Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Lexus IS 300h vs. RC 200t – sportowy sedan kontra coupé

Lexus IS 300h vs. RC 200t – sportowy sedan kontra coupé

2
Dodane: 8 lat temu

Słowo Lexus przynajmniej mnie kojarzy się z luksusem. Czy wsiadając do aut tej marki, możemy poczuć się jak arabski szejk, czy może jak nabici w butelkę?

Do testów trafiły do mnie dwa modele tej japońskiej marki. Jeden z nich to mały sedan z zacięciem sportowym, a drugi to sportowe coupé. Pierwszy to hybryda, drugi pełnoprawna jednostka benzynowa. Aktualnie najbardziej chyba pociągają mnie samochody japońskie, gdyż odznaczają się one przede wszystkim ciekawym wzornictwem i szaleństwem. Podobnie jak auta francuskie, ale „japończyki” niewątpliwie mają lepsze silniki i dają większą frajdę z jazdy.
Lexus, który początkowo był zaledwie Toyotą produkowaną dla Amerykanów, dziś jest dostępny na niemal wszystkich kontynentach i nie jest już autem dla przeciętnego Johna Smitha. Do niedawna samochody tej marki były brzydkie i szare, a luksus można tam było zaobserwować, choć w moim odczuciu w niewielkich ilościach. Kilka lat temu coś się zmieniło i zmiana ta przeszła również na design aut. Zaczęła się tam dziać jakaś dziwna rzecz, z której wyszły auta nie tylko ukazujące, że trzeba na nie wydać sporo pieniędzy, ale również, że maszyny ze znaczkiem L potrafią pokazać pazur. Do tego dochodzą też nowoczesne technologie, bo dla przykładu Lexus, jak i sama Toyota, ma w tym momencie na rynku najwięcej modeli z napędem hybrydowym, czym oczywiście chwali się niemal na każdym kroku. Od czasu wspomnianych zmian z zazdrością patrzyłem na modele poruszające się po drogach i bardzo chciałem kiedyś jednym z nim pojechać. Udało się i to nawet dwoma, które, choć bardzo podobne, to jednak są nieco inne.

lexus2

Modele IS 300h i RC 200t to jedne z mniejszych aut z asortymentu japońskiego producenta. IS to najmniejszy z dostępnych sedanów (w ofercie jest również większy GS i największa limuzyna LS), a RC 200t to nieco młodszy brat modelu RC F, który jest czysto sportowym autem. 200t został stworzony dla tych, którzy potrzebują nie tylko sportowego samochodu, ale również chcą zwyczajnie poruszać się po mieście czy wyjechać w trasę. O ile IS to pięcioosobowy sedan (choć tak naprawdę czteroosobowy), to o RC nie można powiedzieć, by w wygodny sposób miały się nim przemieścić cztery osoby – chyba że dwie z nich to dzieci.

To, co łączy oba auta, to naprawdę świetna stylistyka. Oczywiście, jest to rzecz gustu i nie każdemu muszą się one podobać, nikt jednak nie odmówi im tego, że nie da się koło nich przejść obojętnie, co zwłaszcza dotyczy coupé. Charakterystyczne światła do jazdy dziennej w kształcie litery L, wielki grill, którego nie da się obecnie pomylić z żadną inną marką i kanciasta karoseria, a także piękne światła tylne. Tak, ja jestem w ich zewnętrznym wyglądzie zakochany i możecie mnie za to pozwać. Gdy jeździłem RC, to ludzie się oglądali i komentowali, a to wcale nie były słowa krytyki. Oba auta wyglądają jak jedno, z tym że pierwszy jest po prostu w wersji sedan, a drugi jako dwudrzwiowe coupé. Ich wymiary również są do siebie zbliżone. Podobne odczucia co do podobieństwa będziemy mieć po tym, jak wsiądziemy do środka. To niemal to samo auto; takie same fotele, deska rozdzielcza różniąca się minimalnymi detalami, praktycznie tyle samo miejsca na nogi. Co jednak je różni, skoro mamy tyle podobieństw?

lexus4

Silniki

Lexusa IS testowaliśmy w wersji hybrydowej, oznaczonej numerem 300h. Jednostka napędowa o pojemności 2493 cm³ o mocy 223 koni mechanicznych rozpędzała się od zera do 100 km/h w czasie 8,4 sekundy. Natomiast w modelu RC 200t mieliśmy do dyspozycji silnik w pełni benzynowy o pojemności 1998 cm³ o mocy 245 koni mechanicznych i rozpędzający auto do 100 km/h w czasie 7,5 sekundy. Oba auta były napędzane na tylną oś, a biegi zmieniała nam automatyczna przekładnia. Jakie wrażenia z jazdy?

