LUXA2 P-MEGA
Wyobraźcie sobie, że w okolicy przerwano dostawy prądu. Akurat w momencie, gdy kończycie maraton „Breaking Bad” i zostały Wam do obejrzenia ostatnie trzy odcinki, a bateria iPada… pada. Jeśli Was to przeraża, to P-MEGA dla Was. Bo jest mega.
Miałem do czynienia już z najróżniejszymi power bankami: wbudowanymi w urządzenie o innych funkcjach, zintegrowanymi z obudowami, a także wyspecjalizowanymi wyłącznie w kierunku dostarczania energii. Czegoś takiego jak P-MEGA nigdy jednak nie widziałem. Akumulator (to bardzo trafne określenie, uwierzcie) ma obudowę w kształcie sześcianu o wymiarach 10 × 10 × 10 cm, jest więc duża i dość nieporęczna. Nijak nie mieści się w torbie, którą noszę na co dzień, nie jest to jednak do końca urządzenie stworzone do użytku mobilnego. Do kompletu dodawane jest etui z ekologicznej skóry do przenoszenia, w sam raz, jeżeli zdecydujecie się zapakować power bank do walizki. Obudowę P-MEGA wykonano z kiepskiej jakości plastiku, bardzo łatwo się rysuje, a do tego trzeszczy. Na spodzie znalazły się nawet cztery gumowe podstawki, niestety jedną z nich niemal natychmiast zgubiłem (a może i w ogóle jej nie było). Górna część urządzenia posiada świecący na niebiesko element, sygnalizujący pracę urządzenia. Podczas ładowania jego światło pulsuje, ale można wyłączyć ten efekt. Na górze, pod plastikiem, ukryto natomiast cztery diody wskazujące poziom naładowania urządzenia.
Porty USB do ładowania rozmieszczone zostały na dwóch bokach, w dość dużych odległościach od siebie. Po jednej stronie umieszczono wyjścia 1-amperowe, po drugiej natomiast 2-amperowe. Dzięki temu na wyjściu otrzymujemy nawet 10 W, co pozwala szybko naładować iPada, a także nowe iPhone’y, które potrafią wykorzystać do ładowania tak dużą moc. Łącznie do dyspozycji oddano aż sześć portów USB, po trzy każdego rodzaju. Czyli można ładować naraz nawet sześć urządzeń. Sześć. W tym trzy iPady. Bateria ma gigantyczną pojemność 41 600 mAh, co nawet przy sprawności około 70% daje kilkunastokrotne naładowanie smartfona i trzykrotne naładowanie tabletu. Wyjeżdżacie więc na tydzień w Bieszczady, zabieracie P-MEGA, a po powrocie korzystacie z niego jeszcze przez kilka dni. To jest niesamowite. Olbrzymia pojemność okupiona została koniecznością ładowania urządzenia bezpośrednio z gniazda sieciowego. Czas zapełnienia akumulatora również jest długi, pełne ładowanie trwa aż 12 godzin. Jeśli sprzęt nie jest używany przez kilkanaście dni, to potrafi się też sam rozładować.
P-MEGA to nie urządzenie dla wszystkich. Jego wymiary oraz waga sprawiają, że używanie go mobilnie staje się całkowicie niewygodne. Podczas wyjazdów w kilka osób jest jednak niezastąpione – postawione na stole może służyć za źródło energii kilku osobom jednocześnie. Jedna osoba nie jest w stanie zużyć tak dużo energii. A jeśli już spróbuje, to potrzeba na to naprawdę wiele czasu.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2014