Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu iPad Mini 4 – fajnie, że jesteś. Czekaliśmy!

iPad Mini 4 – fajnie, że jesteś. Czekaliśmy!

Michał Zieliński
mikeyziel
5
Dodane: 8 lat temu

Na początku był po prostu iPad Mini. Wróć. Na początku małe tablety były złe. Steve Jobs narzekał, że do używania mniejszych tabletów trzeba by zmniejszyć sobie palce. Dopiero prawie trzy lata po zaprezentowaniu pierwszego iPada Apple się złamało i dostarczyło nam iPada Mini – 7,9-calowe, przestarzałe urządzenie. Pierwszy iPad Mini nie miał ekranu Retina, miał dwukrotnie mniej pamięci RAM niż większy brat oraz procesor o jedną generację starszy. Mimo to wiele osób zmieniło dużego iPada na „miniaka”. Wielu kupiło go tylko na próbę, ale – jak to mówią w znanej reklamie – został on z nimi na dłużej.

Zdjęcia: Aleksander Bieroński

ipad_mini_4_recenzja_6-hero

Pierwszy iPad Mini był zaskakująco świetny. Mały, lekki, smukły i och, czyż nie był on prześliczny? Dopiero rok później Apple wykorzystało ten sam wygląd w większym tablecie – nazwanym od tej chwili Air. Niestety, jak wspominałem, pierwszy iPad Mini był przestarzały. Piksele rzucały się w oczy, szczególnie po udostępnieniu iOS 7 z uaktualnionym wyglądem, który nie prezentował się najlepiej na ekranach o niższej rozdzielczości. Zaledwie 512 MB pamięci RAM powodowało kłopoty, gdy chcieliśmy wygodnie skakać między aplikacjami, a „a-piątka” często nie dawała rady, przez co tablet stawał się zauważalnie wolniejszy od swojego rówieśnika, iPhone’a 5. W moim przypadku po zaledwie sześciu miesiącach iPad Mini wylądował na półce, gdzie mógł sobie w spokoju zbierać kurz.

Rok po tej pamiętnej premierze Apple zrobiło iPada Mini z ekranem Retina, 1 GB pamięci RAM oraz najnowszym na tamte czasy procesorem A7. Marzenie? Nie do końca. Niestety, przez te zmiany konieczne stało się stworzenie troszkę grubszej i cięższej obudowy (głównie przez baterię), co w moich oczach zupełnie skreśliło Mini 2. Po kolejnych 12 miesiącach zobaczyliśmy „trzecią” generację małego tabletu od Apple. Mocniejszy? Nie. Mniejszy, cieńszy, lżejszy? Nie. Złoty? Tak.

ipad_mini_4_recenzja_8-hero

Wreszcie we wrześniu 2015 roku Phil Schiller zrobił 17-sekundową przerwę od prezentacji iPada Pro, by wspomnieć o iPadzie Mini 4. „Czym jest iPad Mini 4? Cóż, zamknęliśmy moc iPada Air 2 w jeszcze mniejszej obudowie, niż wcześniej”.

Na pierwszy rzut oka różnic nie ma wiele. iPad Mini 4 zdaje się wyglądać tak samo, jak iPad Mini 3, czyli tak samo, jak iPad Mini 2, czyli tak samo, jak oryginalny iPad Mini. Diabeł tkwi w szczegółach i nowy tablet Apple jest delikatnie wyższy, trochę węższy i znacznie smuklejszy od poprzednika. Ze względu na tę minimalną zmianę proporcji dotychczasowe Smart Covery nie będę współgrać z nowym „miniakiem” –  a dokładniej będą działać, ale nie będą dobrze wyglądać. Jestem ogromnym fanem tej super smukłej obudowy. Tablet teraz mierzy 6,1 mm i trzymając go w ręce, zapominamy, że jest tam coś poza ekranem. Niestety, każdy kij ma dwa końce, podobnie jest tutaj. Z jakiegoś powodu iPad Mini 4 nie odziedziczył zaokrąglonych krawędzi i szkła z iPhone’a 6. Zamiast tego nadal otrzymujemy laserowo cięte krawędzie, które zwyczajnie wbijają się w dłoń. Podejrzewam, że jest to kwestia przyzwyczajenia, ale mnie to do dzisiaj delikatnie irytuje. A, jeszcze jedno: Apple usunęło z iPada Mini przełącznik wyciszania/blokady rotacji. Dlaczego? Nie wiem, ale w urządzeniach z iOS jest to mój ulubiony przełącznik i ta decyzja mnie bardzo dziwi. Możliwość szybkiego wyciszenia iPada czy iPhone’a wydaje się po prostu konieczna.

