Głośnik Bose SoundLink Colour – recenzja
Bose robi krok w kierunku młodszej klienteli.
Był taki czas, gdy Bose kojarzyło mi się ze sprzętem grającym dla emerytowanych posiadaczy mercedesów klasy E. Nie jestem niestety jeszcze na emeryturze i nie mam też mercedesa, dlatego przestałem się firmą interesować do czasu, kiedy pojawił się prawie kultowy głośnik ze stacją dokującą do iPoda, czyli SoundDock. Jeśli nie wiecie, o jakim urządzeniu mowa, to radzę uruchomić Google. Jeśli zaś aktualnie nie chcecie przerywać czytania, to powiem Wam, że to taki archetyp stacji dokującej do iPoda. Niestety, po wielu wariacjach na temat tego głośnika, firma nie pokazała nic, co mogłoby zapaść w pamięć na dłużej. Może stali się trochę zakładnikami własnego dobrego produktu, tak samo jak niegdyś wspomniany mercedes. W końcu wszystkie SoundDock, jakie mają moi znajomi, ciągle grają, często lepiej niż współczesne produkty.
Tak czy tak, przez kilka ostatnich lat nazwę Bose widywałem tylko na słuchawkach biznesmenów z kartami Star Alliance Frequent Flyer. Niestety aktywne tłumienie dźwięku zabija duszę muzyki i działa wyjątkowo źle na moje nerwy. Trzymając jednak rękę na pulsie, zauważyłem bardzo pozytywne, co ja piszę, entuzjastyczne recenzje malutkiego głośnika SoundLink mini. Słuchałem go u znajomego i rzeczywiście dawał radę. Gdy już miałem go porządnie przetestować, pojawiła się nowość, SoundLink Colour.
Mały, lekki (0,5 kg), przenośny i nowocześnie wyglądający bezprzewodowy głośnik. SoundLink Colour jest oczywiście kolorowy, a jako nabywcy możemy wybrać jeden z pięciu kolorów: niebieski, miętowy, czarny, biały i ten, który właśnie stoi na biurku – czerwony. Moim zdaniem najładniejszy.
Głośnik wykonany jest z plastiku i ma kształt kwadratowej poduszeczki o rozmiarach opakowania płyty CD – oczywiście odpowiednio grubszy. Mimo że głośnik jest plastikowy, to materiały użyte do budowy są dobrej jakości i odpowiednio spasowane, co powoduje, że robi dobre wrażenie. Nie wiem jednak, czy był to zamierzony zabieg firmy Bose, czy może chęć szukania nowych rynków, ale wzornictwem odbiega od tego, do czego mogą być przyzwyczajeni klienci tej firmy. Równie dobrze można by było umieścić na nim metkę Philips czy Logitech. Zresztą napis „Bose” umieszczony jest na małym panelu, który wygląda tak, jakby był wymienny. Przypadek…
SoundLink Colour jest do bólu prosty, co jest jego ogromną zaletą. Mamy jedynie sześć ogumowanych przycisków sterujących oraz złącze ładowania micro USB i mini Jack do podłączenia zewnętrznego źródła dźwięku. Jednak najważniejszym medium przesyłowym jest Bluetooth. Pozwala on na podpięcie dwóch urządzeń jednocześnie (gra pierwsze, które rozpoczęło transmisję) oraz katalogowo zapewnia zasięg około 9 m. W praktyce okazało się, że nawet dwa razy dłuższa odległość nie stanowiła problemu. Co ciekawe, w przeciwieństwie do konkurencji nie zastosowano NFC, w sumie prawidłowo, w przypadku iPhone’ów i tak by się nie przydało – tak że to zaleta. Na jednym ładowaniu głośnik potrafi grać 8 godzin i jest to wynik, który bez problemu daje się uzyskać.
Muzycznie wspomniany wcześniej SoundLink mini podobno miażdży. W przypadku wersji Colour jest niestety trochę inaczej. Za dźwięk odpowiadają dwa małe przetworniki średniowysokotonowe oraz pasywny głośnik niskotonowy, grający na dwie strony głośnika. Taka konstrukcja od razu pokazuje, jakiego dźwięku można się spodziewać. Dół dźwięku jest więcej niż zadowalający, oczywiście jak na taką konstrukcję. Niestety i środek, i tony wysokie są dość płaskie. Co ciekawe, im głośniej gramy, tym to spłaszczenie jest bardziej słyszalne. Szczerze mówiąc, więcej spodziewałem się po tym urządzeniu. Nie jest jednak tak, że gra ono słabo, bo w zasadzie gra przyzwoicie. Ja się zwyczajnie spodziewałem po nim więcej. Szczególnie, że cena w okolicach 600 zł też do tego skłania.
Bose robi pierwszy krok w kierunku młodszej klienteli. Na razie wykonali głośnik wyglądający tak, jak oczekuje tego ta grupa docelowa. Szkoda, że zapomnieli dać do środka tego, do czego przyzwyczaiła nas ich marka – świetnego dźwięku. Wbrew pozorom młodzi ludzie oczekują nie tylko „młodego” wyglądu, ale również powodującego dreszcze dźwięku, szczególnie w dobie bezstratnych systemów streamingu muzyki.
Ocena iMagazine 4/6
Dane techniczne
Wymiary głośnika 13,4 × 12,8 × 5,3 cm (wys. × szer. × gł.)
Masa: 0,57 kg
Wejścia/wyjścia: 3,5 mm wejście dodatkowe, gniazdo micro-USB
Zasięg komunikacji bezprzewodowej: do 9 m
Czas pracy akumulatora: do 8 godz.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2014
Komentarze: 1
sorry ale po wygladzie dla mnie to one wygladaja jak z sklepu “Wszystko za 5zl”
………i po napisaniu tego spojzalem na cene “tego” i………. postanowilem juz nie patrzec na takie rzeczy by zawalu nie dostac :)