Recenzja iPhone 6 i kilka słów o 6 Plus
Nie byłoby premiery nowego modelu iPhone’a bez jakiejś zadymy. W tym roku był to #bendgate – okazuje się, iż można coś wygiąć, jeśli włoży się w to wystarczająco dużo siły lub jeśli się na tym usiądzie.
Nie widziałem jeszcze na żywo wygiętej „szóstki” i nie wiem, jak doszło do wygięcia tych, które widziałem, więc nie będę się w tej kwestii wypowiadał – podpowiem tylko, że swoją noszę w lewej przedniej kieszeni jeansów (Levi’s 504) i nic się z nią nie dzieje. Nowy iPhone to jednak nie tylko sam sprzęt – to również nowy iOS. Być może w przyszłości się to zmieni, ale na dziś obie te rzeczy są ze sobą ściśle powiązane – nowy hardware wprowadza nowe funkcje, które muszą być tak czy inaczej obsługiwane lub chociaż wspierane przez software.
iOS 8
Zeszłoroczna odsłona iOS-a była bodajże najgorszą w historii firmy, jeśli chodzi o jej stabilność i liczbę bugów. Rzecz w tym, że większość ludzi przymknęła na to oko – daliśmy Apple szansę, bo ewidentnie był to ogromny redesign, i to nie tylko redesign wizualny. Na szczęście przy wersji 7.1.x już było stabilnie i wszystko działało bez większych problemów. W tym roku chyba wszyscy spodziewaliśmy się gładkiego wprowadzenia nowości, a trochę ich było. Niestety, nie było to nam dane. iOS 8.0 miał problemy z HealthKit, iOS 8.0.1 uniemożliwił wykonywanie połączeń telefonicznych, co z kolei naprawił 8.0.2. Tym razem Apple nie dostało bezpłatnego karnetu – krytyka posypała się równo. Dzisiaj mamy już iOS 8.1 – miesiąc po premierze 8.0 – który wprowadza między innymi Continuity i, w moim przypadku, jest zaskakująco stabilnie. Samo Continuity wprowadza nieznane dotąd możliwości współpracy i wymiany informacji pomiędzy iOS a OS X. Niestety, wiele osób ma ogromne problemy z jego uruchomieniem. Na szczęście jest równowaga we wszechświecie, bo u mnie wszystko działa prawidłowo. Osobom, które mają problemy, podpowiem trzy możliwe rozwiązania, które u niektórych poskutkowały, chociaż nie są to miłe kroki ani nawet nie powinny być konieczne:
- Restart wszystkich urządzeń i komputerów.
- Wylogowanie się z iCloud i ponowne zalogowanie, oczywiście wszędzie na to samo konto.
- Zresetowanie ustawień sieciowych na iPhonie lub iPadzie w Ustawieniach – niestety resetuje też hasła – chociażby do zapamiętanych Wi-Fi na wszystkich urządzeniach. Rozwiązaniem jest zrobienie backupu pęku kluczy.
Całkowicie rozumiem frustrację osób, które nie mogą pewnych rzeczy uruchomić – też szlag by mnie trafił, gdybym miał takie nieprzyjemności. Nie rozumiem jednak tego, jak ktoś zaczyna wypominać Apple, że celowo ogranicza starszy hardware, który jest wyposażony w Bluetooth 4.0, ale nie jest wspierany przez wybrane funkcje Continuity. Jeśli inżynierowie z Cupertino podejmują taką decyzję, to coś za nią stoi – najprawdopodobniej wydajność systemu operacyjnego, obciążenie dla baterii lub przeszkody techniczne. Apple jest firmą, która jest bardzo zależna od opinii swoich klientów i dobrze o tym wiedzą – starają się im zawsze dogodzić. Jako jedyni na rynku wspierają kilkuletnie urządzenia, dostosowując dla nich iOS-a i OS X. A dobrze wiemy, że dla wszystkich, poza posiadaczami tych sprzętów, byłoby wygodniej, gdyby tego nie robili. To, że większość świata próbuje nas zrobić w balona, nie oznacza, że robi tak każdy. Oczywiście nie mówię, że musimy się zgadzać ze wszystkim, co robią, ale nie nazywajmy ich od razu oszustami lub oskarżajmy (bezpodstawnie) o celowe działania marketingowe wymuszające na swoich klientach kupno nowych zabawek.
