iRoar Go – pierwsze wrażenia
Uwielbiam szwajcarskie, wszystkomające scyzoryki, chociaż nie mieszkam w puszczy. Kocham auta terenowe i quady, chociaż nie poruszam się po bezdrożach.
Pewien jestem, że nie tylko ja tak mam.
Zgodnie z tą zasadą zarówno ja, jak i wielu z Was powinno zapałać miłością do iRoar Go, który jest jednocześnie:
- powerbankiem
- odtwarzaczem mp3
- megafonem
- dyktafonem
- oraz oczywiście głośnikiem bluetooth
I to nie takim zwykłym głośnikiem, bo posiadającym, aż 2 wzmacniacze i 5 membran w tym 3 aktywne i 2 pasywne. Jednocześnie nie zajmuje połowy piknikowego plecaka, a nadto nie boi się wody.
Zapowiada się mega głośnik.
I faktycznie takie jest moje pierwsze wrażenie po zaledwie 3 dniach używania.
Oczywiście jak znam siebie zapewne znajdę w nim jakieś wady. O tych jednak doniosę Wam, ale po dłuższym użytkowaniu tegoż głośnika – żeby relacja była jak najbardziej rzetelna.
Dzisiaj tylko powyższe słowo wstępu i kilka zdjęć z iPhone’a 7 w trudnych warunkach oświetleniowych.
Przy okazji wyjaśnię, iż nie lubię za specjalnie zdjęć z folderów reklamowych, gdyż często nie jestem pewien, czy widzę prawdziwy produkt, czy tylko wynik pracy dobrego grafika.
Zatem iRoar Go za dnia prezentuje się tak:
Wieczorem:
Przy pracy (wieczorem):
W aucie:
Komentarze: 4
A sprawdź proszę czy da się iPhona/Ipada podłączyć przez CCK do tego i jeśli się da to czy wtedy działa zarządzanie przez apkę Creativa po USB.
Od godziny siedzę i myślę co to jest CCK ;)
Po naszemu w roku 2016 to będzie chyba “przejściówka ze złącza lightning na złącze usb aparatu”. Czyli CCK po prostu :)
Ciekawe jak jakość tego modelu. Mam Creative ROAR od 1,5 roku i właśnie całkowicie padł akumulator, nie trzyma nawet 10 sekund :/