Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Wizerunek dziecka w sieci

Wizerunek dziecka w sieci

0
Dodane: 9 lat temu

„Dlaczego wrzucasz na bloga i do Internetu tak mało zdjęć Mii? Dlaczego nie prowadzisz bloga parentingowo-modowego? Przecież Mia jest taka śliczna! Słodko wyglądałaby w kolorowych spineczkach i sukience.”

Powyższy cytat pochodzi z rozmów ze znajomymi mamami. Moja córka, jak wszystkie małe dziewczynki, rzeczywiście słodko wygląda w sukienkach, ze spinkami we włosach, w opasce z kwiatkiem. Czasami zdarzy się, że taka „śliczna” niepozowana fotka trafia na Twittera czy Facebooka. Nie chcę jednak na siłę robić z mojej córki modelki. Odnoszę wrażenie, że część matek prowadzących blogi parentingowo-modowe realizuje własne, niespełnione marzenia. Jak w wyborach Małej Miss, w których matki przebierają swoje trzyletnie córeczki w suknie balowe, robią im makijaż, doklejają sztuczne rzęsy i zakładają peruki. Dziecko powinno być dzieckiem, a nie lalką na pokaz.

Udostępnianie zdjęć naszej pociechy w Internecie może poza tym okazać się niebezpieczne. Z sieci nic nie znika: nawet jeśli usuniemy fotkę z serwisu społecznościowego czy ze strony www, to pozostanie ona nadal np. w archiwach wyszukiwarek. Musimy być świadomi tego, że zdjęcie, które raz opublikujemy, zostanie gdzieś w niej już na zawsze i być może w przyszłości znajdzie je nasze już dorosłe dziecko lub jego koleżanki i koledzy. Dlatego też nie wrzucajmy zdjęć, które mogą stać się powodem do kompromitacji. Artystyczna fotka dwuletniej wersji siebie siedzącej na nocniku nie jest tym, co chciałby znaleźć w sieci i zobaczyć nastolatek.

Inną kwestią jest możliwość wykorzystania naszych fotografii przez osoby trzecie. Znane są przypadki osób upowszechniających zdjęcia znalezione w serwisach społecznościowych jako swoje. Powstał nawet blog o życiu nieuleczalnie chorego dziecka. Wzbudzał współczucie, zbierano na nim fundusze na leczenie. Jak się później okazało, zdjęcia pochodziły z czyjegoś profilu na Facebooku, dziecko na nich było całkowicie zdrowe, a jego rodzice nie mieli pojęcia o tym, że ktoś wykorzystał wizerunek ich córki w niecnym celu.

Jest jeszcze jeden, o wiele poważniejszy problem. Wielu rodziców wrzuca zdjęcia maluszków podczas kąpieli, przewijania, w samej pieluszce, a nawet bez pieluszki. Nie zdają sobie sprawy, że takie obrazki mogą być pożywką dla pedofilów. Na marginesie: ciekawe, co by ci rodzice sami powiedzieli, gdyby znaleźli swoje nagie zdjęcia w sieci?

Oczywiście nie można popadać w skrajność. Publiczne udostępnianie zdjęć dziecka nie jest złe, trzeba tylko zachować umiar i upowszechniać je rozważnie i w pełni świadomie. Nie zaszkodzimy wówczas naszemu potomstwu, a wręcz możemy zrobić miłą niespodziankę, pokazując mu kiedyś swój profil np. na Instagramie czy Flickrze.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 10/2015

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .