iHealth Edge
Trochę wstyd się przyznać, ale nie należę do osób, które aktywnie spędzają czas. Kiedy jednak otrzymałem monitor aktywności, postanowiłem trochę się w tej kwestii poprawić.
iHealth Edge to nowsza wersja urządzenia, które już wcześniej opisywałem – Wireless Activity and Sleep Tracker. Nie wprowadzono tu żadnych rewolucyjnych zmian, ale usprawniono kluczowe elementy. Zacznijmy jednak od początku.
Pierwsze, co się rzuca w oczy, to nowy wygląd. Poprzednia wersja wykonana była w całości z plastiku. Obecnie mamy do czynienia również z aluminium i ze szkłem. Razem stwarza to minimalistyczne i schludne wrażenie. Niestety, w moim odczuciu psuje je trochę wyświetlacz. Pomijając fakt, że jest jednokolorowy, nie zajmuje całej przestrzeni – mieści się w prostokącie o szerokości nieco mniejszej niż pasek i długości stanowiącej mniej więcej dwie trzecie rozmiaru koperty. Całość po prostu prosi się o więcej.
Samo urządzenie możemy nosić na dwa sposoby: na nadgarstku jak zegarek albo na specjalnym uchwycie, który możemy przyczepić na przykład do spodni lub koszuli. Uchwyt występuje w jednej opcji kolorystycznej – czarnej, natomiast paski w czterech: czarnej, szarej, różowej i pomarańczowej. Mnie do gustu najbardziej przypadła ta ostatnia. Zarówno uchwyt, jak i opaski zaprojektowano tak, aby urządzenie nie mogło samo z nich wypaść i doskonale wywiązują się z tego zadania.
W iHealth Edge inaczej rozwiązano kwestię ładowania. W poprzednim modelu odbywało się ono przy pomocy zwykłego kabla micro-USB. Teraz rozwiązano to specjalną magnetyczną „przyssawką”. Sprzyja to zabezpieczeniu przed wodą – urządzenie jest bowiem odporne na pot, zawilgocenie, zamoczenie deszczem i zachlapania. Względem poprzedniego modelu w iHealth Edge nie zmieniły się wyświetlane informacje. Wyszczególnić możemy pięć ekranów. Na pierwszym mamy datę, godzinę, stan baterii oraz ikonę połączenia z telefonem, jeśli wykonujemy akurat synchronizację. Na drugim możemy podejrzeć liczbę wykonanych dziś kroków. Na trzecim przebytą odległość, na czwartym spalone kalorie, a na ostatnim – osiągnięty cel przebytych kroków zobrazowany przez podium. Ponieważ urządzenie nie ma żadnych przycisków, przechodzenie między ekranami odbywa się przez gest podniesienia monitora tak, jakbyśmy sprawdzali godzinę na tradycyjnym zegarku, a następnie stukanie w ekran lub przekręcanie nadgarstka.
Ciekawym usprawnieniem jest automatyczne wykrywanie wzmożonej aktywności, np. treningów. Uaktywnia się on po dziesięciu minutach ciągłego ruchu, a po pięciu od zakończenia przedstawione zostaje zestawienie informujące o tym, jaką odległość przebyliśmy, ile wykonaliśmy kroków, ile spaliliśmy kalorii oraz jaki czas nam to zajęło.
Urządzenie potrafi przetrzymywać informacje z ostatnich czternastu dni. Aby nie utracić wcześniejszych, potrzebna jest specjalna aplikacja – iHealth MyVitals 2.0 dostępna na systemy iOS oraz Android. iHealth Edge łączy się z naszym urządzeniem mobilnym za pomocą technologii Bluetooth 4.0. Synchronizowane są tam zarówno informacje o naszej aktywności, jak również o naszym śnie – jego długości, jakości czy liczbie wybudzeń. Wszystko przedstawione jest w bardzo ładnej i przejrzystej formie. Z poziomu aplikacji ustawimy również budzik. Niestety, nie jest on inteligentny, co oznacza, że wybudzi nas o ustalonej godzinie, a nie w najlepszej porze dla naszego ciała. Ponadto, kiedy się aktywuje, wibruje przez czterdzieści sekund i nie da się tego wcześniej wyłączyć. W wyniku tego po paru dniach zrezygnowałem z tej opcji, ponieważ zbyt mnie denerwowała. Oprócz budzika możemy skonfigurować również alarmy, które mają nas zmotywować do podjęcia aktywności we wcześniej ustalonych interwałach. Aha i jeszcze jedno – zapisane dane mogą być automatycznie synchronizowane z systemową aplikacją Zdrowie w iOS 8.
Ostatnią rzeczą, na jaką chciałbym zwrócić uwagę, jest bateria. Z poprzedniego modelu bez problemu można było korzystać przez mniej więcej tydzień. W przypadku iHealth Edge jest nieco gorzej – musiałem go ładować co cztery, pięć dni. Wynika to pewnie z mniejszych rozmiarów.
Podsumowując, iHealth Edge to naprawdę ładne urządzenie, które potrafi monitorować naszą aktywność oraz sen. Złapałem się na tym, że w trakcie testów częściej decydowałem się na spacery, co z pewnością pozytywnie wpłynęło na moje zdrowie. Szkoda, że ekran nie wykorzystuje więcej przestrzeni, a bateria trzyma krócej niż w starszym modelu. Można było również lepiej rozwiązać mechanizm i korzystanie z budzika. Całość nadrabia jednak dosyć atrakcyjną ceną – około trzystu złotych.
Ocena: 3/6
- Design: 6
- Jakość wykonania: 5
- Oprogramowanie: 4
- Wydajność: 3
Producent: iHealth
Dystrybutor: doApple
Cena: 269 zł
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 12/2014