ipad_mini_4_recenzja_7-hero

W tych wszystkich zmianach wymiarów jeden ostał się niezmodyfikowany. Jest nim rozmiar wyświetlacza: 7,9”. Apple uznało to za idealną przekątną do trzymania urządzenia w jednej ręce i coś w tym jest. Zanim przejdziemy do samej wygody używania miniaka chciałbym skupić się na tym wyświetlaczu. Naturalnie rozdzielczość pozostała bez zmian: to ciągle Retina 2048 x 1536, nie widzimy pojedynczych pikseli, tak, wszyscy to znamy. Jeśli jednak czytaliście tekst Tomka Szykulskiego o iPadzie Mini 3, to narzekał on w nim na odwzorowanie kolorów i kontrast panelu. Miło mi jest powiedzieć, że iPad Mini 4 w końcu dostał wyświetlacz na poziomie tego, który można znaleźć w Airze 2. W recenzji serwisu Ars Technica zauważono, że wyświetlacz Mini 4 pokrywa 99% palety barw sRBG. Dla porównania Air 2 wyciąga 98%, Mini 2 zaś zaledwie 76%. To duża różnica, której prawdopodobnie większość osób w ogóle nie dostrzeże. Nowy mały tablet od Apple wyposażono również w ekran przyklejony do szyby, co skutkuje wrażeniem dotykania bezpośrednio pikseli, a samo szkło ma powłokę, która sprawia, że odbija znacznie mniej promieni słonecznych. Obie zmiany na duży plus.

ipad_mini_4_recenzja_5-hero

Ogólnie Mini 4 odziedziczył wiele elementów dotychczas zarezerwowanych tylko dla iPada Air 2. Pojawiła się 8-megapikselowa kamera iSight, dzięki której możemy wreszcie nagrywać filmy w zwolnionym tempie. Jakość zdjęć również jest naprawdę świetna, choć po miesiącu z iPhone’e 6S trochę brakuje większej rozdzielczości. Mimo to nie jest źle. Wiem, że robienie zdjęć tabletami spotyka się z oporami pewnych środowisk, ale to zjawisko się już na tyle upowszechniło, że nie powstrzymają go. Skoro zaś tak jest, niech chociaż te zdjęcia wyglądają dobrze.

Podobnie jak w Airze 2, Apple zmniejszyło trochę baterię, jeśli porównamy pojemności w Mini 4 i Mini 3. Skłamałbym, gdybym napisał, że nie zmniejszono jej o dużo, ale w ogóle tego nie odczuwałem. iPad Mini 4 spokojnie wytrzymywał mi do dziesięciu godzin przeglądania sieci, odpowiadania na maile, tweetowania, oglądania wideo na YouTube, a nawet pracy z Excelem czy Slackiem. W efekcie ładowałem go co drugą noc, zawsze mając kilkanaście procent w zapasie.

ipad_mini_4_recenzja_4-hero

Odpowiedzialny za to jest po części procesor A8, który wreszcie wylądował w iPadzie Mini. Tak, nie jest to A9, ale nie przeszkadza mu to być naprawdę nieziemsko szybkim. Dominik (nasz redaktor naczelny) mówił, że według niego Mini 4 działa szybciej od Aira 2 i przychylam się do jego opinii. Ten tablet naprawdę fruwa i ciężko go czymkolwiek zadławić. Oczywiście, nie obyłoby się bez 2 GB pamięci RAM. To dzięki nim aplikacje wczytują się szybciej, a strony w Safari rzadziej przeładowują. Z wydajnościowego punktu widzenia nie mam iPadowi Mini 4 absolutnie nic do zarzucenia. Więcej pamięci pozwala również na najnowszy trik iOS 9 – otwieranie dwóch aplikacji jednocześnie.

