Wycieczka do Barcelony, czyli jak straciłem cały sprzęt
Zapewne część z Was, która śledzi mnie na Twitterze, wie, że wspólnie z magazynem Connected wybraliśmy się na tegoroczne targi MWC do Barcelony – ich opis znajdziecie w najnowszym wydaniu naszego siostrzanego magazynu. Zapewne ci sami z Was wiedzą też, że gdy wracaliśmy do Warszawy, na godzinę przed odlotem zostałem okradziony. Rzecz bardzo nieprzyjemna, ale może przytrafić się każdemu i dosłownie wszędzie, tak że mądry Polak po szkodzie… Dzielę się z Wami kilkoma spostrzeżeniami, które pozwolą Wam ustrzec się takiej sytuacji.
Opis sytuacyjny
Człowiek, wracając z podróży do domu, traci czujność. Będąc jeszcze na miejscu, tuż przed odlotem, czujemy się już prawie jak w samolocie. Mamy na sobie i przy sobie bagaże i czekamy tylko, aż się ich pozbędziemy na lotnisku. Są niewygodne, ciężkie. My jesteśmy już zmęczeni po podróży, a to dopiero początek. Złodzieje bardzo dobrze o tym wiedzą i czekają właśnie na takich „klientów”. Bacznie obserwują, co robisz, jak się zachowujesz i wyczekują odpowiedniego momentu, aby zaatakować. Profesjonaliści, którzy mnie okradli, robią to w taki sposób, że nawet się nie zorientujesz. Gorzej, gdy trafi się na desperatów – noże czy broń palna nie stanowią dla nich problemu. W tej drugiej sytuacji rada jest jedna – lepiej nie stawiać oporu, bo oni raczej nie mają skrupułów.
Mnie okradziono w środku dnia, ok. 12.00, w samym centrum Barcelony, na placu przy Muzeum Sztuki Nowoczesnej MOCBA. Szliśmy we trzech, z bagażami. Każdy z nas miał walizkę oraz torbę na ramieniu. Ja większość rzeczy miałem w walizce, żeby nie męczyć barków w czasie drogi na lotnisko. Jednak w ostatnim momencie wyjąłem komputer i iPada z walizki, bo bałem się, że na wybojach i krawężnikach może coś stać się ze sprzętem. Wszystko przełożyłem do torby. Idąc ulicą, kupiliśmy sobie kanapki. Stwierdziliśmy, że smaczniejsze będą w mieście niż na lotnisku. Zdecydowaliśmy się, że zatrzymamy się w jakiś „miłych okolicznościach przyrody” i je zjemy. Stanęliśmy w kółeczku, walizki postawiliśmy przed sobą. Zajęty jedzeniem stwierdziłem, że torba jednak mi ciąży i postawiłem ją na ziemi, obok mojej nogi. Minęło może 15, a może 30 sekund. Gdy po upływie około pół minuty chciałem z niej coś wyjąć, okazało się, że torby już nie było! A wraz z nią MacBooka Pro, iPada, profesjonalnego mikrofonu, lekarstw, okularów i całej masy innych potrzebnych rzeczy.
Pierwsze wrażenie było straszne. Trudno mi to nawet opisać. Rozczarowanie przeplatało się ze złością i bezradnością. Oczywiście nikt nic nie widział, a to przecież był moment. Okazuje się, że w Barcelonie… to „normalne”.
Co zrobić?
Po pierwsze znaleźć policję. Zgłosić, co się utraciło, dlatego warto mieć gdzieś zapisane wszystkie numery seryjne sprzętu, jaki się posiada – ja to wszystko mam w 1Password. Idąc na policję, warto mieć oczy szeroko otwarte i nie wstydzić się zaglądać do śmietników – kilka lat temu, gdy okradziono mi samochód, większość nieprzydatnych dla złodziei rzeczy znalazłem w śmietniku za rogiem. Jeśli straciło się dokumenty i karty, należy koniecznie od razu zadzwonić do banku. Po powrocie do Polski takie samo zgłoszenie zrobić na lokalnym komisariacie. Koniecznie też podać swoje numery seryjne na infolinii Apple (00800 4411875).
Jestem przyzwyczajony, że portfela, kluczy i telefonu nie noszę w torbie, tylko przy sobie, więc najważniejsze rzeczy uratowałem. Gdy stracicie dokumenty i karty za granicą, to jest duży problem – nie wrócicie samolotem, póki nie wyrobicie w ambasadzie/konsulacie tymczasowych papierów, a bez dokumentów nie będziecie mogli podjąć pieniędzy, jeśli ktoś Wam będzie chciał je przesłać. Pamiętajcie o tym!
Teraz smutna prawda – nie liczcie na wsparcie swojego banku i ubezpieczyciela, nawet jeśli mieliście wykupione ubezpieczenie podróżne. Czytaliście drobny druk? Ja też nie. Okazuje się, że zarówno specjalne ubezpieczenie podróżne, jak i to, które macie przy swojej karcie kredytowej, może i jest przydatne, jak macie katar i pójdziecie do lokalnego lekarza, ale nie gdy zostaniecie okradzeni. Takie ubezpieczenie zwraca tylko za bagaż, czytaj: torbę. Nie macie co liczyć na to, że ubezpieczyciel/bank zwróci Wam za sprzęt elektroniczny. W drobnym druku wszystko jest wyjaśnione… Cóż, uświadomiwszy sobie, że zostałem „trafiony” na około 13-14 tysięcy złotych, postanowiłem zabezpieczyć się na przyszłość.
Jak się zabezpieczyć?
Po pierwsze, nie wolno nosić wszystkiego ze sobą i do tego w jednym bagażu. Na początku tak właśnie zrobiłem, ale potem wpadłem na diabelski pomysł przepakowania bagażu. Ironicznie, właśnie w trosce o sprzęt! Koniecznie włączcie Find My Mac w iCloud oraz Find My iPhone – miałem to włączone, ale niestety moje sprzęty nigdy nie pojawiły się online. Może w innych okolicznościach, gdy nie ma roamingu, byłyby widoczne. Wniosek – włączyć roaming, jeśli mamy urządzenia z LTE, wyłączając wszystkie pushe i powiadomienia. Koszt wtedy będzie praktycznie zerowy, jeśli nie będziemy korzystali z internetu. Jednak nasze urządzenie będzie widoczne w sytuacji awaryjnej.
Koniecznie róbcie backupy – ja mam kilka. W systemie macie Time Machine – to najprostsze. Warto jeszcze niezależnie zrobić sobie klon dysku przed wyjazdem, korzystając z SuperDuper lub CCC. Urządzenia z iOS koniecznie backupować do iCloud. Możliwość odtworzenia danych jest bezcenna, resztę sprzętu z bólem serca zawsze można odkupić.
W dzisiejszych czasach iPhone’y i iPady, które stracimy, są bezużyteczne jeśli „znalazca” nie zna AppleID. Bez niego mogą co najwyżej służyć jako dawcy części lub przyciski do papieru. Pamiętajcie o tym, aby mieć włączoną blokadę.
W kwestii komputera sprawa jest bardziej złożona. Oczywiście, poza wspomnianym wcześniej Find My Mac, koniecznie włączcie hasło sprzętowe na EFI. Robi się to z poziomu trybu Recovery. Uniemożliwi to uruchomienie komputera w trybie dysku i dobranie się do danych. W praktyce, aby odblokować taki komputer, jego posiadacz powinien zgłosić się do autoryzowanego serwisu, który wysyła pytanie do Apple i Apple zdalnie jest w stanie taki komputer odblokować.
Koniecznie w preferencjach systemowych włączcie też FileVault – czyli szyfrowanie danych na dysku. Po co ułatwiać życie złodziejom?
Istnieją też dodatkowe, zewnętrzne usługi zabezpieczania i śledzenia komputera – polecam Prey. Kiedyś z niego korzystałem, niestety zupełnie o nim zapomniałem i gdy zmieniałem komputer, nie zainstalowałem go ponownie. Ech…
Ciekawą opcją są też breloczki-alarmy. Warto mieć taki w torbie z komputerem. Na rynku jest kilka opcji: Elgato Smart Key, Philips InRange, Kensington Proximo, Tile itd. Wszystkie działają podobnie – mają wbudowany moduł Bluetooth i są sparowane z naszym iPhone’em. Zarządzają nimi aplikacje, które w momencie wyjścia breloczka poza zasięg (zazwyczaj kilka metrów) uruchamiają alarm w iPhonie oraz same wydają piskliwy dźwięk. Mając coś takiego, od razu zorientowałbym się, że ktoś niepowołany ucieka z moją torbą. Co więcej, widziałbym to na mapie.
