Recenzja Yamaha HPH-M82
Z ratunkiem przed wojną domową na front trafił model HPH-M82 produkowany przez armię zwaną Yamaha. Cenowo zeszliśmy na ziemię, a może nawet spadliśmy z nieba bez spadochronu. HPH-M82 to nowy model z serii przenośnej Yamahy, który skierowany jest do bardzo szerokiej grupy odbiorców, a − co za tym idzie − cena jest przystępna.
W ciągu ostatniego roku, dzięki współpracy z iMagazine, moja głowa i moje uszy czuły się jak dyrektor dużej korporacji podróżujący po całym świecie tylko najlepszymi liniami lotniczymi. Oficjalnie trzeba napisać, że zostałem rozpieszczony jak europoseł. Szczególną uwagę skierowałbym na sprzęt, który jest najbliższy memu sercu, czyli na słuchawki. Często słyszałem opinie, że wybór, jaki proponujemy naszym Czytelnikom, jest podobny do tego, jaki słyszy klient w salonie Ferrari. „Polecam Panu model 458 Italia, chyba że lubi Pan wiatr we włosach, wtedy lepszym wyborem będzie model California”. Faktycznie był taki okres, że na mojej głowie gościły tylko takie słuchawki, za które trzeba płacić w ukryciu przed swoją drugą połową. Tym bardziej ucieszyłem się z modelu, jaki tym razem trafił na moją rozpieszczoną głowę. Kubeł zimnej wody by się przydał! Nie mówię tu o mojej głowie, ale raczej o moim zacnym planowaniu budżetu rodzinnego. Z ratunkiem przed wojną domową na front trafił model HPH-M82 produkowany przez armię zwaną Yamaha. Cenowo zeszliśmy na ziemię, a może nawet spadliśmy z nieba bez spadochronu. HPH-M82 to nowy model z serii przenośnej Yamahy, który skierowany jest do bardzo szerokiej grupy odbiorców, a − co za tym idzie − cena jest przystępna. 399 zł. Za taką kwotę możemy nabyć słuchawki, które mają zadowolić każdego. Oczywiście, nadal jest to czterysta złotych i wiem, że nie jest to mała kwota, wiem również, że za tyle samo można nabyć ładne, używane felgi do Golfa III. Jednak jeśli chcemy, żeby słuchawki zagrały na akceptowalnym poziomie, który bardziej poprawi Wam humor, niż go pogorszy, to taka kwota jest uczciwa.
Co Yamaha proponuje nam za te cztery stówy? Przede wszystkim ciekawy i nieszablonowy projekt, który przykuwa uwagę, intryguje i sprawia, że mimowolnie nasze oko zatrzyma się na M82. Ten model potwierdza to, co napisałem dosyć dawno o innych słuchawkach tego producenta. Yamaha się mocno zmieniła, a raczej nadal zmienia, czuć spory powiew świeżości i młodości. Model HPH-M82 idealnie pokazuje, że Yamaha nie chce być kojarzona tylko ze starszym, ułożonym jegomościem, który w zaciszu swojego dostojnego lokum przesłuchuje ulubioną muzykę klasyczną. Nowoczesny i agresywny styl w połączeniu z możliwością wyboru pośród szerokiej gamy szalonych kolorów mówi jednoznacznie „LANS”. Takim zagraniem Yamaha kupuje sobie serca młodych ludzi, a przecież wiadomo, że to duża grupa potencjalnych klientów. Najważniejszą częścią projektu na pewno były nauszniki i sposób, w jaki łączą się one z pałąkiem. Nauszniki są w nietypowym kształcie, który przypomina diament #bogatość. Jednak to ta część, która łączy je z pałąkiem, jest najważniejsza. W tym miejscu Yamaha postarała się najbardziej. Moim zdaniem jest to świetne nawiązanie do motocykli produkowanych przez tę firmę. Pięknie wygięte kształty wyglądają tak, jakby dopracowywane były w tunelu aerodynamicznym. Ten element jest jak orgazm na koniec udanego seksu, po prostu nie wyobrażam sobie, że mogłoby go zabraknąć. Trzeba przyznać, że dizajn tego modelu może najbardziej wpłynąć na dobrą sprzedaż, marketingowo piękna zagrywka. Trudno sobie wyobrazić, żeby komuś nie spodobały się słuchawki HPH-M82, po prostu wystarczy dobrać odpowiednie dla siebie zestawienie kolorów, a tych jest tyle, że nawet wymagająca studentka ASP powinna dać sobie z tym radę. Można szukać uszczypliwości w stronę Yamahy pod względem materiałów, które nie są zbyt górnolotne. Plastik i materiały użyte na nausznikach mogą zużywać się i tracić na swoim pięknie dosyć szybko. Być może w tym miejscu trzeba cofnąć się do początku tekstu i przypomnieć sobie o tym, jak to w ostatnim czasie rozpieszczony byłem przez słuchawki za kwoty często czterokrotnie wyższe. Mimo wszystko uważam, że Yamaha mogła pokusić się o jakiś skromny pokrowiec na HPH-M82.
