Mastodon

Byword – mój zestaw do pisania

3
Dodane: 10 lat temu

Śmiało mogę napisać, że 99% wpisów publikowanych zarówno tutaj – na stronie www, jak i na łamach iMagazine, powstało przy użyciu aplikacji Byword. Dlaczego wybrałem akurat ją?

Edytorów tekstu jest “od groma i ciut więcej”. Word, Pages, Scrivener, Ullysses, iA Writer, Writer Pro, czy wreszcie wspomniany Byword. Taki wybór pozwala dobrać odpowiednie oprogramowanie pod swoje potrzeby. Część z aplikacji jest bardzo minimalistycznych, pozwalają się skupić przede wszystkim na pisaniu. Inne z kolei pozwalają na pisanie całych konspektów, a nawet książek, dzięki narzędziom, które ułatwiają taką pracę. Książek nigdy nie pisałem (co najwyżej składałem, ale to całkiem inna bajka). Do pisania artykułów nie potrzebuję więc “wodotryskowych” aplikacji. Dlatego mój wybór padł na programy z pierwszej wspomnianej kategorii – minimalistycznych edytorów.

Moja przygoda zaczęła się w chwili, kiedy swój bum rozpoczęła składnia Markdown. W skrócie – pozwala ona na minimalne użycie formatowania tekstu (między innymi pogrubianie, pochylenie fontów) przy pomocy specjalnych, choć banalnie prostych w użyciu znaczników, które łatwo można potem “przetłumaczyć” na HTML [1]. Zaletą korzystania z tego języka jest to, że pliki wynikowe są zwykłymi plikami tekstowymi, które można otworzyć dosłownie w każdym edytorze tekstu, bez względu na to, czy plik taki był stworzony 10 lat temu, czy też powstanie dopiero za 5 lat.

Wraz z rozpowszechnianiem się Markdown, jak grzyby po deszczu pojawiały się coraz to nowe aplikacje wspierające ten język. Pierwszą z nich, która zdobyła największą popularność na OS X był iA Writer. Oczywiście nie omieszkałem jej wypróbować. Jest to program, w którym widać, co jest najważniejsze – pisanie. Pierwsze wersje nie miały nawet w ogóle żadnych ustawień. Był za to świetny tryb Focus pozwalający się skupić na aktualnie tworzonej linijce tekstu. Dodajmy do tego tryb pełnoekranowy (a akurat wtedy pojawił się OS X Lion wprowadzający tę funkcję) i mamy rozwiązanie doskonałe. Ale zaraz, na wstępie pisałem przecież o innej aplikacji.

Problemy z iA Writer zaczęły się w momencie, gdy zacząłem z niego korzystać na dwóch komputerach – jeden z nich miał zainstalowany OS X 10.7 Lion, a drugi OS X 10.6 Snow Leopard (i nie mogłem go wtedy zaktualizować). Okazało się, że teksty tworzone na nowszym systemie zapisywane zostały w jakimś dziwnym kodowaniu i gdy otwierałem je na starszym OSX zamiast polskich znaków miałem “krzaczki”. Jakiś czas wcześniej dokonałem jednak zakupu Byword i nie mogłem się zdecydować, której aplikacji używać, jako głównej. Wspomniana sytuacja przeważyła szalę w kierunku tego drugiego edytora, gdzie problem w ogóle nie występował. Wtedy także zacząłem odkrywać zalety Byword. Aplikacja ta również jest dość minimalistyczna, jednak w odróżnieniu od iA Writera oferuje troszkę więcej opcji. Mamy w niej preferencje, w których przełączyć się możemy między trybem dziennym a nocnym, gdzie ustalimy szerokość kolumny tekstu lub zmienimy font.

