Android – nie taki straszny, jak go malują
Dawno, dawno temu, przed erą iTelefonu, używałam wielu smartfonów. Wśród nich były MDA (HTC) z systemem Windows CE, Palm Treo z Palm OS, Samsung Galaxy (ten pierwszy) z Androidem, kilka modeli BlackBerry. Jednak dopiero iOS okazał się tym systemem operacyjnym, z którego naprawdę dobrze mi się korzystało. Windows sprawiał wrażenie niedopracowanego, Android stale się wieszał i był brzydki, BlackBerry OS wydawał się niezły i poręczny, ale brakowało w nim wielu aplikacji.
W 2007 roku, miesiąc po pojawieniu się w sprzedaży pierwszego iPhone’a, stałam się dumną użytkowniczką smartfonów firmy Apple. Miałam wszystkie – na początku 2G, potem 3GS, 4, 4S, 5, 5S, a obecnie – 6. W tym czasie próbowałam kilkukrotnie przekonać się do Androida. Używałam HTC Desire – prezentował się całkiem fajnie, z wygodnym Sense UI, ale… W porównaniu z iPhone’em ekran był mało responsywny, dlatego też szybko się go pozbyłam. Potem przyszła pora na Samsungi Galaxy: S3 i S4. Niestety, aparat fotograficzny w S4 wyjątkowo wolno reagował, Android zaś już po kilku dniach zaczynał mnie denerwować. Zawsze więc wracałam do sprzętu Apple. Testowałam też krótko Nexusa, Asusa ZenFone’a, Motorolę Razr, Sony serii J i E. Niestety żaden z nich nie spełniał moich oczekiwań. System działał powoli, wieszał się, dotyk nie był tak płynny, jak w iPhonie. I w dodatku ten wkurzający Android. Najgorsze doświadczenia miałam chyba z Sony – ich nakładka na system wydawała mi się fatalna.
Dalej więc używałam iPhone’a, bo, choć uważam, że Android jest dobrym systemem, to trzymałam się od niego daleko!
Przełom nastąpił w połowie lipca bieżącego roku. Dostałam Samsunga Galaxy S6 na dwutygodniowe testy. Wszyscy moi znajomi stwierdzili, że po paru dniach wrzucę go do szuflady lub, co gorsze, wyrzucę przez okno. Tak się jednak nie stało.
S6 ma fabrycznie zainstalowanego Androida Lollipop wraz z nakładką TouchWiz. Sam system nie powalił mnie na kolana. Owszem, używało się go w miarę swobodnie, jednak o wiele gorzej niż iOS. Zachwyciło mnie natomiast coś innego – ekran, aparat i… wykonanie! Muszę przyznać, że S6 to pierwszy Samsung, który bardzo mi się podoba. Nie ma w nim tandetnego plastiku, nic nie trzeszczy, trzyma się go wygodnie w ręce. Ekran jest świetny, kolory żywe, kontrast wysoki. Aż się chce na niego patrzeć. Jednak tym, co sprawiło, że chwilowo pokochałam Samsunga Galaxy S6, jest aparat. Rewelacyjny. Działa bardzo szybko, zdjęcia wychodzą ostre, kolory są soczyste. Mnogość ustawień manualnych pozwala na zrobienie świetnego zdjęcia, które nie będzie odbiegało jakością od zdjęć robionych aparatem kompaktowym, a niektóre będą pewnie nawet lepsze. Zresztą zobaczcie sami, jak wygląda zdjęcie zrobione w nocy.
Tych ustawień brakuje mi w iPhonie. Cały czas liczę na to, że iPhone 6S oraz 6S Plus będą miały jeszcze lepsze aparaty i Apple w końcu postanowi dodać obsługę ustawień manualnych.
Wracając jednak do tematu: z Androidem da się żyć. Trzeba jednak znaleźć odpowiedniego smartfona – takiego, który spełni nasze oczekiwania. W moim przypadku okazał się nim Samsung Galaxy S6 – system działał płynnie, ekran dobrze reagował na dotyk, aparat był szybki i miał mnóstwo funkcji, dzięki którym zdjęcia wychodziły nawet lepiej niż te zrobione iPhone’em 6. Gdybym z jakiegoś powodu nie mogła używać smartfona firmy Apple i używałabym S6, to nawet do Androida bym się przyzwyczaiła. Tym bardziej, że oba systemy są dobre. iOS jest bardziej intuicyjny i zamknięty, dzięki czemu pracuje lepiej. Android jako system otwarty musi być dostosowany do mnóstwa różnych urządzeń, a każde z nich ma zupełnie inną specyfikację techniczną, przez co na jednych smartfonach będzie sprawował się dobrze, na innych trochę gorzej, a na jeszcze innych nie da się go w ogóle używać. Jeśli jednak kupujemy flagowca typu Samsung Galaxy S6/S6 edge, HTC One M9 czy też LG G4, to nie powinniśmy mieć problemów z płynnością działania systemu oraz jego aktualizacjami. O ile znajdziemy w nich taką funkcję, która nas zachwyci i okaże się niezbędna, to do używania innego systemu niż iOS szybko się przyzwyczaimy. Oczywiście nie zmuszam nikogo do wymiany iPhone’a na telefon z Androidem! Tym bardziej, że sama raczej pozostanę przy urządzeniach z iOS na długo.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 09/2015
Komentarze: 5
Faktycznie chyba jedynie Samsung Galaxy S6 jest jedyną alternatywą dla iPhone’a. Świetna jakość wykonania, fantastyczny aparat i Android, który o dziwo nie muli. HTC nie biorę pod uwagę, bo ta firma już upada, LG odbiega jakością wykonania, a Xperie same pękają.
Tylko Nexus 5, 6 lub 6P dla mnie.
Nexusy są super ze względu na czysty system i szybkie aktualizację. Wydaje mi się jednak, że aparat z S6 ma przewagę. Jak nie lubię Samsunga (serio, nienawidzę tej firmy, nigdy nie potrafią zrobić czegoś od początku do końca, przemyślanie, tak żeby działało dokładnie tak jak powinno. Do tego wiele rzeczy bezczelnie zrzynają z konkurencji.) to Galaxy S6 jest jednym smartfonem ich produkcji, na który mógłbym zamienić iPhone’a.
Nexus 5 był wzorem dla Androidów. Prawie dorównywał obecnemu iPhone a miejscami go przewyższał. 6P ma szansę na dobrą kalibrację.
Nowe Samsungi zdecydowanie wreszcie dają radę pod względem wrażeń estetycznych a sprzętowo, no cóż, mocny sprzęt więc hulają sensownie. Osobiście działam na LG G3 i iPadzie Air, także łączę oba światy (bezboleśnie)