Skoro już jesteśmy w temacie, to chciałbym zwrócić uwagę na następną rzecz – kolejne, bardziej rozbudowane wersje mobilnych systemów operacyjnych zajmują coraz więcej miejsca i są dostosowywane do najnowszego hardware’u. Jednocześnie firma stara się je optymalizować dla starszych iPhone’ów i iPadów. Nie oczekujmy jednak, że te sprzęty będą tak samo wydajne jak kilka lat temu. Nikt inny na rynku nie dba tak o starszy hardware. Załóżmy przez moment, że celowo spowalnialiby działanie iOS-a na takim iPhonie 4S (który wszedł na rynek w 2011 roku, 3 lata temu) – przecież taki niezadowolony klient prędzej pójdzie do konkurencji, niż kupi kolejnego iPhone’a, szczególnie jeśli jest przekonany, że ktoś go stara się zrobić w trąbę.
Apple tak nie działa. Nie jest idealne, ale mają przede wszystkim jeden cel: tworzyć jak najlepszy hardware i software. Zobaczmy zatem, jak im to wyszło w przypadku nowego iPhone’a…
Pudełko
Pierwsze wrażenia zawsze zaczynają się od pudełka. To dla mnie niezwykle ważny element, bo jeśli opakowanie jest tanie i kiepskie, to przeważnie rozpoczynam przygodę ze złym nastawieniem. Na szczęście tegoroczne jest wyjątkowe, tym bardziej, że bardzo cenię minimalizm i prostotę. Na górze znajduje się wytłoczony zarys iPhone’a, a na bokach logo firmy i napis „iPhone”. Co ciekawe, odcień napisu jest zależy od koloru iPhone’a – szary, srebrny lub złoty. Całość jest ascetycznie piękna i jeśli chodzi o mnie, to góra mogłaby spokojnie być bez wytłoczenia.
Zawartość pudełka jest analogiczna z poprzednikami. Pod telefonem znajduje się tacka, pod którą jest koperta z kilkoma papierkami oraz narzędziem do wyjmowania karty SIM. Pod nimi znajduje się ładowarka 1 A – taka sama jak w iPhonie 5s – słuchawki EarPods oraz kabel Lightning.
Zdradzę, że iPhone 6 (i 6 Plus) jako pierwszy z rodziny przyjmuje natężenie 2,1 A, czyli można go szybciej naładować, stosując ładowarkę od iPada.
Konstrukcja
Wykonanie telefonu jest nadal na najwyższym poziomie, pomimo tego, że jego wygląd niektórym sugeruje co innego – wystarczy wziąć go do ręki, aby pozbyć się wszelkich wątpliwości. Pomimo większych gabarytów, „szóstka” pozostała lżejsza od 5c i 17 gramów cięższa od 5/5s. Zapewne częściowo odpowiada za to grubość iPhone’a, która wynosi teraz 6,9 milimetrów – o 0,7 milimetra mniej niż 5s.
Odkąd zadebiutowały kanciaste kształty brzegów obudowy w iPhonie 4, delikatnie na to narzekałem. Kant obudowy po prostu wbijał się w skórę i momentami było to niekomfortowe. Bracia – 6 i 6 Plus – pod tym względem wracają do korzeni, przywracając obłe kształty pierwszego iPhone’a. Świetnie leżą w ręce i są absurdalnie wygodne. Niektórzy też narzekają na fakt, że telefony są „śliskie” i zwracają uwagę na to, że wymagają obudowy – w moim przypadku nie jest to prawdą. Mam takową do swojej „szóstki” – oryginalny skórzany case od Apple – i zakładam go od święta. Zdecydowanie preferuję goły telefon; nic w tym względzie się u mnie nie zmieniło. Obudowy mają też bardzo negatywny efekt na jeden z najmilszych smaczków konstrukcyjnych telefonu – niwelują zalety płynące ze „spiłowanych” brzegów ekranu.
Trudno opisać, jak dokładnie wykonano przednie szkło. Wyobraźcie sobie po prostu płaski i kanciasty ekran jak w iPhonie 5s – jest on otoczony metalową ramką, która jednocześnie jest brzegiem szkła. W iPhonie 6 szkło wystaje nieznacznie ponad metalowy romb, a jego brzegi zagięto czy też spiłowano tak, aby się spotkały i stanowiły prawie jeden element. Dzięki temu wykonywanie gestów od brzegu ekranu jest przeraźliwie uzależniające i wygodne.