Nigdy wcześniej nie prowadziłem auta hybrydowego i było to dla mnie ciekawe doświadczenie, choć nie w 100% pozytywne. W pierwszym momencie po wciśnięciu przycisku Start zastanawiałem się, dlaczego silnik się nie włączył. Nietrudno się domyślić, że był już gotowy do pracy, ale chodził w tym momencie silnik elektryczny, dlatego go nie słyszałem. Samo wrażenie były przyjemne; nie słychać auta przy ruszaniu czy jak stałem w korku (chyba że akumulatory się już rozładowały). Plusem tego napędu jest na pewno to, że akumulatory same się ładują za pośrednictwem silnika spalinowego oraz dzięki odnawianiu energii przy bardziej ekonomicznej jeździe. Zastanawiam się jednak, po co robić silnik hybrydowy w dużych samochodach. Siłą hybrydy nie jest wcale spalanie, które, prawdę mówiąc, wcale nie jest dużo mniejsze od tradycyjnych silników spalinowych, a dodanie mocy. Montując silnik elektryczny obok spalinowego, mamy szansę zwiększyć moc tego drugiego za pomocą pierwszego. Jest to rozwiązanie do małych aut miejskich, w których moglibyśmy mieć na przykład silniczek o pojemności około 1 litra ze stosunkowo małą mocą i „dodać” mu więcej koni silnikiem elektrycznym. Dzięki temu mamy dość małe spalanie paliwa, a samochód nie porusza się niczym sedes na kółkach. Dlatego myślę, że gdyby wyposażyć IS w sam silnik spalinowy, to auto miałoby podobne spalanie i lepsze osiągi, bo byłoby lżejsze (brak dodatkowego silnika i akumulatorów). Zresztą, tak też faktycznie jest, bo kupując model IS 200t, mamy ten sam motor, co w testowanym RC 200t, czyli jednostkę dwulitrową, która ma kilka koni mechanicznych więcej (do końca nie wiem dlaczego) i rozpędza IS-a od zera do setki w 7 sekund, czyli o 1,5 sekundy szybciej niż wersja hybrydowa. Czy jest więc sens kupowania auta droższego, które nie dość, że nie zmniejsza nam znacząco spalania, to jeszcze pogarsza nasze osiągi?

lexus3

Testowany model miał wersję wyposażenia F SPORT i jego cena zaczyna się od 230 300 złotych. Dla porównania ta sama wersja F SPORT w modelu IS 200t zaczyna się od ceny 216 600 złotych. To prawie 15 tysięcy złotych więcej, które wolałbym wykorzystać (i to nie w pełni) na kupno najdroższej wersji wyposażenia (Prestige), która ma dodatkowo ciut niższe spalanie (na papierze).

Jazda modelem RC z silnikiem benzynowym była dla mnie o wiele ciekawsza i można było nieco poszaleć. Sam samochód ma też bardziej sportowy charakter i już samo to sprawiało, że chętniej wciskało się pedał gazu. Tu moja drobna uwaga, bo przy wyprzedzaniu reakcja po wciśnięciu pedału była nieco opóźniona. Trzeba było około sekundy odczekać, zanim auto „załapie, o co nam chodzi” i wykorzysta moc, jaką ma pod maską. Trochę to irytujące, zwłaszcza przy chęci dynamicznego wyprzedzania na trasie lub w mieście. Najchętniej jednak sprawdziłbym, jak RC sprawuje się w ziemi lub na torze, gdyż tylny napęd aż sam się prosił na tego rodzaju testy. Może jeszcze będę miał ku temu okazję.

Jak wspomniałem wyżej, spalanie w obu modelach było porównywalne. W mieście wynosiło ono około 9 litrów/100 km, natomiast w trasie 10–11 litrów – zależy to oczywiście od rodzaju trasy i prędkości. Na autostradzie wyszło mi coś w okolicach 10,7 l/100 km. Jest to całkiem przyzwoity wynik, choć oczywiście nie jest on oszczędny.

lexus5

Wnętrza

W obu przypadkach były niemal takie same, przynajmniej jeśli chodzi o wykończenie. Ciemnoczerwone, profilowane fotele obszyte wysokiej jakości twardą skórą. Tapicerka w czarnej skórze i ciemnych plastikach (które na szczęście nie trzeszczały). Zgrabny i przejrzysty kokpit, który dawał nam poczucie zabudowania i siedzenia w aucie ze sportowych charakterem, dopełniony przez dość małą, ale niezwykle wygodną kierownicę, za którą mogliśmy obserwować w pełni elektroniczne zegary. Bardzo w oczy się rzuca analogowy zegarek na środku deski rozdzielczej. Z jednej strony zabieg ten mi się spodobał, z drugiej ów zegar wygląda, jakby był żywcem wyjęty z jakiegoś VW Golfa II i pasuje tam jak pięść do nosa (na dodatek nie byłem osamotniony w tej opinii). Całe wnętrze raczej nie spodoba się miłośnikom niemieckiego ładu i porządku. Wiele rzeczy wydaje się tu chaotycznych i wymyślonych nieco po łebkach. Ba, niektóre elementy są jakby pomieszaniem epok; z jednej strony nowoczesna technologia i materiały, z drugiej rozwiązania ze starych modeli, których nie udało się na nowo wymyślić. Wszystko to jednak jesteśmy w stanie wybaczyć, bo wnętrze Lexusa zdaje się jakimś kosmicznym wymysłem szalonego naukowca, który po wypiciu zbyt wielu espresso zasiadł do deski kreślarskiej, a nam to szaleństwo, z niewiadomych przyczyn, zaczyna odpowiadać. Zwłaszcza po rozpoczęciu jazdy. Jazda ta jest niezwykle przyjemna i wygodna, nawet dla pasażerów siedzących z tyłu, jednak nie w modelu RC. Tam miejsce na nogi niemal nie istnieje – więcej mają go pasażerowie siedzący na tylnej kanapie Corsy mojej mamy. Nie tyczy się to tylko kwestii nóg. Mając więcej niż 175 cm wzrostu bez kapelusza, zapomnijcie o tym, że na tylnej kanapie nie będziecie zahaczać głową o podsufitkę. Podobnie w przypadku miejsc z przodu, tu jednak możecie być o kilka centymetrów wyżsi. W IS-ie nie było już takich problemów, jest to standardowy mały sedan.