Bardzo przypadły mi również do gustu niektóre działania na tekście. Weźmy na przykład linki. W pisowni Markdown zapisuje się je w taki sposób:

[opis linku](link)

W Byword można zaznaczyć jakiś tekst i wcisnąć skrót klawiszowy Cmd ⌘+K. Jednak w zależności od postaci tekstu, będzie on różnie wklejany. Jeśli na przykład zaznaczymy tekst imagazine.pl i wciśniemy powyższy skrót, to znajdzie się on w pierwszej sekcji [opis linku], a kursor zostanie ustawiony między nawiasami w sekcji (link). Jeśli jednak zaznaczymy tekst https://imagazine.pl i wciśniemy skrót tworzenia linków, to zostanie on wklejony do sekcji (link), a kursor będzie się znajdować między kwadratowymi nawiasami w [opis linku]. Tyle tłumaczenia, taka mała rzecz, ale naprawdę bardzo cieszy. Byword również posiada funkcję “koncentracji” na fragmencie tekstu – może to być akapit, ale także pojedyncza linijka. Aplikacja ta wyposażona jest także w podgląd tekstu finalnego (bez znaczników).

Edytor ten (podobnie zresztą jak iA Writer), to nie tylko aplikacja dla OS X, ale również na iOS. Wiadomo, że na ekranie dotykowym nie pisze się tak komfortowo, jak na komputerze, ale niejednokrotnie korzystałem z możliwości tworzenia tekstów na iUrządzeniach (ten na przykład w zdecydowanej większości powstał na iPhonie). A dzięki wykorzystaniu iCloud oraz Dropboksa [2] wiem, że zawsze będę na bieżąco. Pisanie na urządzeniach mobilnych przestaje być jednak trudne, gdy do dyspozycji mamy zewnętrzną klawiaturę. A ostatnia aktualizacja wprowadza jedno, bardzo duże uaktualnienie w tej kwestii – skróty klawiszowe. W tym momencie, bez względu czy pisząc na iPhonie, czy iPadzie, możemy korzystać z tych samych skrótów klawiszowych, jak na wersji desktopowej – pogrubiania tekstu (Cmd ⌘+B), przechylania (Cmd ⌘+I), tworzenia list (Cmd ⌘+L), linków (Cmd ⌘+K) i innych. Nie wyobrażam sobie, żeby osoba, która dużo pisze nie używała skrótów klawiszowych. W przeciwnym razie traci pewnie wiele czasu w swoim życiu. Zastosowanie jednolitych kombinacji przycisków pozwala na płynne przechodzenie w pracy pomiędzy urządzeniem mobilnym a komputerem.

Obydwie wersje Byword oferują także płatną (4,49 €) funkcję bezpośredniego publikowania treści do najpopularniejszych serwisów – Wordpress, Tumblr, Blogger, Evernote oraz Scriptogram. Pozwala ona zaoszczędzić kolejne minuty cennego dziś czasu.

Całość składa się na połączenie, które bardzo mi podpasowało. W połączeniu z innymi narzędziami, jak choćby Alfred (z moją akcją tworzenia nowych dokumentów), czy TextExpander (dostępny również na iOS) Byword stanowi dla mnie idealny zestaw do tworzenia wpisów.

Byword dla OS X kosztuje 8,99 €.

Byword dla iOS kosztuje 4,49 €.


  1. Wszystkich zainteresowanych Markdown odsyłam do wpisu Wojtka Pietrusiewicza tutaj, bądź na oficjalną stronę tego języka.  ↩
  2. Na dobrą sprawę mogę korzystać naprzemiennie z obu chmur, ponieważ teksty z iCloud mam podlinkowane do Dropboksa.  ↩

Maciej Skrzypczak

Użytkownik sprzętu z nadgryzionym jabłkiem, grafik komputerowy, Redaktor iMagazine.pl. Mastodon: mcskrzypczak@c.im

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 3

Mimo iż markdown jest mi całkowicie zbędny, Byword jest moim podstawowym ‘prostym’ edytorem. Notabene, jest moim podstawowym narzędziem przy deformatowaniu tekstu przeklejanego pomiędzy różnymi aplikacjami.