Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Opłacalny jak mac

Opłacalny jak mac

Paweł Okopień
paweloko
19
Dodane: 8 lat temu

Koniec zeszłego tygodnia to wieść o gigantycznych oszczędnościach IBM spowodowanych przez przejście firmy na komputery Apple. Według szacunków zakup 90 tysięcy Maków oszczędza im rocznie ponad 500 dolarów na każdym komputerze. Jako osoba indywidualna też mogę się pod tym podpisać.

Nawet częściowa zmiana platformy w korporacji to spore wyzwanie, zwłaszcza, gdy mówimy o takich gigantach jak IBM. Firma dwa lata temu pozwoliła pracownikom na wybór pomiędzy pecetami z Windowsem a makami. Szybko okazało się, że dzięki przejściu na komputery Apple część działu technicznego była zbędna. Prawdopodobnie w dłuższej perspektywie inwestycja w maki będzie jeszcze bardziej opłacalna dla firmy.

W przypadku małych firm oszczędności zdecydowanie nie będą już tak widoczne. W IBM swoje robi efekt skali i konieczność zapewnienia odpowiedniego wsparcia IT wewnątrz firmy. Przy dwóch, pięciu, czy dziesięciu komputerach maki niekoniecznie mogą okazać się tańsze, choć moim zdaniem w wielu przypadkach zwiększyłyby efektywność pracowników, co również odbiłoby się na działalności firmy. Patrzę na to jednak przez pryzmat wielu małych polskich przedsiębiorstw, gdzie często znajdziemy jeszcze Windows XP, a nawet komputery z klasycznymi programami ERP działającymi na DOS-ie. Wiele małych firm nie dokonuje zmian komputerów zanim te doszczętnie nie wyzioną ducha. Nie patrząc na to, że zmieniają się rozwiązania technologiczne. Nowy komputer to często oszczędność czasu i energii, plus większy komfort pracy.

Natomiast jako osoba indywidualna, która przesiadła się z komputerów PC na Maca w 2010 roku z całą pewnością twierdzę, że wybór Apple to oszczędności. Po pierwsze, gdy kupiłem swojego Mini, miałem duży problem ze zbyciem komputera PC. Stacjonarne urządzenie miało przyzwoity procesor, jeszcze lepszą kartę graficzną, sporo RAM-u i wypasioną obudowę. Nie osiągnąłem za niego nawet ¼ ceny za jaką kupiłem części tego komputera. Mac Mini w 2014 roku poszedł po znajomości praktycznie za blisko połowę swojej ceny. Teraz przymierzam się do sprzedaży MacBooka Air mid 2013 i również spodziewam się, że sprzedam go w atrakcyjnej cenie. W międzyczasie nie inwestowałem w serwis, ani dodatkowe podzespoły. Komputer cały czas pracuje na siebie, wszak jest moim narzędziem pracy. Trochę inaczej to wygląda przy użytkownikach typowo domowych, ale wciąż w wielu przypadkach Mac będzie funkcjonował dłużej i lepiej, więc jego „amortyzacja” finalnie jest również opłacalna.

Istnieje takie powiedzenie, że ludzi biednych nie stać na tanie rzeczy. Warto się nad tym zastanowić, gdy stoimy przed dylematem: kupić Maca czy peceta; iPhone’a czy telefon ze średniej półki.

Paweł Okopień

Pasjonat nowinek ułatwiających codzienne życie, obserwator szybko zmieniającego się rynku tech, nurek, maniak wysokiej rozdzielczości i telewizorów.

paweloko
Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 19

Z tym IBM to też nie do końca czysta sprawa, ponieważ zawiązali z Apple ścisłą współpracę, przez co do takich raportów zawsze należy podchodzić z dystansem. Co do reszty w pełni się zgadzam – Apple świetnie trzyma cenę, chyba jedynie Surface może pod tym względem konkurować z Macami.

Pod koniec 2011 roku kupiłem laptopa z Windowsem, za bagatela 4 tys. – służył mi do roku 2014 r. i w tym czasie trzy razy był w serwisie (oczywiście podzespoły padły miesiąc po gwarancji, bo jakżeby inaczej), łącznie naprawy dały koszt koło 1,5 tys… W 2014 r. postanowiłem kupić Macbooka Pro – za 5 tys., czyli dałem tylko tysiąc więcej niż za poprzedni komputer… do dziś chodzi bez zarzutów, nic nie trzeszczy, nic nie piszczy, żadnej zwiechy, nic, zero problemów. „Opłacalny jak mac”? Tak, zdecydowanie.

