Homido
Sposób, w jaki odbieramy obraz generowany przez elektronikę, od lat pozostaje niezmienny. Telewizory i monitory są coraz lepsze, wciąż jednak pokazują wszystko dokładnie tak samo. Dopiero rozszerzona rzeczywistość pokazała nowy kierunek, który nie wydaje się jedynie chwilową modą.
Już kilkanaście lat temu, na targach pokazywano hełmy do oglądania obrazu w trójwymiarze. Nazwa jednak wyraźnie sugerowała, jaki oferowały komfort. Dopiero zaprezentowany kilka lat temu Oculus ożywił dyskusję na temat takich rozwiązań, nie trzeba też było długo czekać, by podobne rozwiązania opracowali inni elektroniczni giganci. Jak się okazuje, do uzyskania efektu przebywania w rozszerzonej rzeczywistości wystarczy dość nowoczesny smartfon, wyposażony w żyroskop i odpowiednio duży ekran. Homido nie potrzebuje nic więcej.
Homido, czyli gogle do rozszerzonej rzeczywistości, są dostępne na rynku dopiero od niedawna. W przeciwieństwie do rozwiązań Samsunga czy Sony są dość tanie i bardzo proste. Nie mają bowiem żadnej elektroniki, najbardziej zaawansowanym elementem urządzenia są dwie soczewki, odpowiedzialne za odpowiedni odbiór obrazu wyświetlanego na ekranie smartfona. Gogle to jedynie uchwyt na telefon, który odgrywa rolę wyświetlacza, jest też odpowiedzialny za generowanie treści i bieżący odczyt położenia. Oprócz mocowania na smartfona Homido ma dwa pokrętła boczne, służące do regulacji wielkości pola widzenia oraz górne pokrętło – do ustawiania rozstawu soczewek. Przylegająca do twarzy krawędź połączona jest z grubą gąbką, która skutecznie izoluje światło z zewnątrz oraz zapobiega odciskaniu się gogli na twarzy. Za stabilną pozycję na głowie odpowiadają dwa elastyczne pasy o regulowanej długości. Zastosowanie plastiku sprawiło, że urządzenie ma niewielką wagę, co w przypadku sprzętu noszonego na głowie ma duże znaczenie.
Rzeczywistość rozszerzona w wydaniu Homido wymaga do działania dedykowanych aplikacji. Homido Center zbiera treści multimedialne, które możemy oglądać. Zaliczają się do nich zarówno filmy na YouTube, nagrane tak, aby urządzenie je prawidłowo odczytywało, jak i dedykowane aplikacje, z trybem wyświetlania i sterowaniem dostosowanym do bezdotykowej obsługi. Aplikacja odwołuje się do zasobów AppStore, dlatego też wewnątrz niej nie pobieramy żadnych programów, wszystkie są osobno dostępne w sklepie Apple (co więcej, nie znalazłem wśród nich żadnej płatnej aplikacji). Homido Center zdecydowanie brakuje płynności i intuicyjności, ponadto dostosowane jest wyłącznie do ekranów 4-calowych iPhone’ów, które, zgodnie z wymaganiami producenta, ledwo pozwalają na komfortowe używanie Homido. Drugi program, czyli Homido Player, jest zupełnie inny. Działa w rzeczywistości rozszerzonej, można więc kontrolować go bezpośrednio z Homido jedynie za pomocą ruchu głowy. W programie dostępna jest opcja nagrywania własnych filmów, które można odtwarzać na Homido. Działa nieźle, o ile nagrywamy rzeczy znajdujące się w znacznej odległości od telefonu. W przypadku odstępu mniejszego niż kilka metrów obraz staje się bardzo rozciągnięty, pole widzenia jest bowiem zawężane jedynie do pewnego wycinka. Podczas odtwarzania filmów możemy obracać głową w celu rozejrzenia się, oprócz nagrywania obrazu aplikacja zapisuje bowiem odczyty żyroskopu. W Homido Player zaimplementowano ponadto przeglądarkę internetową z odnośnikami do kilku portali z treściami dostosowanymi do Homido. Nikt się do niej jednak nie przyłożył – jest powolna i ma poważne problemy z wyświetlaniem treści. Zaletą jest natomiast możliwość kontrolowania jej (w ograniczonym stopniu) przez ruch głową. Wystarczy „spojrzeć” na element poprzez naprowadzenie na niego kursora, a następnie wytrzymać chwilę w takiej pozycji, by odczytane to zostało jako dotknięcie w tym miejscu ekranu.
Obecnie biblioteka gier i filmów współgrających z Homido jest stosunkowo niewielka, mało jest też treści, które naprawdę robią wrażenie. Urządzenie nie jest oczywiście tak zaawansowane, jak Oculus, nie oznacza to jednak, że jakość dostarczanych przez niego wrażeń jest znacznie niższa. Owszem, wrażenie „bycia” w otaczającym świecie nie jest tak intensywne, niemniej jednak efekt rozszerzonej rzeczywistości i uczestniczenia w serwowanych przez nią wydarzeniach można jak najbardziej odczuć. Oglądanie filmów z YouTube’a jest przyjemnym doświadczeniem, te jednak jest uzależnione od jakości materiału, w tym również rozdzielczości. Niska jakość wideo daje się we znaki zdecydowanie mocniej niż podczas oglądania w bardziej tradycyjny sposób. O wiele lepsze wrażenie zrobiły na mnie gry i aplikacje pisane specjalnie pod Homido. Są zazwyczaj bardzo proste i nie oferują wielkich emocji, jednak odsłaniają potencjał, jaki kryje się w tej technologii. Nie zdziwiłbym się, gdyby jednym z pierwszych dużych deweloperów, którzy zareagowaliby na popularność rzeczywistości rozszerzonej, było Telltale Games. Grywalność tytułów tej firmy nie ucierpiałaby w związku z ograniczeniami w zakresie sterowania, za to z pewnością zyskałyby dzięki nowym możliwościom pokazywania otaczającego świata i wydarzeń. Teraz jednak trzeba pogodzić się z mniej emocjonującymi tytułami, pozwalającymi jeździć kolejką, strzelać do zombie czy też wcielić się w żabę łapiącą pszczoły. Tym, co natomiast już teraz robi wrażenie, jest Google Street View. Aplikacja jest kompatybilna z goglami Cardboard, a tym samym również z Homido. Spędziłem mnóstwo czasu na oglądaniu zdjęć z całego świata i było to zdecydowanie najlepsze, co Homido ma do zaoferowania.
O tym, czy rzeczywistość rozszerzona będzie się rozwijać, zadecydują użytkownicy. Do tej pory żadnej firmie nie udało się przebić z produktem, który napędziłby ten dość mały obecnie rynek. Powodem jest wysoka cena urządzeń przy skromnej bibliotece treści, które można w ten sposób oglądać. Przyszłość należy więc do tańszych urządzeń, które nie zaoferują najwyższej jakości, ale przekonają użytkowników do tej technologii. Homido jest dokładnie takim produktem – przystępnym cenowo, a jednocześnie oferującym niespotykane dotąd możliwości.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2015