Sennheiser – Momentum On-Ear
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 12/2013
Duże doświadczenie firmy w sprzedaży tak różnych słuchawek, dla tak różnych odbiorców dało możliwości do stworzenia idealnie uniwersalnych słuchawek dla wszystkich. Skończyły się już lata produktów, które mogą mieć tylko walory techniczne, teraz producenci muszą starać się dużo bardziej. Słuchawki to teraz produkt bardzo lifestylowy, gadżet, z którym mocno się utożsamiamy.
W ostatnim czasie można zaobserwować na rynku słuchawek nowy trend, który ma już nawet swoją nazwę. Chodzi mi o słuchawki On-Ear, czyli kompromis między małymi dousznymi słuchawkami na miasto a dużymi konstrukcjami do domowego hi-fi. Wielu producentów poszerzyło swoją ofertę właśnie o konstrukcję On-Ear, która idealnie sprawdza się w wielu warunkach użytkowania. Powiem szczerze, że zawsze byłem w tej kwestii konserwatywny. Małe douszne słuchawki to dla mnie jedyny środek przekazywania muzyki od momentu przekroczenia progu mieszkania i nie toleruję w tej kwestii innych słuchawek. Z drugiej strony, gdy tylko wracam w cztery ściany, to od razu na moją głowę wędrują te największe konstrukcje i dzięki nim odcinam się od wszystkiego wokoło.
Mimo że korzystałem już z kilku produktów typu On-Ear, to żaden nie przemówił do mnie na tyle, żebym zmienił zdanie w kwestii używania słuchawek. Kto wie, może ta sztuka uda się firmie Sennheiser, która również zapragnęła poszerzyć swoją bogatą ofertę słuchawek o model Momentum On-Ear. Mam wrażenie, że cały projekt jest niewiarygodnie szczegółowo przemyślany i Sennheiser uderza w bardzo dużą grupę klientów. Skończyły się już lata produktów, które mogą mieć tylko walory techniczne, teraz producenci muszą starać się dużo bardziej. Słuchawki to teraz produkt bardzo lifestylowy, gadżet, z którym mocno się utożsamiamy. Przed zakupem oprócz odsłuchu ważny jest sposób, w jaki producent chce nam sprzedać swoje dziecko. Konkluzja jest taka, że wszyscy lubimy ładne rzeczy i koniec. Sennheiser dobrze o tym fakcie wie ze względu na swoje olbrzymie doświadczenie w kwestii słuchawek. Dużo bym postawił na to, że jeśli byśmy połączyli wszystkie sprzedane w historii tej firmy słuchawki, to dystans, jaki by osiągnęły, byłby największy ze wszystkich producentów na świecie.
Jeśli chodzi o Momentum On-Ear, to od samego początku, czyli od sposobu opakowania można odczuć, że mamy do czynienia z produktem z górnej półki. Ciekawe, przyciągające wzrok pudełko kryje dodatkowo jeszcze dwa sposoby pakowania. Podoba mi się solidnie wykończony zamszowy futerał, który jest miękki, co zdecydowanie umożliwia podróżowanie. Dodatkowym zabezpieczeniem słuchawek jest jeszcze delikatny woreczek z mikrofibry. Pierwsze wrażenie można zdecydowanie odhaczyć ptaszkiem, Sennheiser dobrze sprzedaje swój produkt. Dostajemy się w końcu do samych słuchawek i bierzemy Momentum On-Ear w swoje ręce. Gdybym robił to z zamkniętymi oczami, to chyba próbowałbym wepchnąć te słuchawki głęboko w swoje uszy. Ich waga zdecydowanie bliższa jest konstrukcją dousznym niż nausznym. Ważą 160 gramów, czyli sporo mniej niż złoty łańcuszek przeciętnego nowobogackiego Rosjanina.
Wygląd i konstrukcja to kolejna rzecz, która uświadomiła mi jak bardzo przemyślanym produktem jest Momentum On-Ear. Całkiem sprytnie wymyślił sobie wszystko Sennheiser. Od razu skojarzył mi się każdy pobyt w sklepie Ikea, wszystko zrobione jest w taki sposób, że nie może się nie podobać. Zachowawczy, ale bardzo ładny dizajn trafia do olbrzymiej liczby klientów i każdy znajdzie w tych słuchawkach coś, co na pewno się spodoba. Tym bardziej, że niemiecki producent zadbał, żeby dokładnie tak było. Model swoich słuchawek wykonał w tak szerokim i tak dobrze dobranym zestawieniu kolorów, że nawet prostemu facetowi nieodróżniającemu czerwonego od różowego któryś z nich przypadłby do gustu. Coś mi się wydaje, że to strzał w dziesiątkę.