Przejdźmy teraz do wygody i funkcjonalności, bo przyznam się, że tego punktu mocno się obawiałem. HPH-M82 nie są dużą konstrukcją, która raczej bardziej sprawdzi się na mieście niż przy długim przesłuchiwaniu płyt w domowym zaciszu. Jak się okazuje, Yamaha tak skroiła te „diamentowe” nauszniki, że ku mojemu zdziwieniu moja rozpieszczona głowa nie poczuła się jak wywieziona na daleki wschód. Jasne, nie jest to pięciogwiazdkowy hotel z jedwabnym prześcieradłem i darmowym spa, ale czułem się komfortowo jak w trzech gwiazdkach z wygodnym materacem i przemiłą obsługą. Na uwagę w tym hotelu zasługuje świetny, bardzo praktyczny i dobrze wykonany pilot z mikrofonem. Pilot współpracuje z iSprzętem, dlatego nasz hotel na drzwiach wejściowych może nakleić nadgryzione jabłko.
Nie rozumiem tylko zastosowania przewodu słuchawkowego do obydwu nauszników, po co to komu? Sam przewód bardzo OK, solidny, nieplączący się materiał, po którym widać, że przeżyje niejedno, ale naprawdę chciałbym go mieć tylko po jednej stronie słuchawek.
Dobra, jeśli komuś udało się dotrwać do tego miejsca, to teraz dowie się, jak dużo zimnej wody z tego kubła wylała na mnie Yamaha. Najlepiej nazwać zaistniałą sytuację rykoszetem, mój ubytek na zdrowiu jest bardzo niewielki. Yamaha bardzo mnie zaskoczyła i wcale nie mówię tu o jakości dźwięku, a raczej o tym, jak grają te słuchawki. Model HPH-M82 można porównać do ciekawego przypadku Benjamina Buttona, a dokładniej do momentu, kiedy ciałem był młody, a duchem doświadczony. Zewnętrznie Yamaha jest modnym ziomkiem z osiedla, a wewnętrznie stonowanym profesorem z uczelni. Dźwięk, jaki wydobywają z siebie HPH-M82, to bardzo wyważone częstotliwości, które w małym stopniu odchylają się od siebie. Sporo w tym wszystkim środkowych partii, które brylują i są największym plusem. Słuchawki dają sporo ciepła, które bardzo lubię, a przy tym nie są mocno stłumione przez mocny bas, co często zdarza się producentom. Trochę szkoda, że czasami trudno wycisnąć z nich odpowiednią górę, i to właśnie jest zdecydowanie najsłabszą stroną tego modelu. Dźwiękowo ten produkt nie do końca pasuje mi do młodzieży i do muzyki, nazwijmy to, rozrywkowej. Charakterystyka stylów, w jakich gra model HPH-M82, to bardziej spokojne, relaksacyjne, jazzowe, soulowe rzeczy, świetnie sprawdzą się również w klasyce. Dużym plusem, który mocno niweluje te niedociągnięcia na górze i dole, jest świetna stereofonia. Jestem pewny, że dużo ludzi doceni taki produkt, bo to bardzo dobry poziom przy tej cenie, martwię się tylko, czy swoim wyglądem trafią do odpowiedniej grupy odbiorców. Być może stanie się też tak, że Yamaha rozbije bank i upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Z modelem HPH-M82 mają takie możliwości.
Ocena
Design: 5/6
Jakość wykonania: 4/6
Wydajność: 4/6
Ocena iMagazine: 4/6
Dane techniczne
Przetworniki: Dynamiczne 40 mm, słuchawki zamknięte
Impedancja: 46 Ohm
Moc wejściowa: 300 mW
Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
Skuteczność: 105 dB
Długość przewodu: 120 cm
Złącze przewodu: Jack 3,5 mm
Waga: 150 g
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 10/2014