W ręce
iPhone 6 w (mojej) ręce leży prawidłowo i całkiem sprawnie radzę sobie z jego obsługą. Trzymam go tak jak poprzednika, czyli w prawej ręce i podpieram małym palcem od dołu. Przy takim ułożeniu ręki potrafię kciukiem sięgnąć do wszystkich ikon, poza tą w górnym, lewym rogu. Niestety, jeśli aplikacja nie posiada gestu wstecz, to również nie sięgam do przycisku pełniącego tę funkcję. Koniecznie w takiej sytuacji jest przesunięcie ręki do góry – wzdłuż obudowy. O ile znikoma grubość iPhone’a powoduje, że da się to zrobić bez ryzyka upuszczenia go, to jest to na pewno mniej wygodne niż przy ekranie 4″.
Kiedyś pisałem, że jedną ręką potrafię obsługiwać maksymalnie 4,3-calowy ekran – ewolucja jeszcze nie wydłużyła mi palców i jest to niestety nadal aktualne. Kończy się to frustracją, szczególnie gdy jestem w biegu i jedną rękę mam zajętą – zdarza się to niestety bardzo często.
Dla kontrastu, iPhone 6 Plus jest z góry przeznaczony do obsługiwania go dwoma rękoma. Nie potrafię na nim nawet SMS-a wysłać bez ryzyka wypuszczenia go na twardy beton lub asfalt. Noszę Levi’sy 504 (jak już wspominałem) i mieści się w kieszeni, nawet bez większych problemów. Komfort jednak kończy się, gdy staram się usiąść – o ile zachowuję kąt 90 stopni pomiędzy udem a korpusem, to jeszcze mnie nie uciska, ale ten komfort zmniejsza się wprost proporcjonalnie do malejącego kąta nogi względem górnych partii ciała. Przykładowo, jest mi ciężko się schylić i zawiązać sznurówki – nie przez starczy wiek, ale dlatego, że ruchy ograniczają mi jego gigantyczne wymiary.
A jeśli chodzi o zasięg mojej ręki w iPhonie 6 Plus – cóż… Dwa górne rzędy ikon są całkowicie poza moim zasięgiem!
Ekran
Powyższe przestaje mieć jednak znaczenie, jak raz się spojrzy na ekran, niezależnie od modelu. Mniejszy model ma nadal zachowane 326 ppi – mój wzrok przy tej wartości nie pozwala mi dostrzec pojedynczych pikseli, chyba że zbliżę go maksymalnie do twarzy.
6 Plus ma tych ppi ponad 400, a to powinno zaspokoić potrzeby tych bardziej wybrednych i/lub z lepszych wzrokiem. Ciekawostką jest to, że Apple zdecydowało się na zastosowanie systemu znanego z MacBooków Pro z Retiną – 6 Plus renderuje obraz w rozdzielczości @3X (2208×1242 px) i następnie skaluje go w dół, do natywnej rozdzielczości ekranu, która wynosi 1920×1080 px. Jeszcze większym zaskoczeniem jest fakt, że nie powoduje to żadnych lagów w interfejsie telefonu, poza jedną aplikacją – wynikało to jednak prawdopodobnie z winy dewelopera, bo jak została uaktualniona, to problem zniknął. Wbrew moim wcześniejszym podejrzeniom, że to GPU się nie wyrabia.
Apple w iPhonie 4 wprowadziło technologię łączenia ze sobą szyby i ekranu, aby był on bliżej tego pierwszego. Wyraźnych różnic w kolejnych generacjach nie było, a przynajmniej ich nie zauważyłem. Tym razem jednak poszli na całość – mam wrażenie, że treści są dosłownie namalowane na szybie, a nie wyświetlane pod nią. Dotyczy to obu modeli, przy czym rozmiar 6 Plusa jeszcze bardziej potęguje to wrażenie. Jeśli do tego jeszcze dodamy fakt, że iPhone 6 i 6 Plus ma najlepsze wyświetlacze na rynku, to wynik może być tylko jeden!
Warto zdecydować się na 6 (lub 6 Plusa) tylko dla samego ekranu. W moim przypadku to właśnie on, wraz z wydłużonym czasem pracy na baterii, wynagradza zbyt duże i nie do końca wygodne wymiary telefonu.