Nie można być jednostronnym – w 2013 kupiłem Lenovo Y580 z i7, dyskiem SSD + HDD (za cenę o połowę niższą niż macbooka), z Windows 10 śmiga aż miło, a Visual Studio PRO nie da się odpalić na macu… Ani jednej awarii sprzętu, a podzespoły nadal lepsze niż większość kompów ze średniej półki. MAC nie nadaje się do wszystkiego i nie warto ludziom wmawiać, że tak jest – szczególnie w sytuacji, gdy zespół jest mieszany (PC + MAC), dochodzi system wersjonowania plików, domena sieciowa i inne cuda. Przed zakupem warto wypisać zalety, ale również WADY sprzętu.

Mam Maca i pracuje również z Visual Studio. Używam do tego maszyn wirtualnych i wszystko śmiga bez zarzutu.
Oczywiście, że Mac nie nadaje się do wszystkiego – bo do wszystkiego jest Windows, czyli do niczego ;).
Pracuję w firmie w środowisku w 99,99% opartym na Windows i nie narzekam. Inni też nie mają problemu z moim jabłuszkiem (aplikacjami lub narzędziami pod Win stworzonymi na Mac’u). Kwestia przełamania i zrozumienia potrzeb obu systemów. Początkowo miałem problem jedynie z przełamaniem betonowego myślenia admina, gdyż nie mógł pojąć, że Mac oparty jest na innym systemie operacyjnym (problem dotyczył właśnie domen).

Wirtualne maszyny nie zawsze się sprawdzają – mieliśmy z nimi sporo problemów, nie każdemu również taki styl pracy odpowiada. Skoro taką samą pracę można wykonać pod Win i pod Mac to dajmy ludziom wolny wybór – a nie wciskajmy, że przejście na Mac pozwoli zaoszczędzić pieniądze ;) blablabla… uznajmy, że zyski i straty będą w obu przypadkach takie same i niech decydują indywidualne preferencje danej osoby. Moje doświadczenie pokazuje, że Mac częściej wybierają graficy i muzycy, a PC programiści (i to w dużej mierze np. Thinkpady). Warunkiem w obu przypadkach jest posiadanie procesora min i5, 16gb ramu i dysku ssd. W takiej konfiguracji mac i pc będą działały niemal identycznie. Jeśli chodzi o ceny to Thinkpady wypadają bardzo podobnie jak macbooki, a są między innymi dużo bardziej odporne na fizyczne uszkodzenia, na zalanie itp. maci mają za to lepszą matrycę – stąd wybór programiści (względy praktyczne), graficy (estetyczne).

Zgadzam się, że wielu przypadkach posiadanie Mac’a nie powoduje zwiększenia wydajności pracy. Mac tak samo jak PC jest narzędziem i tylko wyłącznie od użytkownika zależy jak to narzędzie wykorzysta. Każdy z nas musi dobrać narzędzie pod siebie. I tu należy brać pod uwagę wiele czynników, jak chociażby cena, wydajność, do czego ma służyć. Dosłownie kilka dni temu podejmowaliśmy decyzję o zakupie nowej stacji roboczej i w tym przypadku kierowaliśmy się jedynie wymaganiami oprogramowania, które będzie na nim zainstalowane. Mac nawet nie był brany pod uwagę.
Od siebie dodam, że od czasu przesiadki na Mac’a zapomniałem o prawie codziennych aktualizacjach, które włączają się wtedy kiedy nie mają. Zapomniałem też o zawieszaniu się kompa i kilku innych upierdliwych windowsowych rzeczach. Nie wyobrażam również sobie pracy bez wielu pulpitów, folderów inteligentnych i wielu innych rzeczy dostępnych w macOS. Dlatego na dzień dzisiejszy następny kupiony komputer będzie również od Apple. I to jest mój świadomy wybór.
p.s. Jako programista nie wyobrażam sobie pracy na monitorze od laptopa, dlatego praktycznie znaczy dla mnie 2 monitory 24 cale ;).