Prostym i skutecznym rozwiązaniem w takich sytuacjach jest… zakładanie paska na nogę. Ja niestety tego nie zrobiłem, dlatego ktoś niepostrzeżenie mógł zabrać torbę.
Kończąc, miejcie ZAWSZE oczy dookoła głowy. Szyfrujcie i blokujcie sprzęty. Kupcie za kilkadziesiąt złotych breloczki. Przezorny zawsze zabezpieczony! I parafrazując słowa Denisa Fariny z filmu „Snatch” – „Anything to declare? Yes, don’t go to Barcelona…”.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 04/2015
Komentarze: 11
Ja w ubiegłym roku siedząc w marinie na ławce odłożyłem iPhone na chwilę żeby napić się wody. Dosłownie 30 sekund później konta oka dostrzegłem rękę sięgającą po telefon. Moje szczęście, byłem szybszy i udało mi się chwycić gościa i nie dość że trzymałem za szmaty to stanąłem mu stopą na dłoni :) Darł się w niebogłosy (swoje ważę) i dosłownie za chwilę pojawiło się dwóch mundurowych na skuterach którzy w ułamku sekundy skuli typa. Scena jak z filmu, adrenalina na maxa, satysfakcja do do dziś :)
Ja niestety nie miałem takiego szczęścia
Współczuję Dominiku tej bolesnej straty, lecz za to chciałbym Tobie pogratulować bardzo dobrego wpisu o tym, jak zabezpieczyć sprzęt i jak bardzo dymają nas ubezpieczyciele, brawo!
ten tekst nie pokazuje, że ubezpieczyciele nas dymają tylko, że klienci nie czytają warunków ubezpieczenia jakie kupują. Dominik, któremu szczerze współczuję, nie jest tu ewenementem tylko znajduje się w gronie pewnie 99% klientów. Jako pismo technologiczne skupiliście się na poradach technicznych ale tego contentu ubezpieczeniowego mi brakuje. Szczególnie. że chcecie być medium lifestyle’owym. Co więcej czytelnik może dojść do wniosku, że wszystkie ubezpieczenia są takie same i do niczego się nie nadają. Przyznam, że ciężko będzie znakeźć produkt, który ubezpieczy na kwotę rzędu 15 tys. zł za bagaż podróżny z uwzględnieniem kradzieży i rabunku aczkolwiek można bez problemu znaleźć ubezpieczenie na 1000 eur co wielu użytkownikom wystarczy, a nawet na 2000 eur i więcej. nie chcę tu reklamować żadnych ofert ale być może ktoś w imagazine zrobiłby taki przegląd rynku jako uzupełnienie tego tekstu?
Popieram!
Mi udało się odzyskać skradzionego Galaxy S2 po ponad roku. Kradzież też w Barcelonie, w drodze na lotnisko. Dropbox zaczął przysyłać zdjęcia jak tylko wylądowałem… Do tego udało się uzyskać sporo danych dzięki Cerberusowi.
Danych nie straciłem, bo mam permanentny backup na iCloud, niestety brak jakichkolwiek wieści ws kompa i reszty;-/
Szkoda ze te wszystkie breloki i tagi to szajs na ktorych jeszcze nie mozna polegac. Wszystkie bez wyjatku traca po pewnym czasie polaczenie i nigdy tak na prawde nie wiesz czy zadziala jak bedziesz naprawde potrzebowal czy nie.
Ja taki breloczek wsadziłbym do środka mojego A1181. Nawet zrobiłem sobie zmodyfikowaną baterię z telefonem zamiast ogiw i kiedy wychodzę z laptopem z domu zawsze zawartość jest naładowana i w komputerze.
mała uwaga: skrót od nazwy Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Barcelonie to MACBA :)
a co do tematu, byłam w Barcelonie w sumie już dwa miesiące i prawda, byłam świadkiem ludzi okradanych dookoła, w metrze, restauracjach, praktycznie wszędzie, chociaż mnie samej nigdy to nie spotkało. Fakt jest taki, że trzeba być tam bardzo czujnym w podróży z miejsca zamieszkania na lotnisko i odwrotnie, a w przypadku innych spacerów i wyjazdów w okolicy po prostu nosić ze sobą minimum potrzebnych rzeczy, ale przede wszystkim nie ma też co być bezustannie czujnym i podejrzliwym, wystarczy tylko zachować zdrowy rozsądek.