Aplikacje a nowe rozdzielczości
Apple, wprowadzając nowe rozdzielczości, musiało oczywiście pozostawić wsparcie dla aplikacji, które nie zostały jeszcze do nich dostosowane. Specjalnie dla nich (oraz dla osób, które gorzej widzą) wprowadzono „zoomed mode”, które de facto powiększa wszystko, co zostało stworzone na ekrany 4″ do 4,7″. Ten tryb można też ustawić ręcznie dla wszystkich programów oraz UI iOS-a – zapewne przyda się osobom, które gorzej widzą, ponieważ wszystko jest na nim powiększone. Gorzej jest, gdy korzystamy z nowego, dostosowanego UI (który dodaje na ekranie domowym dodatkowy rząd ikon) i aplikacji w nowych rozdzielczościach oraz tych, które jeszcze nie zostały dostosowane.
Nowe rozdzielczości oznaczają nowe klawiatury, na których pisze się wręcz fenomenalnie. Tego ostatniego się kompletnie nie spodziewałem. Na obu iPhone’ach piszę znacznie szybciej niż poprzednio, a na 5 i 5s naprawdę nieźle mi szło. Przewagę w tym względzie ma oczywiście 6 Plus. Niestety, jeśli uruchomimy program, który zostanie powiększony do pełnego ekranu, to dotyczy to również klawiatury. Wyświetlana jest wersja znana z iOS dla ekranów 3,5″ oraz 4″. Klawiatura jest wyższa, a klawisze są w innych miejscach na ekranie niż na tej nowej. Taki dysonans ergonomii pojawia się po raz drugi w historii iOS – pierwszy raz widzieliśmy go przy centrowanych aplikacjach z ekranów 3,5″ po uruchomieniu na 4″ iPhonie 5. Nie rozumiem, dlaczego Apple nie mogło powiększyć UI programów, ale wstawić na ich miejsce nowe klawiatury. Być może przeszkodą były niektóre aplikacje, które modyfikują wygląd domyślnej klawiatury przez dodanie nad nią rzędu z dodatkowymi funkcjami. Dzisiaj, gdy piszę te słowa, większość programów, z których korzystam, już otrzymało uaktualnienie do iPhone’a 6 i 6 Plus, ale przez pierwszych kilka tygodni było to niezwykle irytujące.
Bateria
Pomimo że bateria w iPhonie 6 jest tylko nieznacznie większa od tej w 5s, to potrafię z powodzeniem wytrzymać na niej cały dzień. Jestem poza ładowarką przeważnie od 6:00 do 22:00 i jak się podłączam przed snem, to przedział 30-50% jest normalką, przy czym przeważnie jest to 40-50%. Inni z pewnością zabiją baterię szybciej. Dodam tylko, że obecnie jedyna funkcja iOS-a, z której nie korzystam, to Background Refresh.
6 Plus w tej kategorii absolutnie dominuje – ma znacznie większy akumulator, który prawdopodobnie pozwoliłby mi na pracę przez 2-3 dni bez szukania gniazdka. Jeśli zależy Wam na baterii i nie przeszkadzają Wam jego wymiary, to nie zastanawiajcie się. iPada Wam nie zastąpi w pełni, ale korzystanie z niego stacjonarnie jest bardzo wygodne.
Jest jeden trick, który ostatnio coraz częściej pojawia się w internetach. Otóż parę osób, poczynając od Federico Viticci z MacStories, postanowiło wyłączyć automatyczne dostosowywanie jasności ekranu do warunków zastanych. Też to sprawdziłem – po ustawieniu na sztywno suwaka na około 45% – ciut poniżej połowy – telefon bez problemów wytrzymuje do 11-12 godzin pracy (usage). Czas standby w takiej konfiguracji może dobijać do 48 godzin. Niestety, korzystanie z niego w pełnym słońcu lub ciemności wymaga otwierania Centrum sterowania (Control Center) i ręcznej korekty, bo w tym pierwszym wypadku za wiele nie widać, a w drugim jest za jasno. Nie miałem do tego cierpliwości…
Głośnik i wibrator
Większe wymiary pozwoliły na wprowadzenie mocniejszych głośników, w szczególności w 6 Plus – nie można tego oczywiście porównać z prawdziwymi głośnikami, ale oba modele są teraz znacznie głośniejsze niż poprzednie generacje iPhone’ów. Na tyle, że dzwonek mam ściszony o cztery do pięciu „kwadracików” względem poziomu maksymalnego – 5s miałem ustawionego na maksymalną głośność.