Ja również używam zew. monitorów, to moje wirtualne pulpity (choć windows 10 wspiera już wirtualne pulpity także, to nie przepadam za nimi). Aktualizacje mam ustawione na pory nocne i od czasów Win10 są mniej irytujące (choć zdarzają się kłopoty). Zawieszeń nie uświadczam więcej niż 1 na 1/2 miesiące (często związane z tym, że usypiam kompa przez 20-30 dni, a nie wyłączam). Pracowałem 2 lata na iMacu (na którym był win10 :P nie mój wybór, tylko pracodawcy…) i niestety pomimo genialnego ekranu miał też sporo wad (głównie brak dysku ssd, co znacznie wpływało na komfort pracy). Obecnie dużo pracuję ze zdjęciami i w terenie piszę posty na blogach – w tym przypadku idealnym urządzeniem dla mnie kolejnym wydaje się MS Surface, albo bliźniaczy Thinkpad z rysikiem. Tutaj Apple pokpiło niestety iPada PRO. Pełen Win10 na urządzeniu dotykowym z 12 calową matrycą, ultramobilnym, z możliwością odpalenia Photoshopa i Lightrooma (z 2-3 ekranami zewnętrznymi) to potęga, której Apple w tej chwili nie ma czym przebić. Tak, podpinaliśmy 3 monitory zewnętrzne do Surface i działa bez problemu (z dodatkową stacją dokującą na porty). W samolocie projektowaliśmy aplikacje rysikiem, a po dotarciu na miejsce podpinaliśmy pod zew. monitory i zajmowaliśmy się programowaniem – bajka. Żyjemy w fajnych czasach :)

Zależy jacy programiści… Jeżeli programujesz pod web (php, python, ruby, JavaScript), to Mac ze względu na to, że jest z rodziny systemów Unix jest dużo bardziej odpowiedni do tej pracy jak Windows…
Bardzo dużo programistów webowych pracuje właśnie na Macach, dużo pracuje też na PC’tach z Linuxem.
Środowisko z Windowsem do takiej pracy – hmmm… większość, która siedzi w tym już długo – podziękuje…
Sam 5 lat temu wolałem użerać się z Fedorą niż z Windows 7… potem na szczęście udało mi się przekonać pracodawcę, żebym mógł pracować na swoim sprzęcie. W niedługim czasie w dziale IT wielu poszło moim śladem.
Po zmianie pracy 2 lata temu – większość osób (95%) pracuje na Macach. Nowym pracownikom proponujemy 2 platformy – Mac lub Linux, chyba że ktoś się na prawdę uprze i będzie sobie sam supportował Windowsa i walczył z bibliotekami, które wszystkim działają, a jemu nie…
Praktycznie wszystkie osoby, które w ciągu tych dwóch lat wybierały inną platformę niż Mac, bardzo tego potem żałowały nie mogąc korzystać z tych samych narzędzi co użytkownicy Mac (m.in. stąd decyzja mocnego sugerowania platformy).

Ile osób, tyle sposobów pracy. My wykorzystujemy ASP.NET i najwygodniej pracuje się pod Windowsem. Korzystamy z bardzo wydajnych serwerów również działających pod Windows Server z MS SQL Server (w 95% przypadków jako VM w Azure lub innych usługach chmurowych). Zero problemów z bibliotekami itp. to myślenie trochę utopijne i próba na siłę przekonania, że coś jest lepsze, a coś gorsze. W obecnych czasach granice się zacierają. Windows, Linux i Mac stają się po prostu punktami dostępu do usług i to ludzie tworzą na siłę granice i podziały. Mitem jest, że Mac działa szybciej – na tej samej specyfikacji Windows 10 i Mac działa praktycznie identycznie. Każdy system ma wady i zalety. Dokładanie do tego Linuxa to pomyłka i dopiero robienie sobie problemów z kompatybilnością bibliotek. Widać to po Androidzie, na ile otwartość systemu przeszkadza, jakie są problemy z aktualizacją urządzeń i jak szybko sprzęt jest porzucany przez producentów. Możemy tak dyskutować w nieskończoność i nikt nie udowodni wyższości tego, lub tamtego systemu. Po prostu cieszmy się, że oprogramowanie coraz bardziej jest niezależne od OS. Fajnie by było, żeby osoby piszące wpisy na blogach to zrozumiały i przestały pisać takie “głupoty”. Ten art jest płytki i operuje na pustych hasełkach. IBM nie mógłby tylko zmienić komputerów – zmiany musiały dotknąć całą strukturę organizacyjną, oprogramowanie, zarządzanie tak dużą grupą komputerów, same procesy produkcyjne też musiały ulec zmianie… dwa lata temu na pewno wydarzyło się dużo więcej, niż tylko danie wyboru pracownikom odnośnie sprzętu i to mogło przynieść wymierne korzyści i oszczędności w strukturach administracyjnych… (a nie tylko wymiana PC -> MAC).

