Twelve South TimePorter – dla podróżujących z Apple Watchem
Zegarek, który trzeba ładować codziennie, to problematyczne urządzenie. Dowolny wyjazd wymaga zabierania ładowarki i kabla, którego nie kupimy ot tak po prostu, w każdym markecie. Twelve South nie było w stanie tego zmienić, ale, jak zwykle zresztą, stworzyło bardzo przemyślany dodatek, tym razem do Apple Watcha.
Początkowo kupiłem zegarek Apple wraz z dodatkowym kablem do ładowania, by mieć go w razie uszkodzenia tego dodawanego do zestawu. Z czasem jednak zaczął służyć mi w podróży – dwudniowy wyjazd bez ładowania Apple Watcha kończył się bowiem rozładowaną wczesnym wieczorem baterią. Było to o tyle męczące, że zawsze musiałem mieć ze sobą dokładnie ten kabel z magnetyczną końcówką. Dodatkowo zdarza się mi zmieniać paski przy zegarku: mam cztery i używam ich zamiennie, w zależności od okazji. Nie znalazłem żadnego sensownego sposobu (poza osobną kieszenią w plecaku), by przewozić te wszystkie akcesoria w jako takim ładzie, dlatego też informację o pojawieniu się TimePortera przyjąłem bardzo entuzjastycznie.
Pudełko jest dostępne w dwóch kolorach: czarnym i białym, do mnie dotarła ta druga wersja. Z zewnątrz wygląda bardzo minimalistycznie i przypomina raczej etui na okulary, oprócz okrągłego logo Twelve South na górze nie ma bowiem żadnych elementów ozdobnych. W oczy rzucają się też dwa niewielkie otwory na obu końcach służące do wyprowadzenia kabla. Pudełko pokryto materiałem imitującym skórę, przyjemnym w dotyku i, o dziwo, niebrudzącym się na tyle łatwo, na ile wygląda.
Wnętrze „urządzono” bardzo rozsądnie. Na środku mamy wystarczająco dużo miejsca, by schować kilka pasków (mieszczą się przynajmniej cztery) i ładowarkę sieciową, gumowe uchwyty pozwalają natomiast na zawinięcie na nich kabla do ładowania. Przez jeden ze wspomnianych otworów można wyprowadzić go na zewnątrz i podpiąć do ładowarki, okrągłą magnetyczną końcówkę należy zaś umieścić w miejscu logo producenta, które chowa się do wewnątrz. W ten sposób pudełko pełni jednocześnie funkcję organizera pasków i kabli, a także podstawki i to zarówno poziomej, jak i pionowej.
Na środku TimePorter ma wgłębienie, dzięki któremu zegarek nie ześlizgnie się po zapięciu paska, a dodatkowo pasek nie będzie ocierał o blat (nie sprawdzi się to jednak w przypadku grubszych pasków i bransolet). Końcówka kabla trzyma się bardzo dobrze dzięki dodatkowym uchwytom wewnątrz, sam zegarek również nie zsuwa się, gdyż magnes w końcówce jest wystarczająco silny, by przytrzymać go niemal w pionie. To nie wszystko – jeśli mamy odpowiednio mały powerbank, to po umieszczeniu go wewnątrz i podłączeniu kabla TimePorter stanie się samodzielną ładowarką podróżną do zegarka.
TimePorter nie należy do skomplikowanych akcesoriów, ale czyni podróżowanie z Apple Watchem wygodniejszym. Zawiasy pudełka stawiają na tyle duży opór, że nie otworzą się same w walizce czy plecaku. Ściany są sztywne i dobrze chronią zawartość, gumowe wnętrze powoduje natomiast, że pomimo luźnego ułożenia wszystkiego w środku, akcesoria nie będą hałasować. Niestety, nie obyło się bez wad, choć nie wpływają one bezpośrednio na użytkowanie. Wewnątrz, przy krawędziach, materiał imitujący skórę nieelegancko się zagina, wygląda tak, jakby ktoś zapomniał wykończyć ten element. Gdyby był to inny producent, nie zwróciłbym pewnie na to uwagi, Twelve South przyzwyczaiło mnie jednak do wysokiej jakości wykonania. Tu niestety jej zabrakło.
Bez TimePortera można się spokojnie obyć, ale dla często podróżujących osób może okazać się doskonałym rozwiązaniem problemu z kablami i innymi dodatkami do zegarka. Sprawdza się bowiem świetnie zarówno jako podstawka, jak i pudełko na akcesoria, a po wrzuceniu do środka powerbanku uniezależniamy Apple Watcha od gniazdka na przynajmniej tydzień. Gdybym miał wybierać między kolejnym gumowym bądź nylonowym paskiem a TimePorterem, zdecydowanie wybrałbym ten drugi.
Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 07/2016
Komentarze: 1
Też kupiłem sobie to etui – w kolorze czarnym. Co ciekawe, w przypadku mojej sztuki, nie stwierdziłem problemów z wykończeniem, o którym pisze autor.