lexus6

Podsumowanie

To, co wyżej napisałem, to tylko ułamek moich przemyśleń na temat tych aut. Niewątpliwie oba straszliwie mi się spodobały. Nie wiem nawet, które z nich bardziej, ale wiem, że marka Lexus przypadła mi do gustu. Wygląd zewnętrzny obu samochodów to momentami czyste szaleństwo i absurd, co lekko podbijało moje tętno, bo strasznie drażni mnie aktualnie panująca motoryzacyjna nuda. Tu nic nie jest nudne. Nawet jak wkurzam się na niektóre idiotyczne rozwiązania, to przynajmniej coś u mnie to wywołuje i to już jest duży plus. Przykładem absurdu jest tylna kanapa w modelu RC, która jest lekko profilowana, ale pomiędzy siedzeniami nie ma podłokietnika, jest za to leżący kawał plastiku, który nie mam pojęcia, do czego służy. Po prostu oddziela jedno miejsce od drugiego. Tyle. Do minusów IS 300h zaliczyłbym podgrzewanie moich bagaży w bagażniku przez akumulatory podczas podróży. Niewiele brakowało, bym na walizce mógł usmażyć jajka z bekonem w przerwie na trasie. Dochodzi jeszcze fakt, że Lexus ma koszmarny system multimedialny, którego sterowanie (za pomocną nieprecyzyjnego joysticka lub jeszcze bardziej nieprecyzyjnego touchpada) jest trudniejsze od znalezienia Wojtka zachwycającego się Androidem. Plusem obu modeli było to, że gdy je prowadziłem, czułem, że siedzę w fajnym aucie, które nie tylko ma mnie przetransportować z jednego punktu do drugiego, ale także dać mi frajdę. Tak było, zwłaszcza w RC. Oba samochody wyposażono również w świetne audio Marka Levinsona, które bardzo uprzyjemnia nawet najdłuższą podróż. Największym minusem jest cena. Ceny obu modeli w najniższych wersjach zaczynają się od 170 tysięcy złotych. Te, które miałem okazję testować, od 216 tysięcy. Jedni powiedzą, że to niedużo, że niemieckie auta potrafią być droższe. Owszem. Dla przeciętnego Kowalskiego z większym portfelem (czytaj: takiego, którego stać), kupno tych samochodów nie ma sensu, bo za dużo tu rozmaitych absurdów i w tej cenie może dostać inne auto, które będzie miało bogatsze wyposażenie, a wszystko w nim będzie idealnie spasowane i eleganckie. Tak. I będzie przy okazji przeraźliwie nudne.

lexus7

Jeśli Was stać, jeśli szukacie auta, które nie będzie kosmicznym konceptem, ale będzie się rzucało w oczy i na dodatek będzie odzwierciedlać Waszego wewnętrznego freaka, to Lexus jest dla Was. Omijajcie tylko IS w wersji z hybrydą, bo według mnie kupno tego auta się nie opłaca. Lepiej zapłacić nieco mniej i kupić wersje 200t, którą będziecie mogli nieco bardziej poszaleć. Ale jeśli nie potrzebujecie sedana do wożenia zakupów rodziców na przyjęcie do cioci i wujka, zerknijcie na Lexusa RC 200t. Jeśli natomiast nie chcecie za dużo jeździć po ulicach i macie dostęp do placów/torów, by dobrze się pobawić (oraz 200 tysięcy złotych), to bierzcie RC F, a „morda” sama będzie się cieszyć.

Ocena:

  • IS 300h 4/6
  • RC 200t 4,5/6

Cena:

  • IS 300h od 161 900 zł
  • RC 200t od 180 900 zł

Jan Urbanowicz

🎬 Kino, filmy, seriale.  Apple user od 2006 roku. 🎙 Podcaster z 10-letnim stażem. Chcesz posłuchać o popkulturze? 👉🏻 www.innkultura.pl

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .