Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu PNY PowerPack AD5200

PNY PowerPack AD5200

3
Dodane: 9 lat temu

Pojemność baterii telefonów i innych urządzeń nie urosła szczególnie w ostatnim czasie, jednak ilość sprzętu, jaki noszę na raz sprawia, że powerbank pokrywający się pojemnością z akumulatorem iPhone’a nie zawsze wystarcza. PNY opracowało taką baterię, która nie dość, że jest duża, to na dodatek ładuje błyskawicznie.

To nie pierwszy raz, gdy mam do czynienia z powerbankami PNY. Firma podchodzi do tematu profesjonalnie i przedstawia nie tylko szczegółowe dane urządzeń, ale w projektowaniu nowych produktów opiera się też na własnych badaniach, które udostępnia w materiałach prasowych. Testy obejmują zarówno tempo ładowania i rozładowywania się, jak i temperaturę ogniwa, napięcie wyjściowe i inne parametry elektryczne, wpływające na trwałość akumulatora powerbanku oraz zasilanego urządzenia. Mam więc duże zaufanie do tej firmy, a nowy, mocniejszy powerbank w jedynym słusznym kolorze go nie nadszarpnął.

Powerbank nazwany AD5200 dostępny jest w trzech kolorach: srebrnym oraz dwóch odcieniach złota (żółtym i różowym). Aluminiowa obudowa mieni się w świetle, a na dodatek nie da się jej łatwo zarysować. Na górnej części znalazł się port USB, microUSB, przycisk i dioda. Powerbank ma tylko jedno wyjście do ładowania, co przy tej pojemności jest jeszcze zrozumiałe, choć nie ukrywam, że znalazłbym zastosowanie również dla drugiego portu. Codziennie ładuję bowiem nie tylko smartfona, ale i zegarek, którego bateria ma skromną (w stosunku do telefonu) pojemność. Przycisk służy do podświetlania ekranu, a po przytrzymaniu go włączamy bądź wyłączamy pojedynczą diodę służącą za latarkę. Daje całkiem dużo światła, jest też znacznie wygodniejsza niż włączanie diody w telefonie. Na obudowie znalazł się też niewielki, monochromatyczny wyświetlacz, na którym jest wyświetlany procentowy wskaźnik baterii oraz jej status. To przydatny dodatek – ekran pokazuje stan naładowania z precyzją do jednego punktu procentowego, znacznie łatwiej więc określić, ile energii jeszcze zostało. Jest jednak marnej jakości, jeżeli nie patrzymy na niego prostopadle – staje się wtedy kompletnie nieczytelny. Jego podświetlenie ponadto jest bardzo intensywne, przez co używanie go w całkowitej ciemności nie jest najlepszym pomysłem.

pny-2

PNY chwali się, że urządzenie jest fabrycznie naładowane, możemy więc korzystać z niego od razu po wyjęciu z pudełka. Jest to sprzeczne z zasadami transportu akumulatorów, które powinny być naładowane w około 60–80%, by najdłużej zachowały prawidłową pojemność. Wskaźnik AD5200 pokazał mi początkowo 90%, godzina ładowania iPhone’a 4 sprawiła jednak, że powerbank rozładował się całkowicie, a smartfon naładował się do zaledwie 40%. Wychodzi więc na to, że w razie konieczności doładowania urządzenia w biegu, impulsywny zakup AD5200 (ani jakiegokolwiek innego powerbanku) nie będzie najlepszym pomysłem. Po kilku cyklach ładowania akumulatora urządzenie zaczyna zachowywać się prawidłowo. Zaskoczyło mnie to, jak dokładny jest wskaźnik procentowy. Spodziewałem się, że wyświetlane przez niego dane będą wahały się w niewielkim przedziale, tymczasem trzyma on stałe wartości. Bateria AD5200 ma, jak nazwa wskazuje, pojemność 5200 mAh, co wystarcza na dwukrotne doładowanie iPhone’a 6 Plus i Apple Watcha (przy ładowaniu zegarka od 40% do 100% oraz telefonu od 20% do 80%). Nietypowa jest moc wyjściowa. Przy napięciu równym 5 V i natężeniu prądu 2,4 A na wyjściu mamy aż 12 W, czyli tyle, co w ładowarce do iPada. Oznacza to, że AD5200 będzie ładował tablet z tą samą prędkością, co sieciowa ładowarka (nie naładuje go jednak do pełna z uwagi na pojemność baterii).

pny-1

Nie ma chyba prostszego akcesorium niż powerbank. Urządzenia te przez lata zmieniły się jedynie nieznacznie: mają większe pojemności i moc wyjściową. AD5200 wprowadza też precyzyjny wskaźnik naładowania, który przydaje się, jeśli muszę zdecydować, które urządzenie naładować. Do tego wygląda doskonale i mieści się w kieszeni. Do noszenia na co dzień oraz krótkie wyjazdy jest jak znalazł.

Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 03/2016

Paweł Hać

Ten od Maków i światła. Na Twitterze @pawelhac

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .