka baza stereo
– calkowity brak ‘sceny’
– bardzo male zroznicowanie pasma
– jednostajny bas
– duze znieksztalcenia powyzej polowy zakresu ‘glosnosci’
– wyjatkowo niewygodny pilot
pro:
– solidna konstrukcja
– ladny design
p.s
testowany w domu z uzyciem plikow bezstratnej kompresji (.wav)