Wirtualna rzeczywistość, równie przyszłościowa jak 3D
Zapanował globalny szał na wirtualna rzeczywistość. Na targach CES cała hala była wypełniona tą tematyką. pojawia się też coraz więcej sprzętu do realizacji wideo 360. Wygląda to fantastycznie, futurystycznie, ale trudno znaleźć w tym większy sens.
Hełmy i okulary do poszerzonej, wirtualnej rzeczywistości mają racje bytu, ale w zastosowaniach profesjonalnych, o czym zresztą wie Google, porzucając rychły konsumencki debiut Glassów. Sony ma w swojej ofercie dedykowane hełmy dla lekarzy i studentów medycyny. Na CES u Sony i Intela zobaczyliśmy urządzenia, które mogłyby pomóc specjalistom np. wyświetlając parametry techniczne urządzenia, które jest naprawiane. Takie poszerzenie i zaserwowanie ludziom w ten sposób niezbędnych do działania danych zdecydowanie ma sens. Takie okulary w czasie pracy są czymś porównywalnym do HUD-ów w samochodach. Nie musimy już odrywać oczu od szyby, aby spojrzeć na nawigację czy prędkościomierz. Wkrótce budowlaniec stawiający konstrukcje będzie miał wyświetlone na swoich okularach odpowiednie instrukcje.
Producenci próbują wepchnąć nam wirtualną rzeczywistość do naszych domów, a tu pojawia się problem. Owszem fajnie jest odbyć spacer po swojej okolicy na Street View dzięki Google Cardboard i zapewne także obejrzenie filmu porno na Oculusie jest zupełnie nowym doznaniem. Także zagranie w Call of Duty przy wykorzystaniu Oculus Rift i Virtuix Omni musi być genialne. Tylko że to zabawy na parę minut, demonstracja technologii, a nie coś co będziemy robić na co dzień.
Pierwsze co sprawia, że odpuścimy sobie grę na Omni to bariera cenowa, a także gabarytowa. Kupienie dedykowanej zajmującej sporo miejsca „bieżni” to koszt 699 dolarów, do tego dochodzi Oculus Rift za 599 dolarów, kontroler w kształcie broni Delta Six 349 dolarów i do tego jeszcze bardzo wydajny komputer z monitorem za przynajmniej 1500 dolarów. Całość jest blisko 10 razy droższa od konsoli PS4 lub Xbox One. To nie będzie w najbliższym czasie sprzęt, który odmieni granie w sposób masowy. Zresztą o tym, że gracze niespecjalnie przepadają za takimi atrakcjami świadczy Kinect – genialne akcesorium dla casualowych graczy przy obecnej generacji konsol nie cieszy się już taką popularnością.
Przede wszystkim jednak trudno w chwili obecnej wyobrazić sobie odcinanie się od otaczającego nas świata, zakładanie hełmu i granie, czy oglądanie filmów przez kilka godzin. Co zresztą udowodniło już 3D raptem 5 lat temu. Dziś producenci telewizorów często nawet nie dokładają okularów do pudełka. 3D żyje sobie w kinie i tam ma racje bytu. W domowym zaciszu wykorzystywane jest okazjonalnie, albo wcale. Nikomu nie chce się codziennie zakładać okularów i skupiać się wyłącznie na treściach w telewizorze. A przecież niedawno powstawały dedykowane kanały telewizyjne. Producenci też chwalili się systemami konwersji obrazu na 3D, aby tak oglądać wszystko co leci na ekranie.
Wirtualna rzeczywistość to świetny gadżet, demonstrujący nowe technologie. Nie zaczniemy jednak nagle wszyscy zakładać hełmów. Efekty są świetne tyle, że nijak ma się to do naszego domowego zacisza. Na rewolucje w naszych przyzwyczajeniach na razie się nie zapowiada.
Komentarze: 1
VR nie musi być drogie. Co zamiast Oculusa i Omni: https://www.youtube.com/watch?v=zy6Q7EptWkU