Użyte do produkcji materiały to również przemyślane i sprawdzone produkty, które świetnie się sprawdzają. Stelaż wykonany ze szczotkowanej stali jest bardzo prosty, przez co niezwykle funkcjonalny. Nauszniki przesuwamy po szynach w taki sposób, że możemy bardzo precyzyjnie dobrać odpowiedni dla nas rozmiar. Okazuje się, że najprostsze rozwiązania wymyślone zapewne jeszcze w starożytności są najlepsze. Przesuwane nauszniki są ciekawie umieszczone w prowadnicach, połączonych efektownie ze szczotkowanym logiem firmy. Materiałem wykończenia muszli nauszników jest miękka alcantara i sprawuje się idealnie w swojej roli, nie poci ucha, a w dotyku jest przyjemna.
Z całej budowy słuchawek najbardziej podoba mi się góra, czyli wykończenie stelaża spoczywającego na naszej głowie. Mam taki nawyk, że często jak coś oglądam bądź zastanawiam się tak jak teraz, co napisać, to kładę ręce na głowie. W tym miejscu muszę podziękować firmie Sennheiser, za niezwykle cienkie i przyjemne rozwiązanie zastosowane w Momentum On-Ear. Nigdy jeszcze w słuchawkach nausznych nie trzymałem tak wygodnie rąk na głowie, dzięki. Całość wykonana jest prosto, porządnie i z dużym smakiem, a co najważniejsze Momentum On-Ear są wygodne nawet przy długim używaniu w domu.
Przyczepić się mogę do dwóch rzeczy. Po pierwsze fajnie by było, gdyby miały możliwość złożenia, co przy słuchawkach On-Ear na pewno byłoby dodatkowym plusem. Drugą sprawą jest nie za dobra izolacja dźwięku, nawet gdy słuchałem nie za głośno, to moja druga połowa zwracała mi uwagę, żebym przyciszył. Nie chciałem tego robić, bo dźwięk, jaki wydają z siebie słuchawki, wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Sposób, w jaki grają Momentum On-Ear stawia kropkę nad i w kwestii, o której pisałem na samym początku. Chodzi mi o przemyślaną konstrukcje Sennheisera.
Spryciarze zrobili słuchawki dla milionów, jestem absolutnie przekonany, że ten model będzie schodził tak dobrze, jak gumowce na deszczowym festiwalu. Nie kojarzę, żebym słuchał tak dobrze zbilansowanych słuchawek, w żadnym zakresie częstotliwości te słuchawki nie starają się popisywać. Można wyróżnić niskie tony, które są świetne i soczyste, ale na pewno nie zagłuszają innych dźwięków. Oczywiście słyszałem lepsze słuchawki, ale chyba nie słyszałem tak uniwersalnych. Nie ma muzyki, w której się nie sprawdzają, mają taką przyjemną ciepłą barwę, że nawet numery złej jakości tak bardzo nie drażnią. W tej kwestii bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły.
Kolejną rzeczą, która przyciągnęła moją uwagę, była świetna separacja stereo – w pewnym momencie czułem się tak, jakbym oglądał mecz Agnieszki Radwańskiej. Kręciłem głową w lewo i w prawo, szukając gitarzysty czy saksofonisty, ale zawsze na froncie wyraźnie słyszałem dobrze umieszczony wokal. Wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że Sennheiser od początku do końca wiedział, co robi. Duże doświadczenie firmy w sprzedaży tak różnych słuchawek, dla tak różnych odbiorców dało możliwości do stworzenia idealnie uniwersalnych słuchawek dla wszystkich. Kurczę, ten projekt jest tak zrównoważony i tak kompletny od początku do końca, że nie wiem, do czego się przyczepić. Kto wie, może nawet ja zacznę korzystać ze słuchawek On-Ear, oczywiście Momentum On-Ear.
Dane techniczne
Typ słuchawek: dynamiczne, nauszne, zamknięte
Pasmo przenoszenia: 16 Hz – 22 kHz
Impedancja: 18 omów
Czułość: 112 dB
Długość kabla: 1,4 m
Rodzaj wtyku: 3,5 mm
Waga: 160 g
Cena: 849 zł