Tak oto przechodzimy do systemu, części, którą normalnie raczej bym pominął. Wszyscy znamy iOS. O kolejnych jego iteracjach piszemy w czerwcu po pierwszej prezentacji, a potem we wrześniu po wydaniu finalnej wersji. Potem ten element iUrządzeń jest trochę zapominany. Podobnie byłoby i teraz, gdyby nie fakt, że na co dzień używam iPada Air, który wspomnianej funkcji dzielenia ekranu nie ma. A to jest duża różnica.

ipad_mini_4_recenzja_3-hero

Muszę się przyznać, że o możliwość pracy na dwóch aplikacjach na iPadzie prosiłem od 2010 roku. Brak tej funkcjonalności był tym czymś, co sprawiało, że kompletnie nie wyobrażałem sobie używania iPada jako mojego głównego komputera. W artykułach często bazuję na źródłach, podobnie w wypracowaniach do szkoły. W pracy natomiast odpisuję na maile, sprawdzając coś w arkuszach kalkulacyjnych bądź na odwrót. Można powiedzieć, że moje życie to przenoszenie danych z jednego okna do drugiego, chociaż brzmi to trochę smutno. I oto wreszcie iPad, czyli urządzenie, z którego bardzo chciałbym korzystać codziennie jeszcze częściej, na to pozwala. Poczułem się jak w raju.

OS X El Capitan również umożliwia pracę z dwiema aplikacjami w trybie pełnoekranowym, ale w iOS jest to zrobione znacznie przyjemniej, znacznie sensowniej. Tutaj jedna aplikacja jest otworzona na stałe, podczas gdy drugą można swobodnie zmieniać – po prostu zsuwamy od góry aplikację z prawej i włączamy coś innego. Ale gdybyśmy chcieli zostawić tę drugą, a zmienić pierwszą jest to równie proste! Wracamy do ekranu głównego i otwieramy nową aplikację – ta obok zostanie na swoim miejscu. Wszystko zależy od tego, którą będziemy traktować jako główną. Genialne.

Jedyny problem, na jaki natrafiłem, to rozmiar ekranu i rozdzielczość. Niestety, przy ośmiu calach przekątnej raczej nie zaszalejemy. Ponadto, kiedy wyświetlacz pokazuje 1024 x 768 punktów, to otwierając dwie aplikacje obok siebie, żadna z nich nie ma za dużo miejsca dla siebie. Właśnie dlatego coraz częściej myślę o iPadzie Pro: na nim można bez problemu dołożyć drugi program, a pierwszy zachowuje rozmiary takiego odpalonego na iPadzie Air.

ipad_mini_4_recenzja_1-hero

iOS 9 na iPadzie Mini 4 sprawił, że naprawdę uwierzyłem w rewolucję, którą zapowiada Apple. Wierzę, że nadejdzie dzień, w którym zamiast MacBooka z OS X będę używał iPada z iOS. W zasadzie ten dzień mógłby być już dzisiaj, ale mam pewne zastrzeżenia co do obecnej linii tabletów od Apple. Gdyby iPad Pro miał ekran o rozmiarze około 11” i wspierał Force Touch, prawdopodobnie już stałbym w kolejce. A tak pozostaje mi czekać obok niej.

Wróćmy jednak do iPada Mini 4, od którego to wszystko się zaczęło. Tablet zrobił na mnie naprawdę świetne wrażenie. Jest szybki, lekki, smukły i prawie pozbawiony wad. Można mu zarzucić brak Force Touch czy procesora A9, ale nie są to elementy, bez których ten tablet nie zasługuje na swoją wysoką ocenę. Ważniejszym pytaniem jednak jest: czy warto go kupić?

ipad_mini_4_recenzja_2-hero

Jeśli masz starszego iPada Mini i pasuje ci ten rozmiar ekranu: tak. Jeśli masz iPada Air 2, ale wkurza cię jego wielkość, to Mini 4 jest sprzętem także dla ciebie. Jeśli nie masz iPada, a zależy ci na bardziej mobilnym sprzęcie, który mógłby zastąpić komputer, to również Mini 4 jest najlepszym wyjściem. Jeśli jednak chcesz go traktować jako dodatek do laptopa i smartfona, wybrałbym iPada Mini 2. To ciągle świetny sprzęt, który bezbłędnie sprawdzi się do przeglądania sieci, sprawdzania mediów społecznościowych czy obejrzenia filmu, a koszt jego zakupu okaże się naprawdę sporo niższy (szczególnie zerkniemy na akcesoria). Akurat ja na Mini 4 się nie skuszę, ponieważ okazał się dla mnie za mały. Jeśli jednak ty go wybierzesz, to polecam wersję 64 GB z LTE. Po pierwsze dlatego, że miejsca braknie bardzo szybko. Po drugie, bo to zwyczajnie wygodne.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 11/2015

Michał Zieliński

Star Wars, samochody i Taylor Swift.

mikeyziel
Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 5

Właśnie tak czuję, jakby słońce nade mną jaśniej świeciło…

W 9.3 już coś kombinują z klawiaturą, bo przyciski są większe niż w 9.2.1