I co z tą erą post-PC?
Miałem piękną wizję – będę pracował wyłącznie na iPadzie. Tablet Apple będzie moim głównym narzędziem do pisania, obróbki zdjęć i szeroko pojętego tworzenia treści. Czasami będę się wspomagał starym, wciąż dobrym iPhone’em 4S. To była cudowna wizja, którą nawet udało mi się zrealizować. Ale rzeczywistość czyhała za rogiem z ogromnym młotem i obróciła moje marzenie w pył. Czekała jednak aż pół roku, aby zadać śmiertelny cios.
Piszę to ze smutkiem, ale zrezygnowałem z pracy w trybie „iPad only”. Sprzedałem mojego cudownego iPada Air (uważam, że to najpiękniejszy sprzęt Apple, jaki do tej pory powstał) i wyposażyłem się w także wspaniałego, jednak zupełnie odmiennego, MacBooka Air.
I nie zrobiłem tego dlatego, że iPad Air nie dawał sobie rady wydajnościowo. Pracowałem na nim codziennie po kilka godzin i bateria starczała mi spokojnie na dwa dni intensywnego użytkowania. Nie zrezygnowałem z opcji „iPad only” ze względu ekran – ten w tym urządzeniu jest genialny do każdego zadania, przed jakim go postawiłem.
iPad Air to naprawdę mobilne urządzenie – lekkie a jednocześnie wytrzymałe. Nigdy nie udało mi się go zamulić. Nigdy się nie zawiesił. Nigdy mnie nie zawiódł w kluczowym momencie. Czasami jednak zawodziła mnie klawiatura. Od czasu do czasu przestawała się łączyć z iPadem, ale w ciągu pół roku zdarzyło się to zaledwie kilka razy. Mniej więcej tyle samo razy się rozłączała, co musiałem ją naładować. Bateria Belkin Ultimate Keyboard Case dla iPada Air jest naprawdę wytrzymała.
Nie odszedłem od pracy na iPadzie, ponieważ ludzie się dziwnie patrzyli. Choć muszę przyznać, że kiedy niektórzy dowiadywali się, że pracuję wyłącznie na tablecie, to kręcili z niedowierzaniem głowami i podkreślali, że oni na „czymś takim” nie dawaliby rady pracować.
A ja sądzę, że hardware zdecydowanie jest gotowy na erę post-PC. Jak już napisałem, iPad Air jest wytrzymałym urządzeniem, który z wieloma zadaniami radził sobie świetnie. Ale niestety, jak w amerykańskim filmie, musiałem mu powiedzieć, że to nie jego wina, że się rozstajemy. To ze mną jest coś nie tak. A właściwie z software’em, którego muszę używać.
O ile hardware jest gotowy na erę post-PC, tak oprogramowanie musi jeszcze długo nadganiać. I nie mam tu na myśli na przykład edytorów tekstu. Kombinacja iAWriter + Pages sprawdza się i na iPhonie, i na iPadzie, i na Macu. To samo dotyczy obróbki zdjęć, podstawowej edycji filmów czy muzyki, przeglądania internetu, korzystania z mediów społecznościowych i wielu innych podstawowych funkcji, z jakich każdy z nas korzysta co dzień.
Schody zaczynają się, gdy trzeba obsłużyć CMS-a. W żadnym miejscu, w którym pracowałem ani gdzie pracuję obecnie, nie da rady obsłużyć wszystkich funkcji CMS-a z poziomu iPada. Choćby nie wiem jak prosty i szybki CMS to był, to i tak zawsze znajdzie się „coś”. Mimo że sam sprzęt spokojnie poradziłby sobie wydajnościowo z przeładowywaniem i przeliczaniem danych.
Niestety jednak, wciąż żyjemy w czasach, w których rządzą myszka i/lub touchpad. Nie każdy program jest dostosowany do obsługi z poziomu ekranu dotykowego i klawiatury. To wielka szkoda.
iPad „nie umie” też kilku innych rzeczy związanych z oprogramowaniem, ale to nie jest jego wina. Tutaj winnych należy szukać wśród deweloperów, którzy nie mają pomysłu/odwagi, jak skutecznie i funkcjonalnie wykorzystywać ich software na tabletach. Znów nie mam tu na myśli multitaskingu. Mogę bez niego żyć, choć wiem, że dla niektórych to killer feature.
Nadal jednak wierzę w ideę „iPad only”. Bo ten sprzęt jest na to gotowy. Bez dwóch zdań. Muszę jednak poczekać, aż software go dogoni. Zatem nie mówię „żegnaj, ero post-PC”. Mówię: „do zobaczenia za jakiś czas, nie wiem, jak długi, ale do zobaczenia z pewnością”.
P.S. Po tylu miesiącach pracy na ekranie dotykowym ręce same się rwą do ekranu…
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2014
Komentarze: 1
Brawooo.
A wystarczyło posłuchać tzw. “hejterów Apple