Mastodon
Zdjęcie okładkowe wpisu Ładowanie w podróży

Ładowanie w podróży

6
Dodane: 8 lat temu

Długie godziny w powietrzu, aucie lub dziczy mogą zaburzyć błogi spokój, gdy ikonka baterii na telefonie lub komputerze zacznie złowrogo świecić na czerwono. Co zrobić, żeby nigdy nie zabrakło energii?


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 9/2016


W mojej torebce znajduje się absolutnie wszystko. Zazwyczaj biegam z wielką shopperką, której zawartość spokojnie wystarczyłaby mi nawet na wypadek ataku nuklearnego, wiem więc, o czym mówię. Pamiętajmy jednak, że w kwestii mobilnego ładowania każdy ma swoje potrzeby i warto z jednej strony znać zasady uniwersalne, a z drugiej wiedzieć, gdzie szukać odpowiedzi na egzystencjalne pytania.

Znane i lubiane

Power bank

Po pierwsze primo jest 2016 rok, nie wierzę więc już w wymówkę, że power bank to droga impreza. Większość baterii, które walają się u mnie w mieszkaniu to gadżety reklamowe, które otrzymałam na różnych eventach i konferencjach. Bateria na allegro kosztuje grosze, jej ładowanie to bułka z masłem, a może uratować niejedno marzenie o wrzuceniu zdjęcia na Instagram. Moi markowi faworyci to TP-Link i Mophie.

img_8306-kopia

Zewnętrzna bateria

W moim prywatnym arsenale znajduje się przeurocza, granatowa obudowa Mophie na iPhone’a 6. Spokojnie wystarcza mi na kilka godzin aktywnego używania telefonu, zaznaczam jednak, że jestem heavy userem. Dla osoby, która wyciąga telefon tylko wtedy, gdy musi, jednorazowo naładowana Mophie powinna styknąć na dwa dni. Muszę to jeszcze przetestować – ciekawe, czy dam radę!

Kable, kabelki

Nawet w wieczorowej kopertówce, zawsze mam kabel Lightning, przynajmniej jeden kabelek micro USB i malutki power bank. Zawsze znajdzie się też miła dusza, która w razie potrzeby podładuje mój telefon za barem.

Inne, acz nadal lubiane

Listwa i przełączka

Zawsze przed podróżą sprawdźcie natężenie prądu w gniazdkach „zagranico” oraz wygląd miejscowych kontaktów. Prawie na pewno w Polsce kupicie przełączkę taniej niż na miejscu (w Polsce – serio – jest super tanio) i tak – wystarczy jedna przełączka. Do torby dorzućcie dowolnej długości i wielkości listwę i problem z głowy. Z jednej przełączki naładujecie do pełna wszystkie sprzęty.

Bateria słoneczna

Czeka Was wyprawa pod namiot lub w inną dzicz? Polecam inwestycję w mocną baterię słoneczną, z której naładujecie już wszystko: komputer, baterie do aparatu i wszelkie inne Kindle.

img_8312-kopia

Ładowanie komputera w samolocie

Przed wyjazdem do Australii Naczelny poratował mnie świetnym kabelkiem znanym w środowiskach jako MagSafe Airplane Adapter. Jeden z odcinków, który pokonywałam, trwał ponad 12 godzin, planowałam więc ten czas spędzić na pracy. Niestety usnęłam, a gdy obudziłam się i rozpoczęłam poszukiwanie wejścia na adapter, to go po prostu nie znalazłam, a wstydziłam się zapytać stewardessy, czy taka dziurka gdzieś się znajduje. Ostatecznie powróciłam w objęcia Morfeusza, a do pracy usiadłam po wylądowaniu. Obiecuję Wam jednak, że przy najbliższej okazji sprawdzę, czy kabel działa i gdzie się go wkłada.

Dla wybrednych

Każdy z nas ma jednak swoje zabawki i własne preferencje w kwestii ich ładowania. Aby zaspokoić te pragnienia, zapraszam do researchu. Ja najbardziej lubię szurać po Saturnach, w szczególności tych dużych, w których znajdę ładowarki do wszystkiego i na każde warunki. Zwróćcie tylko uwagę, czy kable wyglądają na solidne. Czasem warto wybrać się na showrooming, czyli oglądanie offline, a zakup online. Taniej, solidniej, więcej możliwości oceny czy sprzęt się nadaje. Polecam!

Niech moc będzie z Wami!

Maja Jaworowska

Jestem dyspozytorem własnych torów. Social Media Manager, copywriter, content designer, zakochana w komunikacji. Piszę słowa i łączę je w całość.

Zapraszamy do dalszej dyskusji na Mastodonie lub Twitterze .

Komentarze: 6

Bo tak jest. Moim zdaniem ten wpis to fragment wprowadzenia do opowieści o pobycie w Australii. Autorka napisała jeden esej, który został podzielony na kilka wpisów – chciała dobrze ale pierwszy rozdział (prolog) nie wyszedł za dobrze. ;)

Niestety odnoszę wrażenie, że nie chciała. Ewentualnie na papier przelała jakies pitolnie z inna blondynką na temat braku pradu w telefonie a przecież na Fb sytuacja jest gorąca:
możesz śmiało ładować z panelu słonecznego – podobno jakieś są – ale nikt nie ma pojęcia o skuteczności poszczególnych modeli
możesz kupić zajebisty kabel do samolotu, ale gniazdka do niego są tylko w klasie premium i to nie w każdej
a jak nie wiesz co zrobić idź na szoping do saturna czy innego miejsca dla idiotek tam napewno będzie zajebioza

to jest dobry artykuł do spidersweba, na blog kominka czy innego dupelka, ale tutaj ….?

Dobry dowcip :) ale cóż jaka strona takie porady. PowerBanki i nie wspomnieć o Ankerze i PQI to grzech, wspomnieć o panelu słonecznym do ładowania laptopa? Dowcip jak od Strasburgera, wspomnieć o kablu którego nie umie się użyć… Podziękuję i wrócę do normalnego świata urządzeń, które mają działać, być wydajne i nie sprawiać kłopotów.

Amerykański PowerFilm produkuje zwijane ,cienkie i lekkie panele słoneczne .Połączone z powerbankiem (nawinięte na niego) praktycznie nie zajmują miejsca , po rozwinięciu mogą ładować urządzenie nawet przy słabym świetle.