Moduł odpowiedzialny za wibracje również się zmienił. W modelu 6 wydaje się być cichszy, chociaż subiektywnie mam wrażenie, że mocniej wibruje. W 6 Plus natomiast wydaje z siebie nie tylko jeszcze większe wibracje, ale również hałasuje przy tej czynności bardziej niż 6. Nie zostawiajcie go na stole bez podkładki – myślałem, że sąsiad uruchomił wiertarkę. W mojej głowie.
Aparat
Testując iPhone’a 5s, byłem zachwycony tym, jak dobry aparat może znaleźć się w tak małym urządzeniu. 6, pomimo tej samej rozdzielczości, produkuje jednak znacznie lepsze jakościowo zdjęcia. Apple dużo zainwestowało nie tylko w matrycę i obiektyw, ale przede wszystkim w ISP, który rezyduje w Apple A8. W warunkach dziennych, gdzie światła zazwyczaj jest pod dostatkiem, zdjęcia są zaskakująco dobre. Jednak dopiero gdy przestrzelimy go wieczorową porą, będziemy mogli go docenić. Oczywiście nie możemy go porównywać do lustrzanek, szczególnie pełnoklatkowych – to jednak nadal inna liga – ale gdybym miał w domu idiotenkamera, to sprzedałbym go czym prędzej. Wróć! Już to zrobiłem po kupnie iPhone’a 5! Ale nadal polecam aparat oddać, póki jest jeszcze coś warty. (Te różowe też? – przypis korekty)
iPhone 6 i 6 Plus optycznie mają identyczne podzespoły, ale większy brat ma dodatkowo wbudowany w obiektyw OIS. Układ optycznej stabilizacji obrazu przyda się przede wszystkim w dwóch sytuacjach: do stabilizacji obrazu podczas kręcenia wideo oraz przy wieczornych lub nocnych zdjęciach. Stabilizacja pozwala korzystać z dłuższych czasów naświetlania, dzięki czemu ISO nie jest tak wysokie, a to z kolei oznacza jeszcze mniej szumów na zdjęciach.
Aparat to jeden z powodów, obok ekranu, dla którego warto na poważnie zainteresować się nowym iPhone’em – zarówno 6, jak i 6 Plusem. Przyznaję, z lekkim bólem serca, że kadrowanie na 5,5-calowym ekranie to czysta przyjemność.
Pomimo że obiektyw wystaje poza obudowę, to w niczym to nie przeszkadza – poza wrażeniami estetycznymi – nie haczy o kieszenie ani nic innego.
Touch ID
Apple wprowadziło czytnik linii papilarnych w modelu 5s i dzisiaj już nie wyobrażam sobie bez niego życia, tym bardziej że iOS 8 dodatkowo pozwala deweloperom wykorzystywać go do zabezpieczania swoich aplikacji. Tak, można teraz odblokować 1Password przez przyłożenie palca do czytnika!
Touch ID drugiej generacji, zastosowane w 6 i 6 Plus, mają skaner o wyższej rozdzielczości, dzięki czemu nasze odciski palców są zapisane w lepszej jakości. Przekłada się to też na ich odczyt – błąd w moim przypadku pojawia się raz na 50-100 razy. Nie żartuję – jest tak dobry i znacznie, znacznie szybszy. Zastosowano go również w nowych iPadach Air 2 i mini 3. Nie jest to co prawda tak ważna funkcja jak lepszy ekran czy świetny aparat, ale każda frustracja mniej wydłuża nam życie. Wynika z tego, że Apple dba o poziom naszego stresu i dzięki niemu będziemy dłużej żyli. Zbyt naciągane? Zdecydowanie, ale naprawdę działa znacznie lepiej od poprzednika.
iPhone 6 Case
Wraz z iPhone’em nabyłem również pokrowiec od Apple. Oczywiście (PRODUCT) RED, w wersji skórzanej. Funkcjonalnie jest bardzo zbliżony do modelu dla 5/5s – ochrania telefon tylko na tyle, ile trzeba i jest przy tym całkiem ładny. Wiele osób narzekało, że poprzedni model szybko się wycierał i brudził – nie wiem, czy mam czystsze ręce, czy może częściej je myję, ale w moim przypadku jeszcze nic takiego nie nastąpiło. Przyznaję jednak, że rzadko z niego korzystam.