Ja tylko opisałem przypadek z goła odmienny od sytuacji, która dzieje się w Twojej firmie.
To miała być polemika do stwierdzenia: “Mac częściej wybierają graficy i muzycy, a PC programiści (i to w dużej mierze np. Thinkpady)”, bo z tym się po prostu nie zgadzam.

Wykorzystanie PCtów z Windowsami do programowania w językach autorstwa Microsoftu jest “oczywistą oczywistością” i nie mam zamiaru z tym dyskutować.

Jednak dla technologii, które opisałem, Mac i Linux są po prostu lepszymi platformami.

Czy są bardziej opłacalne – z osobistego doświadczenia uważam, że tak. Obecnie nadal pracuję na MacBook Pro z 2011 roku i nadal daje radę. W tym roku miałem awarię układu graficznego. Apple wymieniło mi całą płytę główną za darmo. Mimo gwarancji, która upłynęła już baaaardzo dawno.
Ostatnio do domowego sprzętu dołączył Mac Pro z 2008 roku (sic!), którego złożenie kosztowało mnie grubo poniżej 2500 zł i jest istną torpedą pod względem wydajności…

W firmie mamy mnóstwo sprzętu, który w klasie PC uchodziłby za przestarzały, a u nas po prostu działa i nie ma z nim żadnego problemu… oczywiście, te komponenty, które się dało zostały wymienione (głównie dyski na SSD i RAM).

Wiele lat byłem użytkownikiem PCtów i coś takiego mi się po prostu nie zdarzało. PC wymagał ciągłej, nieustannej “opieki”, po czym i tak prędzej czy później leciała reinstalka “na świeżo”. Dla kontrastu mój obecny MacBook Pro nigdy takiej reinstalacji nie przeżył. Był tylko sukcesywnie upgradowany do nowszej wersji systemu.

Według mnie to właśnie na tym polega “opłacalność” i daleko temu do “głupoty” czy “płytkości”. Sam tego doświadczam osobiście jak i w firmie, w której pracuję.

“Ostatnio do domowego sprzętu dołączył Mac Pro z 2008 roku (sic!), którego złożenie kosztowało mnie grubo poniżej 2500 zł i jest istną torpedą pod względem wydajności…” i na tym zakończmy dyskusję, bo wg Ciebie ten Mac z okropnie starym procesorem i kartą grafiki będzie zawsze demonem prędkości. Ok, każdy pracuje, na czym tam sobie chce :)

Widać niestety, że marne masz pojęcie o tym co piszesz…

Mam w nim dwa Xeony 3,2 Ghz każdy po 4 rdzenie. Dysk SSD na PCIe, 48 GB RAMu i AMD R9… Składam w nim filmy, programuję, bawię się grafiką na niemałych plikach.
Wydajnościowo niczym nie ustępuje iMac’owi, którego mam w pracy (rocznik 2014) z “nowym” procesorem. Złożyłem go z czystej zajawki, żeby sprawdzić “czy się da”.

PCta również z 2008 w również topowej jak na tamte czasy specyfikacji próbowałem “ratować” Windowsem 10 – tak z ciekawości… upgrade z 7 trwał jakieś 2 dni… niestety potem i tak się nic nie dało na nim robić. Musiałem użyć magicznej funkcji “odświeżenia systemu”, czyli innymi słowy starej dobrej reinstalacji “na świeżo”. Dopiero wtedy dało się cokolwiek na nim zrobić… Niestety na pewno nie pracować, bo zdychał przy każdej dla mnie standardowej czynności… poszedł na olx i z pocałowaniem ręki wziąłem za niego 500 zł…

Myślę, że jesteś po prostu niekompatybilny z Windowsem. Tak, jak ja jestem niekompatybilny z Apple. Dobrze, że po tylu latach męczarni w końcu odnalazłeś sprzęt, na którym dobrze Ci się pracuje.

Tak jak napisałem wcześniej, w życiu by mi do głowy nie przyszło przekonywać kogoś, kto pracuje na platformie ASP.NET do korzystania z Apple…

Polemika dotyczyła “programistów” i “płytkości” artykułu.

BTW, poprawcie na stronie 404, bo trochę słabo Was będzie wujek G pozycjonował jak na nieistniejącej stronie najpierw rzucacie przekierowanie 302, a potem status 200 z błędem… ;)