Nie lubię mieć case’ów na telefonie – wolę czuć pod palcami metal i szkło. Będą one szczególnie irytujące w przypadku 6 i 6 Plus, ponieważ przy ich stosowaniu tracimy największą zaletę ekranu – zaokrąglone brzegi ułatwiające wykonywania gestów.
Nie będę go nosił na co dzień, ale mogę go polecić osobom, które chcą mieć przynajmniej jakieś zabezpieczenie i przy okazji estetyczny wygląd całości.
Dodatkowe uwagi dotyczące iPhone’a 6 Plus
iPhone 6 Plus nadal mnie ciągnie do siebie swoją baterią. Są takie dni, że chciałbym gdzieś wyjechać na weekend i nie zabierać ze sobą żadnej ładowarki. To niewątpliwie jego największa zaleta. Dodatkowo, jego duży ekran pozwala na wygodniejsze przeglądanie treści w aplikacjach (dostosowanych) i w internecie. Jeśli jesteśmy bardziej stacjonarni niż mobilni, mamy wystarczająco duże kieszenie i zaakceptujemy konieczność wykorzystywania dwóch rąk do jego obsługi, to może być to ciekawa alternatywa dla iPhone’a i iPada mini. Osobiście nie przekonałem się do niego w tym względzie – iPad to jednak znacznie większa przestrzeń robocza i do dzisiaj pozostaje moim ulubionym iUrządzeniem.
Aby przetestować 6 Plusa w terenie, wybraliśmy się na rodzinny przedłużony weekend na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Pogoda była perfekcyjna – od rana do nocy pełne słońce. Całe dnie spędzaliśmy na spacerowaniu po okolicy, wspinaniu się po skałkach i na zwiedzaniu zamków i grodów (jednego zamku i jednego grodu, ale ćśśś…). Te trzy dni uzmysłowiły mi, jak niewygodne jest chodzenie, wyciąganie i wkładanie 6 Plusa do przedniej kieszeni spodni. Jest znacznie cięższy niż 5/5s/6 i cały czas czułem jego obecność. Nie pozwala też na taką swobodę ruchów jak mniejszy brat – na przykład gdy się schylałem, aby założyć buty, uwierał mnie tam, gdzie nie powinien. Bateria, przy pełnym słońcu na niebie, też nie zachwycała – udało mi się zjechać do 20% do godziny 18:00, a na liczniku było pięć godzin użycia. Niestety, ale to ekran zużywa najwięcej prądu, szczególnie jak robi się zdjęcia od rana do wieczora i dużo korzysta z map i GPS-a. Jak już wspominałem w części o baterii, w normalnych warunkach coś takiego nie ma miejsca.
Jedną z najbardziej irytujących czynności na 6 Plusie dla mnie była próba wykonania gestu wstecz. Ryzykowałem upuszczeniem telefonu za każdym razem i w końcu przestałem próbować. Pomimo średnio dużych rąk po prostu nie sięgałem kciukiem wystarczająco daleko do brzegu – musiałem wspomagać się drugą ręką.
Najbardziej wymowne były jednak moje odczucia po przełożeniu karty SIM z Plusa do 6 – poczułem ulgę. To mnie przekonało do mniejszego rozmiaru i być może kiedyś jeszcze zatęsknię do 6 Plusa, ale dla mnie wybór jest jasny. Pomimo tego rozbawił mnie jednak fakt, że jak tylko wróciłem do 6, to ekran wydawał mi się maleńki. Dokładnie takie samo wrażenie jak po wzięciu do rąk 5s po paru dniach z 6 – umysł to jednak potrafi płatać nam figle. Asymilacja nie trwa na szczęście długo.
Na koniec
Dzisiaj w ofercie Apple mamy trzy rozmiary – 4″, 4,7 ” i 5,5″. Każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Trochę żałuję, że nie zdecydowali się też wprowadzić nowych podzespołów, a przynajmniej ich części, do mniejszego rozmiaru – nadal uważam, że 4″ iPhone 6 byłby dla mnie idealny. Bardziej jednak interesuje mnie przyszłość. Czy model 4″ dogoni w przyszłym roku technicznie „szóstki”? Czy będzie na równi z 6s? A może 6s i 6s Plus w kolejnej generacji będą miały jeszcze większe różnice pomiędzy sobą? Cóż – dowiemy się za rok. A tymczasem…
Przez ostatnie lata każdy kolejny iPhone był najlepszym smartfonem, z jakiego dotychczas korzystałem. Mówiłem to bez większego wahania, bo taki był w rzeczywistości. W tym roku jednak jest inaczej. iPhone 6 (i 6 Plus) nadal jest najlepszym, jakiego widziałem, ale tylko w trzech kategoriach: aparatu, baterii i ekranu. Pod względem rozmiaru niestety mi nie odpowiada – nadal preferuję rozmiar 4″. Nie odpowiada mi też nowy design, pomimo że jest znacznie wygodniejszy w ręce. 5 i 5s wyglądał – nie wiem do końca, jak to określić – jak coś drogiego, jak porządna biżuteria, jak dobry szwajcarski zegarek. Tegoroczny model wygląda poprawnie (jeśli pominiemy paski, pod którymi ukryto anteny z tyłu) i z każdym dniem przyzwyczajam się do jego designu, ale nie robi na mnie takiego wrażenia. Ot, stosunkowo ładny i prawdopodobnie najlepiej na rynku wykonany smartfon. Nie powoduje jednak szybszego bicia serca.
Bo oprócz techniki za wszystkim stoją też uczucia. Samochód może być pojazdem do przemieszczania nas od punktu A do punktu B albo może wyzwalać morze emocji przy każdym przyspieszeniu i w każdym zakręcie. iPhone’a 6 jeszcze nie pokochałem w całości, chociaż ogromną sympatią darzę jego ekran i możliwości aparatu. Zobaczymy, czy to się zmieni…
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2014
Komentarze: 11
Zapomniałeś napisać o pudełku, że ajfon wewnątrz “leży na wierzchu” i że jak się je otwiera to wypada na glebę, w najlepszym przypadku na tapczan :) Stosowny film krąży w sieci.
a najgorsze jest to iz NIE UJZYMY ‘malego’ iPhone 6S (i zapewne 7 tez nie) gdyz Apple ględzi iz w swojej ofercie ma ‘male’ iPhone……. 4S i 5S :/
Z tym najlepszym ekranem na rynku to już fantazja poniosła redaktora, na pewno ten z note 4 ma lepszy kontrast czerń nawet biel bo ta ma oddzielny subpiksel kolory można dostosować i tez uważam za lepsze i nie rozumiem jak można zakrzywiac tak rzeczywistości. .. zgodzę się ze ekran w iphone jest najlepszy w słońcu
Mniejszy iPhone 6s Air bym chciał :-)
Gdzieś jest informacja, że TouchID jest 2 generacji czy to tylko domysły?
Ma wyższą rozdzielczość skanowania palca, więc 2nd gen.
Ale skąd wiemy, że ma wyższą rozdzielczość?
W specyfikacji jest + na wwdc mowili chyba
W kwestii “skinów”: instrukcja dla festyniarzy i userów BMW serii 3, czyli jak zjebać design ajfona: https://www.youtube.com/watch?v=Vo7_3wcsGCU
iPhone’y 4 i 5 generacji były najlepsze w swojej kategorii; nikt inny nie robił topowych (pod każdym względem) smartfonów w tak małym rozmiarze, kompaktowych, do obsługi jedną dłonią. 6 generacja to największa nuda od czasów pierwszego iP. Po prostu w porównaniu z konkurencją o podobnych rozmiarach nie jest już najlepszy.
Do tego jeszcze wystający brzydko obiektyw (jak nie można ukryć, to można było wyeksponować jak np. Samsung w S6), plastikowe anteny, nieruszone proporcje ramek gónej i dolnej w stosunku do ekranu, śliskość.
Mylisz się odnośnie spowalniania- Apple dobrze wie, ze klient nie pójdzie do konkurencji z tego powodu, ze iphone zwolnił po aktualizacji… Chciałby aby z powrotem wszystko chodziło płynnie i w takim samym środowisku… Dlatego… Kupuje nowego iPhone i cel osiągnięty. Apple ma problem jak komuś nie zależy na nowych aplikacjach i mimo ich usilnego nawoływania i wyświetlania powiadomień nie będzie aktualizował systemu … np tak jak mój iPad 2… Na iOS 6 nadal chodzi jak żyleta. Mój kolega aktualizował ostatnio do 8 i wszystko siadło -musiał kupić nowego. Jeżeli jest tak jak mówisz niech pozwolą robić downgrade systemu w dowolnym momencie….